Restrykcyjna polityka wizowa USA wobec Republiki Czeskiej nie jest według byłego prezydenta Vaclava Havla przejawem jakiejś supermocarstwowej pychy, tylko "biurokratycznej głupkowatości, pedanterii, która w swoich konsekwencjach częstokroć sięga absurdu".
Havel powiedział to w sobotę agencji CTK. Sprawa obowiązku wizowego przy podróżach do USA wróciła w Czechach jako temat dnia, kiedy minister spraw zagranicznych Cyril Svoboda opowiedział się za ściślejszą kontrolą turystów przyjeżdżających ze Stanów Zjednoczonych, a także z Kanady i Australii.
"Nie ma potrzeby wprowadzania analogicznych obostrzeń, oznaczałoby to bowiem, że przystajemy na tę zabawę i stajemy się takimi samymi biurokratami" - powiedział Havel czeskiej agencji prasowej.
Nie uważa on asymetryczności przepisów wizowych w stosunkach między dwoma krajami za coś wyjątkowego i nie widzi powodu, żeby się z jej powodu obrażać, z drugiej zaś strony nie sądzi, by sprawa nie mogła być przedmiotem otwartej debaty w mediach.(PAP)
kan/
1070