Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czechy: W poszukiwaniu sztabu polskich sił, przybywających "z bratnią pomocą"

0
Podziel się:

Zazwyczaj Czesi, wspominając
interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w sierpniu
1968 roku, mówią o "radzieckiej okupacji".

Zazwyczaj Czesi, wspominając interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w sierpniu 1968 roku, mówią o "radzieckiej okupacji".

A przecież 2. Ludowego Armia Wojska Polskiego pod dowództwem generała Floriana Siwickiego, najbliższego współpracownika ówczesnego ministra obrony generała Wojciecha Jaruzelskiego, wzięła udział w operacji "Dunaj", informując obywateli czechosłowackich, iż przybyła z "bratnią pomocą" i by walczyć z kontrrewolucją.

Jej sztab mieścił się w Hradcu Kralove, w północnych Czechach.

Hradec Kralove to piękne miasto nad Łabą. Lecz po czterdziestu latach mało który z mieszkańców potrafi pokazać, gdzie znajdowało się polskie dowództwo. Ba, nawet mało kto pamięta, że do Czech wraz z Sowietami weszli Polacy.

Spotkani mieszkańcy miasta na ogół wzruszają ramionami. Odsyłają do kolejnych miejskich instytucji: urzędu wojewódzkiego, archiwum, mediów, policji i wojska.

A przecież 2. Armia LWP była najliczniejszą jednostką wchodzącą w skład sił inwazyjnych, po wojskach Związku Radzieckiego. Liczyła 26 tysięcy żołnierzy, około 600 czołgów i kilkadziesiąt śmigłowców. Wraz z pozostałymi sojusznikami z Układu Warszawskiego - ZSRR, NRD, Węgrami i Bułgarią - przekroczyła czechosłowacką granicę 15 minut przed północą, z 20 na 21 sierpnia. Jej głównym zadaniem było zabezpieczenie rejonu północnych Czech i odparcie ewentualnego kontrataku.

  1. Armia nie spotkała się z żadnym oporem. W ciągu dwóch dni zrealizowała swoje zadania i dotarła do Hradca Kralove.

Zdawałoby się, że najlepsze informacje na tematy wojskowe będzie miała wojewódzka komenda wojskowa. Ta jednak odpowiada PAP zwięzłym komunikatem: "Pan (dowódca WKW) pułkownik inżynier Vaclav Szpaczek nie jest w stanie powiedzieć, gdzie w 1968 roku mieścił się sztab 2. Armii wojska polskiego. Nawet nie ma pewności, czy Polacy w mieście byli".

Pomocnik Szpaczka, który przekazał komunikat, nie wyklucza, że sztab był gdzieś w okolicach lotniska.

"Przez pierwszy tydzień polscy żołnierze byli poza miastem" - twierdzi historyczka z kralowohradeckiego muzeum Wschodnich Czech dr Jaroslava Pospiszilova. "Wojewoda negocjował z zastępcą dowódcy 2. Armii, że jeśli w mieście będzie spokojnie, to oni do miasta nie wejdą" - dodaje.

Pospiszilova w Hradcu Kralove organizuje wystawę poświęconą wydarzeniom 1968 roku. Choć główny gmach muzeum leży w monumentalnej budowli na wybrzeżu Łaby, uczona rezyduje w starych, odrapanych koszarach.

Pytanie o konkretny adres sztabu 2. Armii ją zaskakuje. Nie potrafi podać nazwy żadnej ulicy.

Wspomina jednak, jak zachowywali się ludzie wobec żołnierzy i co działo się w mieście w sierpniu pamiętnego roku.

"Tu, w Hradcu Kralove, panował względny spokój. Owszem, było pełno ulotek, plakatów, dyskusji politycznych. Nie doszło jednak do żadnych poważnych incydentów" - mówiła.

"Oczywiście nie witaliśmy Polaków z radością, ale cała niechęć zwrócona była przeciwko ZSRR. Źli przede wszystkim byliśmy na żołnierzy radzieckich".

"Lokalne władze chciały wiedzieć, czy Polacy do miasta wejdą. Polacy jako gwarancji zażądali wstrzymania publikacji nieocenzurowanych informacji" - dodaje historyczka.

Toczyła się więc swoista wojna informacyjna. Pani doktor tłumaczy, że wojsko polskie rozpowszechniało ulotki, informujące, że Czechosłowakom "przyszli z pomocą ich bracia".

"Było to napisane taką czeszczyzną, że ze śmiechu można było boki zrywać" - wspomina.

Czesi odpowiadali Polakom swoimi ulotkami. Z pomocą czechosłowackiej armii rozpowszechniała je kralowohradecka kuria biskupia.

"Na naszych ulotkach było wezwanie po polsku, aby nie chwytali za broń: +Żołnierzu! Polska matka żegnała Cię znakiem krzyża. A przecież Czesi i Słowacy to chrześcijanie+" - przypomina sobie w czasie rozmowy z PAP biskup Dominik Duka z Hradec Kralove, najpoważniejszy kandydat na przyszłego metropolitę Pragi.

Wnętrze pałacu biskupiego zaskakuje elegancją i wyczuciem. Na ścianach barokowej budowli wiszą portrety kościelnych dostojników, poprzedników biskupa Duki i arcybiskupa Karla Otczenaszka.

Biskup jako jedyny pamięta, gdzie mieścił się polski sztab. "Ten główny oddział polskiej armii stacjonował na północ od miasta (...). Polskie dowództwo obozowało tam w namiotach".

Nie było więc konkretnego adresu, stał jedynie obóz. Sztab był polowy i tymczasowy.

Biskup Duka nie ma pretensji do Polski, że uczestniczyła w inwazji 1968 roku. "Wiedzieliśmy, że dla zwykłych Polaków ta interwencja była wielką hańbą. Ogólnie i tak Czesi postrzegali to jako okupację radziecką" - mówi hierarcha.

Michał Zabłocki (PAP)

zab/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)