Czeski odpowiednik KRRiTV zaproponował w piątek znowelizowanie ustawy o retransmisji, dzięki czemu możliwe będzie karanie stacji telewizyjnych za opóźnienia w nadawaniu programu.
"Nikt nie oczekuje, iż telewizje będą rozpoczynać kolejne punkty swojego programu punktualnie co do sekundy, ale nie do zaakceptowania jest sytuacja, kiedy w czasie największej oglądalności program zaczyna się z dziesięciominutowym opóźnieniem, bo poprzedzają go reklamy" - uważa członek czeskiej KRRiTV Petr Pospichal.
Pospichal opiera się na analizie Rady Nadzorczej Telewizji Czeskiej; wynika z niej, że im program czy film ciekawszy, tym opóźnienie w jego emisji, z powodu reklam, większe.
Jeszcze dłużej, z tego powodu, muszą czekać widzowie telewizji komercyjnych - dodają autorzy analizy.
Pomysł akceptuje Ministerstwo Kultury; trwa dyskusja, jakie spóźnienie ewentualnie będzie do zaakceptowania.
Przedstawiciele czeskich stacji telewizyjnych zdecydowanie protestują. "Czas nadania konkretnego punktu programu jest podawany w przybliżeniu. Skąd, układając program, możemy wiedzieć +do przodu+, jaki czas u nas zamówi reklamodawca" - uważa rzecznik Telewizji Czeskiej Martin Krafl.
Dariusz Wieczorek (PAP)
dar/ kan/