Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czechy: Spokojne wybory parlamentarne w Pradze, tradycyjnym mateczniku prawicy

0
Podziel się:

Mieszkańcy Pragi, tradycyjnego matecznika
prawicy, udali się w piątek po południu do lokali wyborczych z
zamiarem odsunięcia od władzy rządzących Czechami od ośmiu lat
socjaldemokratów. Wybory parlamentarne trwać będą także w sobotę
do godziny 12.00.

Mieszkańcy Pragi, tradycyjnego matecznika prawicy, udali się w piątek po południu do lokali wyborczych z zamiarem odsunięcia od władzy rządzących Czechami od ośmiu lat socjaldemokratów. Wybory parlamentarne trwać będą także w sobotę do godziny 12.00.

"ODS, ODS, Zieloni, ODS, socjaldemokraci, ODS" - to najczęstsze odpowiedzi tych, którzy ujawnili swe preferencje polityczne.

W całym kraju zorganizowano 15 tysięcy lokali wyborczych. Wybieranych jest 200 deputowanych Izby Poselskiej, izby niższej parlamentu. Wyniki będą znane w nocy z soboty na niedzielę.

Dokładnie o godzinie 14.00, w chwili otwarcia komisji wyborczych, do lokalu w szkole na przedmieściach Pragi wkroczył, torując sobie drogę wśród tłumu dziennikarzy, socjaldemokratyczny premier Jirzi Paroubek.

"To właśnie Pradze jestem najbardziej potrzebny" - powiedział premier po wrzuceniu głosu do urny udekorowanej godłem Czech z dwoma lwami i dwoma orłami. Paroubek otwiera listę socjaldemokratów w regionie przemysłowym Usti nad Łabą.

Były prezydent Czech Vaclav Havel wraz z żoną Dagmar głosowali w stołówce szkoły w dzielnicy Norbertov. Przybyli tam ponad godzinę później niż zaplanowali.

"Mam nadzieję, że zwycięstwo przypadnie partii, której uda się wyeliminować korki, i następnym razem nie będę potrzebowała aż trzech kwadransów, aby tu się dostać" - skarżyła się pani Havlowa.

W ostatnich tygodniach Havel - były dysydent i przywódca "aksamitnej rewolucji" z 1989 roku - otwarcie wyrażał swe poparcie dla Zielonych, którzy z 10-procentowym poparciem w sondażach najprawdopodobniej znajdą się po raz pierwszy w parlamencie.

W Pradze na ulicach jest spokojnie, jak zwykle podczas weekendu wielu ludzi wyjechało na wieś do swych chat, aby cieszyć się bladym słońcem po wielu dniach deszczu.

"To niedobrze; trzeba pójść zagłosować" - denerwuje się młody taksówkarz Frantiszek Hrdliczka. Mówi, że będzie głosować z żoną w sobotę, ale "jeszcze nie wie, na kogo". (PAP)

jo/ mc/

6777

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)