Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Chyczewski: MSP nie miało uwag do dopłat, poza wyścigami konnymi

0
Podziel się:

B. wiceminister skarbu Michał Chyczewski powiedział przed komisją śledczą,
że w 2008 r. zgłosił negatywną opinię do projektu noweli ustawy hazardowej, dotyczącą dopłat do gry
na wyścigach konnych. Dodał, że resort nie miał stanowiska w sprawie dopłat do innych gier.

B. wiceminister skarbu Michał Chyczewski powiedział przed komisją śledczą, że w 2008 r. zgłosił negatywną opinię do projektu noweli ustawy hazardowej, dotyczącą dopłat do gry na wyścigach konnych. Dodał, że resort nie miał stanowiska w sprawie dopłat do innych gier.

Chyczewski był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa od listopada 2007 do kwietnia 2009 r. Pytany podczas czwartkowego przesłuchania, w jakim zakresie uczestniczył w pracach nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej, powiedział, że zgłosił w imieniu resortu trzy uwagi do projektu przygotowanego przez resort finansów - w piśmie z 9 lipca 2008 r. do Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Jak zeznał, była wśród nich negatywa opinia wobec dopłat do wyścigów konnych. Zaznaczył, że wnioskując o to, by dopłat do wyścigów konnych nie było, resort kierował się dobrem hodowców koni rasowych. Zaznaczył, że w MSP nie dyskutowano nad kwestią dopłat do innych gier i resort nie miał stanowiska w tej sprawie.

Uzasadniając negatywne stanowisko resortu do propozycji wprowadzenia dopłat do gry na wyścigach konnych Chyczewski poinformował, że w momencie gdy objął stanowisko wiceministra skarbu, w resorcie był wniosek prywatnej firmy Totolotek w sprawie długoletniej dzierżawy obiektu wyścigów konnych na Służewcu.

"W naszym przekonaniu firma Totolotek nie dawała gwarancji prowadzenia tych wyścigów w sposób trwały i zapewniający rozwój tej branży w Polsce" - zaznaczył. Jak tłumaczył, Totolotek nie dawał takich gwarancji, ponieważ firma ta "była za mała", a resort nie miał dokładnej wiedzy na temat jej sytuacji finansowej.

Podkreślił, że bardzo ważnym powodem niechęci MSP do kwestii wydzierżawienia obiektów na Służewcu przez Totolotek było także to, że firma ta jest kontrolowana przez dwie spółki zarejestrowane na Cyprze, których głównym akcjonariuszem jest Intralot. Jak mówił, resort skarbu był w konflikcie z firmą Intralot, która wykorzystując umowę z Polskim Monopolem Loteryjnym, chciała prowadzić działalność gospodarczą na rynku polskim w zakresie gier. Poinformował, że na wniosek Intralotu w MSP odbyły się 2-3 oficjalne spotkania w tej sprawie, w których on informował przedstawicieli tej firmy, że resort ma zamiar podtrzymać proces likwidacji PML.

"Jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydawało nam się rozwiązanie polegające na tym, że Totalizator Sportowy będzie tym dzierżawcą i długoletnim operatorem wyścigów konnych na Służewcu. Do tego doprowadziliśmy. Totalizator wydzierżawił od Polskiego Klubu Wyścigów Konnych na 30 lat obiekt służewiecki" - powiedział.

Zaznaczył, że był to projekt trudny dla TS i jego rentowność była niewielka. "Z wyliczeń TS wynikało, że dopiero po 5-6 latach ta działalność będzie rentowna. Wprowadzenie dopłat spowodowałoby znaczne wydłużenie tego momentu, w którym prowadzenie działalność na Służewcu byłoby rentowne i z tego punktu widzenie zmniejszałoby atrakcyjność tego projektu dla TS" - mówił.

Beata Kempa (PiS) przedstawiła pismo z 3 lipca 2008 r. do ministra finansów, pod którym podpisali się Chyczewski i minister skarbu Aleksander Grad. W dokumencie tym jest 7 propozycji zmian w projekcie ustawy hazardowej wraz z uzasadnieniem; nie ma z kolei tych, które kilka dni później - 9 lipca - resort przesłał do Komitetu Stałego.

Chyczewski nie przypominał sobie jednak o jakie uwagi dokładnie chodziło w tym piśmie. Przyznał tylko, że prawdopodobnie było to pismo, które powstało "pod wpływem" propozycji ze strony TS dotyczących projektu nowelizacji ustawy o grach.

Jak mówił, zwrócił się do TS z prośbą o opinie dotyczące projektu nowelizacji ustawy hazardowej. "Ta opinia zawierała postulat obniżenia stawek od wideoloterii" - powiedział. Zdaniem Chyczewskiego, TS powinien w jakiś sposób zwiększać udziały w rynku gier w Polsce, bo systematycznie tracił ten udział na rzecz sektora prywatnego.

"A więc tracił również potencjalne przychody, które mógł uzyskać w związku z powiększaniem się tego rynku w Polsce" - powiedział. Dodał, że w tym kontekście wprowadzenie wideoloterii leżało w interesie spółki. "Uważałem, że im większy będzie ten udział (TS w tynku - PAP), tym większą kontrola państwa nad tym rynkiem" - zaznaczył.

Kempa przypomniała, że projekt był w uzgodnieniach resortowych i w piśmie z 9 lipca zawarto oficjalne uwagi MSP do niego. "Dlaczego 6 dni wcześniej - pan Aleksander Grad i pan - wysyłacie pismo do ministra finansów, które zawiera 7 fundamentalnych poprawek? Między innymi jedna z nich dotyczy wideoloterii" - pytała. Chyczewski powtórzył, że pismo powstało na podstawie uwag TS do projektu ustawy a on nie analizował tych sugestii. "Przedstawiliśmy te propozycje do rozwagi. (....) Raczej miało to charakter miękkiego pytania, a nie sugerowania nacisku czy formalnych uwag" - podkreślił.

Kempa dopytywała, dlaczego te uwagi nie zostały powtórzone w piśmie z 9 lipca. "Dlatego, że ja nie zamierzałem wpływać na rozwiązania systemowe, jeżeli chodzi o rynek hazardu w Polsce. (...) Jeżeli TS proponował pewne rozwiązania, to nie widziałem powodu, żeby nie nawiązać dialogu z Ministerstwem Finansów w tym zakresie" - powiedział.

Posłanka PiS pytała też, czy Chyczewski dostał polecenie pilotowania sprawy, ponieważ - jak zaznaczyła - 21 lipca w Ministerstwie Finansów spotkał się z wiceszefem tego resortu Jackiem Kapicą. Chyczewski odparł, że nie dostał takiego zadania, ale opiniowanie projektu nowelizacji ustawy o grach należało do jego kompetencji, ponieważ w resorcie skarbu nadzorował TS.

Chyczewski powiedział, że to on wystąpił z inicjatywą spotkania z Kapicą, ponieważ chciał się dowiedzieć jakie są plany MF odnośnie projektu nowelizacji ustawy. "Wysłaliśmy to pismo (z 9 lipca - PAP), chyba nie było żadnej odpowiedzi ze strony MF, potem było posiedzenie Komitetu Stałego RM, gdzie zgłosiliśmy te uwagi dotyczące toru służewieckiego" - powiedział. Dodał, że nie informował Grada o tym spotkaniu.

B. wiceminister skarbu pytany był też o umowę między Totalizatorem Sportowym a firmą Gtech. Totalizator jest od 2001 r. związany 10-letnią umową z tą firmą. Chyczewski powiedział, że nie przeglądał umów Gtech z Totalizatorem oraz Intralotu z Polskim Monopolem Loteryjnym (Intralot to grecka firma, która była partnerem biznesowym PML). Dodał, że posiada jednak opinię Departamentu Instytucji Finansowych MSP, z której wynika, że obie umowy są niekorzystne dla spółek skarbu państwa.

Jak tłumaczył, umowa między Gtech a TS jest skonstruowana w ten sposób, że spółka skarbu państwa wprowadzając nową grę jest zobowiązana do współpracy z Gtech. "Z założenia firma Gtech (...) jest wyłącznym dostawcą rozwiązań informatycznych dla spółki Totalizator Sportowy" - powiedział Chyczewski.

"Gtech dostarcza na chwilę obecną bardzo nienowoczesne i bardzo drogie rozwiązanie polegające na terminalach, w przypadku których komunikacja z serwerem odbywa się drogą satelitarną. Jest to rozwiązanie wielokrotnie droższe od rozwiązania, które mogłoby być oparte na protokole IP, (...) w którym w kolekturach byłyby zwykłe komputery PC, które komunikowałyby się poprzez internet z serwerem" - powiedział.

W ocenie Chyczewskiego umowa Intralotu z PML była jeszcze mniej korzystna dla Skarbu Państwa, niż umowa TS. "W przypadku Polskiego Monopolu Loteryjnego następowało bardzo głębokiego uzależnienie właściwie całości działalności tej spółki od spółki Intralot" - mówił. Wyjaśnił, że Intralot miał większość kompetencji związanych z podejmowaniem decyzji biznesowych PML. "Moja opinia na temat tej umowy była bardzo negatywna. (...) W takim modelu spółka skarbu państwa nie powinna prowadzić działalności gospodarczej" - powiedział b. wiceminister skarbu. Zaznaczył przy tym, że obecnie PML jest w stanie likwidacji.

Chyczewski powiedział, że w sprawie renegocjacji umowy TS z GTechem prowadził rozmowy z prezesem Totalizatora Sławomirem Dudzińskim. Jak mówił, o tej sprawie przypominał Dudzińskiemu, prawie przy każdej okazji, gdy się widzieli. Zaznaczył, że obaj zgadzali się, iż dużo ważniejsze od tej kwestii jest przygotowanie spółki na moment wygaśnięcia umowy w 2011 r. Ocenił też, że umowy TS z GTechem właściwie nie dało się renegocjować.

Poinformował, że do jednej takiej rozmowy doszło podczas wyścigów konnych na Służewcu latem 2008 r.; uczestniczył w niej także minister skarbu Aleksander Grad. Według Chyczewskiego, Grad "pochwalił rozwój kompetencji informatycznych wewnątrz spółki a nie poza nią; dał pewne sugestie dotyczące sposobu postępowania w sytuacji, w której jakiś dostawca systemu (informatycznego) miałby być jednak wyłaniany; zalecił zrobić testowanie rynku, zorientowanie się w stawkach i cenach".

Franciszek Stefaniuk (PSL) pytał, czy w ramach swoich obowiązków Chyczewski odpowiadał za zmiany we władzach TS. "Nie, dlatego że zastępcy ministra skarbu nie mają pełnomocnictw do podejmowania decyzji personalnych jeżeli chodzi o rady nadzorcze. (...) Decyzje w zakresie powoływania zarządu są decyzjami rady nadzorczej" - odpowiedział Chyczewski.

Przyznał też, że zna b. pracownika TS i byłego szefa spółki Służewiec Tory Wyścigów Konnych Marka Przbyłowicza. Wcześniej b. asystent ministra sportu Mirosława Drzewieckiego Marcin Rosół zeznał przed komisją, że Przbyłowicz pisał donosy na nepotyzm w TS. Chyczewski przyznał, że Przybyłowicz pisał także na niego donosy "w sposób bardzo konsekwentny".

"Kiedyś odbyłem z nim spotkanie w Ministerstwie Skarbu. Rozmawialiśmy około pół godziny i on opowiadał na temat swoich teorii dotyczących spółki Totalizator Sportowy. Pochwalił się również tym, że to on inspiruje różnego rodzaju artykuły, które pojawiały się w prasie, głównie w +Pulsie Biznesu+, stawiające również mnie w negatywnym świetle. (...) W 90 proc. to, co mówił pan Przybyłowicz, z mojego punktu widzenia to była fantasmagoria. To były teorie zupełnie nierealne" - powiedział Chyczewski.

Stwierdził ponadto, że za czasów jego pracy w resorcie skarbu nie było praktyki rekomendowania osób do zarządu spółek skarbu państwa. O to, czy była taka prawna możliwość pytał poseł PiS Zbigniew Wassermann.

"Nie, absolutnie takiej prawnej możliwości nie ma, poza jedną spółką, to znaczy Bankiem Gospodarstwa Krajowego, gdzie minister infrastruktury ma jedno miejsce w zarządzie. Natomiast w żadnej innej spółce (skarbu państwa) tego typu rozwiązania nie występują" - powiedział Chyczewski. Jak zaznaczył, spółki te funkcjonują w oparciu o kodeks spółek handlowych i ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji, które takich praktyk nie przewidują. Zastrzegł, że ponieważ nie jest prawnikiem, nie może ocenić, czy gdyby taka rekomendacja miała miejsce to byłaby ona nielegalna.

Chyczewski przyznał też, że zna Zbigniewa Chlebowskiego i przed ostatnimi wyborami uczestniczył wraz z nim w pracach zespołu programowego PO. "W tym programie za sprawy gospodarcze odpowiadał pan poseł Zbigniew Chlebowski" - powiedział. Poinformował też, że nigdy nie rozmawiał z Chlebowskim na temat ustawy o grach. "Z panem Chlebowskim współpracowałem w okresie przedwyborczym i po wyborach starałem się ten kontakt utrzymać. (...) Nigdy, ale absolutnie nigdy, pan poseł Chlebowski nie rozmawiał ze mną na tematy związane z rynkiem hazardu" - powiedział. (PAP)

luo/ mzk/ mok/

msp
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)