Ponad dwa tysiące Cypryjczyków demonstrowało w środę wieczorem przed pałacem prezydenckim w Nikozji przeciwko postanowieniom porozumienia zawartego w Brukseli przez ich rząd z przywódcami eurolandu i MFW dotyczącego pakietu ratunkowego dla zadłużonego kraju.
Na protest, zorganizowany przez Postępową Partię Ludu Pracującego (AKEL), która jeszcze przed miesiącem była u władzy, licznie przybyły także inne organizacje lewicowe a także wielu niezorganizowanych Cypryjczyków, przerażonych ostatnimi wypadkami na wyspie.
"Jestem z Cypru" - odpowiedziała PAP Ewi, jedna z demonstrantek, na pytanie, czy jest członkiem partii komunistycznej.
Ewi na manifestacje przyjechała z nadmorskiej miejscowości Pafos, gdzie pracuje w dużym hotelu.
"Najpierw obcięli mi pensję, potem powiedzieli, że będę pracować tylko trzy razy w tygodniu, teraz mówią, że mnie zwolnią" - opowiada swoją historię.
Według Ewi, ostatnie dwa tygodnie wstrząsnęły cypryjską turystyką. "Szykował się bardzo dobry rok. Teraz mamy coraz więcej odwołanych rezerwacji" - powiedziała.
Stojący nieopodal Jannis, który trzyma w rękach duży transparent z napisem "Nie będziemy płacić cudzego długu" powiedział PAP, że pracuje dla cypryjskiego rządu. Nie chciał jednak zdradzić żadnych innych szczegółów.
"Dziś powiedzieli mi nieoficjalnie, że prawdopodobnie nie dostanę w tym miesiącu pensji bo nie zdążą zrobić przelewu. Być może zapłacą mi w połowie marca" - powiedział Jannis, który uważa za ironię losu fakt, że protest, w którym uczestniczy został zwołany przez AKEL.
"Przecież oni są odpowiedzialni za to, co się z nami dzieje, może nawet więcej niż obecny rząd. Ten facet który teraz przemawia to przewodniczący PEO (związek zawodowy Ogólnocypryjska Federacja Pracy - PAP). Jak oni mogli mu pozwolić wejść na trybunę? Przecież to związki protestowały za każdym razem jak mówiło się o reformach" - gorączkował się Jannis.
Przyznał jednak, że nie widzi innego wyjścia jak uczestnictwo w demonstracjach AKEL-u.
"Im więcej nas tym lepiej. Nie pora się kłócić" - dodał Jannis.
Siedemnastoletnia Elefteria (imię, które oznacza w języku greckim wolność - PAP) przyszła na protest ze swoimi kolegami ze szkoły. Wszyscy są fanami lewicowego klubu piłkarskiego Omonia. Pod pałac prezydencki przyszli z dużym transparentem, na którym napisali: "Nie dla trojki, tak dla postępu i rozwoju"
"W zasadzie nie wierzę, aby te protesty coś zmieniły. Rząd zrobi wszystko, co każe mu trojka bo dla nich liczą się tylko liczby, a nie los indywidualnego człowieka" - powiedziała PAP Elefteria.
Działaczka organizacji pozarządowej, Polina, od lat zaangażowana jest w niesienie pomocy przebywającym na Cyprze uciekinierom politycznym. Teraz obawia się, że rząd obetnie jej organizacji i tak już bardzo skromne fundusze.
"W ciągu następnych dni planujemy wiele protestów. Będziemy żądać odwołania porozumienia. Nie chcemy planu trojki. Sami sobie poradzimy" - powiedziała Polina.
W ostatnich dwóch dniach w Nikozji odbyły się cztery demonstracje, zorganizowane przez zagrożonych zwolnieniami pracowników banków, uczniów i studentów szkół średnich i uniwersytetów cypryjskich oraz przez różne organizacje lewicowe.
Na czwartek, kiedy rząd obiecał otworzyć po 12-dniowej przerwie wszystkie banki, niektóre związki zawodowe zapowiedziały strajk.
Z Nikozji Agnieszka Rakoczy (PAP)
ara/ jm/