Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Co dalej w Afganistanie - dyskusja w BBN

0
Podziel się:

Co Polska i inni sojusznicy powinni dalej robić w Afganistanie, czy
popierać prezydenta Karzaja, czy możliwe jest pozyskanie umiarkowanych talibów, a jeśli tak to w
jaki sposób - o tym dyskutowali w środę uczestnicy seminarium zorganizowanego przez BBN.

Co Polska i inni sojusznicy powinni dalej robić w Afganistanie, czy popierać prezydenta Karzaja, czy możliwe jest pozyskanie umiarkowanych talibów, a jeśli tak to w jaki sposób - o tym dyskutowali w środę uczestnicy seminarium zorganizowanego przez BBN.

Szef Biura Bezpieczeństwa narodowego Aleksander Szczygło ocenił, że udział w misji ISAF, do której przystąpiły wszystkie państwa NATO, to świadectwo odpowiedzialnego członkostwa Polski w sojuszu. Przestrzegł przed wszczynaniem debaty nad datą wyjścia polskich wojsk, uznając ją "za zdecydowanie przedwczesną". Dodał, że siły koalicji wciąż mają dużo do zrobienia i nie mogą przerwać w połowie drogi.

"Nie powinniśmy powtórzyć błędu przedwczesnego wycofania z Iraku" - powiedział Szczygło. Jego zdaniem za wcześnie orzec, czy sformułowana po doświadczeniach irackich amerykańska strategia czasowego zwiększenia obecności, by potem - gdy sytuacja zostanie opanowana - znacznie ją zredukować, sprawdzi się w Afganistanie, który jest "miejscem trudnym do interwencji".

Za słuszne uznał kompleksowe podejście - kładące nacisk na odbudowę państwa i infrastruktury - i większe zaangażowanie cywilne. Zdaniem szefa BBN warto rozważyć założenie polskiego regionalnego zespołu odbudowy, wzorem Litwinów i Czechów.

"Wątpliwości budzi polityka informacyjna - brakuje strategii budowania poparcia społecznego. Czy Polacy wiedzą, po co żołnierze tam są, i czy sami żołnierze znają cel swojej misji?" - mówił Szczygło.

Według pełnomocnika ministra obrony ds. Afganistanu płk. Piotra Łukasiewicza "jesteśmy tam po to, by jak najszybciej przekazać odpowiedzialność Afgańczykom". Łukasiewicz zaznaczył, że problemy Afganistanu mają źródło w załamaniu się przed laty struktur państwowych. "Zbieramy gorzkie owoce sytuacji politycznej sprzed naszej interwencji" - powiedział.

Zdaniem ambasadora Andrzeja Braitera z departamentu współpracy rozwojowej MSZ Polska powinna się koncentrować na tworzeniu państwa prawa, unikając bezpośredniego wsparcia jakiejś opcji politycznej, powinna też przygotować się do projektu włączania "skruszonych talibów" w struktury państwa i zakotwiczenia ich w społeczeństwie.

"Dialog z rebeliantami często przynosi dobre rezultaty - przykładem jest Irlandia Północna" - ocenił ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Piotr Krawczyk. Zarazem zarzucił Zachodowi brak spójnej strategii i wyraził wątpliwości co do skuteczności i etycznej strony przeciągania talibów na swoją stronę przy pomocy zachęt finansowych.

Zaznaczył, że "prezydent Karzaj wzmacnia swoją pozycję kosztem państwa afgańskiego, a jeśli pieniądze będzie rozdzielał rząd w Kabulu, gotów spożytkować je dla siebie". Zauważył, że nie wszyscy przeciwnicy NATO walczą dla pieniędzy, są one motywem działania "najbardziej zdegenerowanych i skorumpowanych". "Czy danie nietykalności mordercom odpowiedzialnym za śmierć setek tysięcy ludzi zwiększy poczucie sprawiedliwości Afgańczyków?" - pytał. Dodał, że trudno oferować talibom pracę, której brakuje, albo ziemię, na którą mogą wrócić uchodźcy, którzy ją opuścili. Zapewnił, że mimo tych uwag uważa, że sprawy w Afganistanie zmierzają w dobrym kierunku.

"Wysyłanie żołnierzy to wielka pomyłka. Nasze bezpieczeństwo w świecie islamu drastycznie się pogorszyło" - powiedziała orientalistka z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Jadwiga Pstrusińska. "Kompromitujemy się. Zabijamy ludzi, którzy - jak się okazuje - nie są tacy źli, bo okazuje się, że można ich włączyć do współrządzenia. Przekupujemy ich; akceptujemy wyniki sfałszowanych wyborów" - wyliczała. Według niej "nie ma skruszonych talibów, mogą być tacy, którzy wzięcie udziału w negocjacjach uznają za chwilowo korzystne".

Zarzuciła Zachodowi narzucanie swoich koncepcji i niezrozumienie Afganistanu, ubolewała, że polscy żołnierze wykazują "dużo ideologii, a mało wiedzy". "Korupcja tam znaczy co innego niż u nas. Część z tego, co nazywamy korupcją, to inna dystrybucja dóbr; z tamtejszymi pensjami ludzie bez korupcji skazaliby swoje rodziny na śmierć głodową" - mówiła.

Za sformułowanie, że niektóre afgańskie ludy są genetycznie predestynowane do wojowania, jej z kolei Krawczyk zarzucił poglądy bliskie rasizmowi.

Zdaniem Pstrusińskiej Hamid Karzaj rządzi w Afganistanie tak, jak może, i każdy inny prezydent postępowałby tak samo. Politolog Krzysztof Zielke wyraził przekonanie, że podtrzymywanie Karzaja "jest w naszym interesie", ponieważ jego upadek stałby się początkiem porażki NATO.

Afganolog, tłumacz z dari i autor artykułów o Afganistanie Tomasz Kamiński zapewniał, że północ Afganistanu - dokąd jeździ jako przewodnik podróżników - jest spokojna, ubolewał, że polskie władze nie wspierają przedsiębiorców gotowych robić w Afganistanie interesy. Wezwał też, by przyjmować w Polsce na studia - nawet płatne - studentów z Afganistanu.(PAP)

brw/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)