Chińska agencja informacyjna Xinhua podała w sobotę, powołując się na przedstawicieli lokalnych władz w Tybecie, że w piątkowych protestach w Lhasie zginęło dziesięć osób.
Urzędnik ten powiedział, że większość ofiar to przedsiębiorcy - właściciele sklepików, które znalazły się w strefie zamieszek, a także pracownicy hoteli. Wśród zabitych nie ma cudzoziemców.
W stolicy Tybetu manifestowało w piątek 10-20 tys. ludzi. Pokojowa demonstracja przerodziła się w zamieszki, podczas których protestujący atakowali m.in. budynki rządowe. Tybetański portal Phayul.com informował, że do uczestników protestów strzelano.
Zajścia dotknęły starą część miasta, zwłaszcza okolice słynnego klasztoru Dżokhang, gdzie mieszczą się liczne kramy.
W sobotę rano sytuacja w Lhasie jest opanowana. Na ulicach widać ślady zajść z poprzedniego dnia. Obecne są oddziały sił porządkowych. Przedstawiciel władz zapowiedział surowe działania wobec uczestników protestów.(PAP)
awl/
0614 arch.