Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Chińscy internauci nie chcą, by Pekin pomagał Brukseli

0
Podziel się:

Przed czwartkowym szczytem grupy G20 w Cannes Chińczycy w sieci jasno
dawali swojemu rządowi do zrozumienia, że zamiast pomagać zadłużonej Europie, powinien najpierw
zająć się problemami we własnym kraju - pisze w czwartek agencja Reutera.

Przed czwartkowym szczytem grupy G20 w Cannes Chińczycy w sieci jasno dawali swojemu rządowi do zrozumienia, że zamiast pomagać zadłużonej Europie, powinien najpierw zająć się problemami we własnym kraju - pisze w czwartek agencja Reutera.

Europejscy przywódcy, szukając sposobów zasilenia europejskiego funduszu ratunkowego, liczą, że Chiny na większą skalę zainwestują w Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej. Na razie Pekin odpowiedział na ten postulat ostrożnie, zastrzegając, że do podjęcia decyzji potrzebuje więcej szczegółów, ale europejscy liderzy z pewnością wrócą do tematu podczas szczytu, w którym uczestniczy prezydent Chin Hu Jintao.

Wielu obywateli Chin uważa, że ich rząd o wiele lepiej niż na pomoc Europie może wydać nadwyżkę z 3,2 bln dolarów rezerw walutowych zgromadzonych przez ten kraj dzięki jego potędze produkcyjnej. W czwartek liczba postów dotyczących kryzysu strefy euro opublikowanych w dwóch najpopularniejszych chińskich serwisach mikroblogerskich przekroczyła 120 tys. - oblicza Reuters.

"Lepiej ratować Wenzhou (wym. Łendżou) niż Ouzhou (wym. Ołdżou - Europę)" - powiedział anonimowy informator Reutera z wysokiego kierownictwa partii, odnosząc się do jednego z najbogatszych miast w Chinach, które zostało dotknięte kryzysem kredytowym. Dziesiątki małych i średnich przedsiębiorców w Wenzhou ukrywa się przed lichwiarzami, od których pożyczali pieniądze po tym, jak rząd ograniczył kredyty, by walczyć z inflacją.

Chińscy blogerzy sugerują, że władze powinny przeznaczyć nadwyżki na problemy Chin, m.in. na walkę z galopującymi cenami produktów podstawowych, inwestycje w tworzenie nowych miejsc pracy i ułatwienie zaciągania kredytów tak obywatelom, jak i przedsiębiorstwom.

"Średnia płaca chińskiego pracownika to kilka dolarów amerykańskich. Średnia płaca europejskiego pracownika idzie w tysiące euro. Czy oni potrzebują Chin, by ich uratowały?" - pyta w swoim poście jeden z mikroblogerów. "To krwawica ludzi ma zostać wydana na wykupienie żarłocznych i leniwych Greków" - stwierdza inny.

Chociaż w Chinach rząd nie pochodzi z powszechnych wyborów, wciąż może on znaleźć się pod ostrzałem krytyki społecznej, a ta - jeśli się nasili - może narazić poszczególnych wysokich urzędników państwowych na ataki ze strony rywalizujących frakcji w obrębie partii. Presja społeczna na chiński rząd, związana z kryzysem w strefie euro, jest teraz bardzo silna - ocenia Reuters, powołując się na źródła w kierownictwie partii.

Jednak władze Chin nie mogą w prosty sposób przeznaczyć nadwyżek walutowych na rozwiązywanie problemów wewnętrznych, gdyż oznaczałoby to wymianę dużej ilości amerykańskich dolarów i innych walut na chińskie juany. To z kolei napędziłoby wzrost kursu juana, który Chiny chcą utrzymać na stabilnym poziomie - wskazuje agencja.

Przypomina, że Chiny zainwestowały już równowartość ok. 800 mld dolarów w aktywa denominowane w euro i stabilność finansowa Europy - największego rynku zbytu dla chińskich towarów - leży w ich gospodarczym interesie.(PAP)

and/ kar/

10120325

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)