Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Co najmniej 100 zatrzymanych w Mińsku podczas akcji protestu

0
Podziel się:

Co najmniej 100 uczestników milczącego protestu zostało zatrzymanych przez
białoruską milicję w niedzielę na placu przy dworcu kolejowym w Mińsku - poinformowało centrum praw
człowieka Wiasna.

Co najmniej 100 uczestników milczącego protestu zostało zatrzymanych przez białoruską milicję w niedzielę na placu przy dworcu kolejowym w Mińsku - poinformowało centrum praw człowieka Wiasna.

Zatrzymania zaczęły się tuż przed godz. 19 czasu lokalnego (godz. 18 czasu polskiego). Na placu, gdzie zawsze jest wielu przechodniów, ludzie stali w grupkach, bez żadnych okrzyków ani gestów. Młodzi mężczyźni ubrani po cywilnemu, prawdopodobnie milicjanci, zaprowadzili pierwszych kilka osób do zaparkowanych przy placu samochodów bez numerów.

Później zatrzymania stały się brutalne: na oczach licznych dziennikarzy milicjanci wbiegali między ludzi, chwytali wybrane osoby za ręce i nogi i biegiem wynosili je do pojazdów. W taki sposób zatrzymali co najmniej dwie młode dziewczyny; słychać było ich krzyk. W powietrzu czuć było gaz pieprzowy.

"Przyszłam specjalnie na tę akcję. Władze powinny wiedzieć o niedociągnięciach w swojej pracy. W kraju zupełnie nie są przestrzegane prawa człowieka" - powiedziała dziennikarzom starsza kobieta, która przyszła na plac.

Potem zatrzymania przeniosły się na drugą stronę ruchliwej jezdni przed dworcem. Milicjanci przegonili nawet parę, która szła z wózkiem dziecięcym. "Zaczęli mnie pchać, nie patrząc na to, że mam małe dziecko. Plują na to, mają tępe spojrzenia, wszystko im jedno. A nasi ludzie milczą. Ile może to trwać? Po prostu nie mam słów!" - powiedziała PAP kobieta.

Z mikrobusów bez numerów wysiadali mężczyźni w sportowych strojach, którzy ustawiali się na ulicy w kordony, rozdzielając ludzi na mniejsze grupy. Od czasu do czasu wśród ludzi wybuchały oklaski i gwizdy. Kierowcy samochodów stojących na światłach naciskali na klaksony.

Przechodnie wyrażali wzburzenie zachowaniem milicjantów. "Niemcy tak nie robili w czasie wojny" - mówiła starsza kobieta. Inna, wskazując na stojących w łańcuchu tajniaków, dziwiła się: "Ilu ich jest! - wszyscy są przebrani".

Młody mężczyzna, który robił zdjęcia, został spryskany gazem pieprzowym w przejściu podziemnym. Obecny na miejscu pułkownik Ihar Jausiejeu z mińskiej milicji krzyczał na niego: "Robisz panikę, idź stąd!". Do filmujących zajście dziennikarzy wołał: "Wam tylko obrazek jest potrzebny!"

Akcja protestacyjna w Mińsku trwała ponad godzinę. Było to piąte z rzędu zgromadzenie o nazwie Rewolucja Poprzez Sieci Społeczne. Od kilku tygodni zgromadzenia takie, zwoływane przez internet, odbywają się w miastach Białorusi w środę wieczorem. W niedzielę okazją do niego było święto państwowe - Dzień Niepodległości. Inicjatorzy protestów zapowiadali jeszcze jedną akcję późnym wieczorem, po godz. 23 (godz. 22 czasu polskiego).

Podobne akcje odbyły się w niedzielę w innych miastach Białorusi. Według opozycyjnej gazety "Nasza Niwa" w Mohylewie wzięło udział w proteście około tysiąca osób, w Grodnie, Brześciu i Homlu - kilkaset. Tam również dochodziło do zatrzymań.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ az/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)