Chiny po raz pierwszy zareagowały w czwartek na wybór następcy politycznego Dalaj Lamy XIV, ogłaszając, że nie uznają tybetańskiego rządu na uchodźstwie i traktują go jako nielegalną organizację.
"Tak zwany tybetański rząd na uchodźstwie jest nielegalną organizacją polityczną, utworzoną za granicą przez dalajlamę, by angażować się w działalność niepodległościową Tybetu" - powiedział rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Hong Lei na konferencji prasowej w Pekinie.
"Żadne państwo świata nie uznaje tej organizacji" - dodał Hong.
Na nowego premiera tybetańskiego rządu na uchodźstwie został w środę wybrany 43-letni Lobsang Sangay, absolwent Uniwersytetu Harvarda specjalizujący się w prawie międzynarodowym. Z łatwością wygrał z dwoma innymi kandydatami uzyskując 55 proc. głosów w liczącej dziesiątki tysięcy ludzi społeczności tybetańskiej na całym świecie.
Jak pisze agencja Reutera, nowy premier w przeszłości sugerował, że może wyjść poza umiarkowaną politykę Dalajlamy XIV. W przeszłości Sangay był przywódcą międzynarodowego Kongresu Młodzieży Tybetańskiej, czyli organizacji, opowiadającej się za uzyskaniem przez Tybet pełnej niepodległości.
10 marca duchowy przywódca Tybetańczyków, Dalajlama XIV, zapowiedział, że rezygnuje z politycznej roli w emigracyjnych władzach, powierzając swe uprawnienia w tym zakresie wybieralnemu przedstawicielowi.
Zmiana, która musi być jeszcze wpisana do konstytucji, zmienia trwającą od 300 lat tradycję, zgodnie z którą dalajlama stał również na czele tybetańskich władz.
Chiny uważają Dalajlamę XIV za niebezpiecznego separatystę odpowiedzialnego za wywoływanie niepokojów w Tybecie. Przywódca duchowy zaprzecza, jakoby wspierał przemoc i podkreśla, że dąży do uzyskania przez Tybet prawdziwej autonomii, a nie niepodległości.(PAP)
jhp/ ro/
8870904 8870563