Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czechy: Polskiemu właścicielowi sklepów z dopalaczami grozi więzienie

0
Podziel się:

Do pięciu lat więzienia grozi zatrzymanemu w Czechach polskiemu
przedsiębiorcy, który do niedawna prowadził w Republice Czeskiej sieć sklepów Amsterdam shop
oferującą dopalacze - poinformowała w czwartek na konferencji prasowej policja w Ołomuńcu.

Do pięciu lat więzienia grozi zatrzymanemu w Czechach polskiemu przedsiębiorcy, który do niedawna prowadził w Republice Czeskiej sieć sklepów Amsterdam shop oferującą dopalacze - poinformowała w czwartek na konferencji prasowej policja w Ołomuńcu.

Policjanci z Ołomuńca postawili 25-letniemu mężczyźnie zarzut popularyzowania środków psychoaktywnych. Zatrzymali go we wtorek, a w czwartek sędzia wydał nakaz pozostawienia go w areszcie.

"Jest obywatelem Polski, grozi mu wysoki wyrok, istnieje więc prawdopodobieństwo szukania kontaktów ze świadkami. Mamy także uzasadnione obawy, że nadal prowadziłby swoją działalność" - oświadczył przedstawiciel ołomunieckiej komendy policji Jirzi Musil.

Policjanci zabezpieczyli na kontach aresztowanego zyski ze sprzedaży internetowej sięgające ok. 150 tys. koron (ok. 24,5 tys. złotych), a także znaleźli równowartość około 165 tys. zł w różnych walutach w siedzibie spółki w Ostrawie.

Polak stawił się na wezwanie policji w komendzie, będąc pewnym, że funkcjonariusze nie mają powodów do jego zatrzymania. W czasie przesłuchania nie udzielał odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą handlową.

"Sądził, że nic na niego nie mamy, ponieważ wyczyścił swoje sklepy" - poinformował ołomuniecki komisarz Jirzi Kubak. Policja tymczasem od lutego prowadziła przeciw niemu dochodzenie.

W ubiegły piątek w Republice Czeskiej wszedł w życie zakaz sprzedaży dopalaczy. Znowelizowana ustawa o substancjach uzależniających zabrania dystrybucji 33 substancji syntetycznych mających działanie podobne do narkotyków naturalnych.

Jednak w przypadku polskiego właściciela sieci Amsterdam shop aresztowanie nie miało nic wspólnego z tym zakazem; działania przeciw Polakowi policja w Ołomuńcu przygotowywała już wcześniej, gdyż zajmował się sprzedażą substancji uzależniających pod nazwą "przedmiotów kolekcjonerskich". Dlatego też zdecydowała się go ścigać za propagowanie uzależnień od substancji psychoaktywnych.

"Cała sprawa nie była prowadzona jako postępowanie karne dotyczące nielegalnego wyrobu czy też innego obchodzenia się z substancjami odurzającymi lub truciznami, ale popularyzacji toksykomanii. Nie czekaliśmy na nowelizację prawa" - dodał Musil. Policjantom wystarczyło wykazać, że sprzedawane dopalacze powodowały efekty podobne do narkotyków. Policji pomogli lekarze z wydziału medycyny sądowej szpitala akademickiego w Ołomuńcu.

Czeski parlament zajął się zakazem sprzedaży dopalaczy w trybie przyspieszonym ze względu na coraz większy zasięg dystrybucji tych środków w Czechach, dokąd trafiły po zdelegalizowaniu ich w Polsce jesienią zeszłego roku.

Wiele firm sprzedających dopalacze w Czechach, także online, miało polskich właścicieli. Również klienci tych sklepów często przybywali z Polski. Sklepy oferujące te substancje najpierw pojawiły się na czesko-polskim pograniczu, a potem zaczęły powstawać w całych Czechach.

Michał Zabłocki (PAP)

zab/ mmp/ mc/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)