Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

COP19: bogate kraje przeciw automatycznej pomocy w przypadku klęsk żywiołowych

0
Podziel się:

Kraje rozwinięte nie zgodzą się na automatyczny mechanizm wsparcia krajów
dotkniętych klęskami żywiołowymi w skutek zmian klimatu - uważa nowozelandzki minister ds. zmian
klimatu Tim Groser, który na konferencji klimatycznej w Warszawie reprezentuje rozwinięte państwa.

Kraje rozwinięte nie zgodzą się na automatyczny mechanizm wsparcia krajów dotkniętych klęskami żywiołowymi w skutek zmian klimatu - uważa nowozelandzki minister ds. zmian klimatu Tim Groser, który na konferencji klimatycznej w Warszawie reprezentuje rozwinięte państwa.

Mechanizm strat i szkód (loss and damage) stał się jedną z kluczowych kwestii trwającej od dwóch tygodni konferencji klimatycznej w Warszawie ze względu na potężny tajfun Haiyan, który nawiedził Filipiny. Przedstawiciel tego kraju Yeb Sano rozpoczął nawet głodówkę, by zmobilizować najbogatsze kraje świata do działań w walce ze zmianami klimatu.

Państwa rozwinięte chciałyby, żeby mechanizm loss and damage zapobiegał negatywnym zmianom klimatycznym, a nie był mechanizmem kompensacji, za czym optują biedniejsze kraje.

"Nie ma możliwości, żeby rozwinięte kraje zaakceptowały automatyczny mechanizm, który byłby jakiegoś rodzaju ubezpieczeniem od ekstremalnych zjawisk pogodowych dla całego świata. To się nigdy nie stanie" - powiedział PAP minister ds. zmian klimatu Nowej Zelandii Tim Groser.

Argumentował, że kraje rozwinięte zawsze niosą pomoc finansową tym krajom rozwijającym się, które doświadczyły klęsk żywiołowych. "Za każdym razem, kiedy huragan przechodzi przez Pacyfik, rząd Nowej Zelandii wykłada miliony dolarów, żeby pomóc rozwijającym się krajom Pacyfiku, jak również przeznacza środki na dostosowywanie się do zmian klimatu" - powiedział.

"(Mechanizm loss and damage - PAP) to nie jest więc kwestia zasad wyznawanych przez kraje rozwinięte, które pomagają krajom rozwijającym się. To wyjście poza moralny sens tego obowiązku i ustanowienia automatycznego mechanizmu. (...) To się nigdy nie stanie" - dodał.

Jego zdaniem należy postawić sobie pytanie, czy zgadzamy się z twierdzeniem, że zmiany klimatu prowadzą do coraz bardziej ekstremalnych zjawisk pogodowych. Przyznał, że całkowicie zgadza się z tym stwierdzeniem, ale - według niego - niemożliwe jest udowodnienie, że konkretne wydarzenie pogodowe jest skutkiem ocieplenia klimatu wynikającego z emisji gazów cieplarnianych. Dlatego - jego zdaniem - nie uda się ustanowić takiego mechanizmu.

"Nie sądzę, żeby jakikolwiek polski rząd zgodził się na to, polscy podatnicy musieli płacić za każdym razem, gdy mamy do czynienia z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi" - zaznaczył Groser.

Zdaniem ministra porozumienie polityczne ws. klimatu jest jednak możliwe, ale nie można krajów rozwijających się traktować, jako jednego bloku, ponieważ są one bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o poziom rozwoju.

Jak tłumaczył, wyzwaniem jest odnalezienie idealnego punktu pomiędzy pozycją krajów rozwiniętych, a krajami rozwijającymi się.

"Na przestrzeni lat cześć krajów cały czas naciskała na Europę, by robiła więcej i więcej ws. emisji gazów cieplarnianych. Ale ostatecznie Europa odpowiada za mniej niż 12 proc. emisji światowych. Niezależnie od tego, co zrobi Europa, nie rozwiąże to problemu" - zauważył.

Podkreślił, że na konferencji w Warszawie powoli budowany jest konsensus ws. światowego porozumienia, ale - jak zaznaczył - trzeba cały czas pamiętać, że kraje rozwijające się odpowiadają za większą część emisji niż wszystkie kraje rozwinięte razem.

Według polskiej prezydencji, negocjacje ws. mechanizmu loss and damage idą w dobrym kierunku i wiele wskazuje na to, że będzie porozumienie, co do jego finansowania oraz celów. W piątek wczesnym popołudniem porozumienie w tej sprawie nie zostało jeszcze osiągnięte.

Dotychczas jednym z głównych obszarów niezgodności, co do mechanizmu była kwestia odpowiedzialności za tzw. historyczne emisje krajów rozwiniętych. Kraje te nie godziły się, by mechanizm objął efekty tych emisji, bo - według nich - w praktyce cała odpowiedzialność spadłaby na nie, a tymczasem dziś często emitują mniej dwutlenku węgla, niż kraje rozwijające się.

Łukasz Osiński i Krzysztof Strzępka (PAP)

luo/ stk/ mki/ jra/

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)