Sekretarz stanu USA Hillary Clinton uważa, że Jemen może stać się bazą Al-Kaidy do ataków daleko poza regionem.
_ - Widzimy globalne implikacje wojny w Jemenie _ - powiedziała Clinton po spotkaniu z premierem i ministrem spraw zagranicznych Kataru Hamadem as-Sanim.
Clinton dodała, że decyzja o ponownym otwarciu ambasady w Sanie, zamkniętej dwa dni temu z powodu gróźb Al-Kaidy, zostanie podjęta _ gdy tylko pozwolą na to warunki _.
Ambasadę zamknięto w związku z groźbami ataków ze strony Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim. Ugrupowanie to wzięło na siebie odpowiedzialność za próbę zamachu 25 grudnia na amerykański samolot lecący z Amsterdamu do Detroit.
We wrześniu 2008 roku eksplozje dwóch samochodów-pułapek przed silnie strzeżoną ambasadą USA w Sanie zabiły 16 osób. Do ataków przyznała się wówczas również Al-Kaida.
Waszyngton obawia się, że Jemen mógłby się stać dla Al-Kaidy centralną bazą operacji poza Pakistanem i Afganistanem. Obserwatorzy wskazują, że Jemen może załamać się jako państwo w związku z szyicką rebelią na północy, separatystycznym ruchem na południu oraz właśnie z uwagi na wzmożoną działalnością terrorystyczną Al-Kaidy. Według władz w Sanie, w trakcie dwóch grudniowych ataków przeciwko Al-Kaidzie zabitych zostało kilkudziesięciu członków tej siatki terrorystycznej.