Czescy żołnierze z obawy przed zwolnieniami ze służby, wynikającymi z planów oszczędnościowych rządu, zakładają stowarzyszenia pełniące rolę związków zawodowych - informują w piątek czeskie media.
Prawo zabrania wojskowym tworzenia organizacji zawodowych i dlatego żołnierze znaleźli sposób na ominięcie przepisów.
"Jesteśmy stowarzyszeniem obywatelskim, które musi powołać cywil, ale mogą do niego wejść wojskowi" - powiedziała cytowana na stronach internetowych dziennika "Lidove noviny" organizatorka powołanej w internecie Grupy przeciw Obniżeniu Płac w Wojsku, Eduarda Miekotova.
Jak tłumaczyła, chodzi o wywarcie presji na rząd, parlament i dowództwo armii, aby zaczęli rozwiązywać problemy zwykłych żołnierzy i kadry dowódczej średniego szczebla. Stowarzyszenie Miekotovej zbiera też podpisy pod petycją przeciw obniżeniu płac w armii i odebraniu żołnierzom części przywilejów, takich jak dodatek mieszkaniowy.
"Chodzi o to, że się zwalnia. Żołnierze boją się cywila" - twierdzi wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Weteranów Wojennych, Ladislav Sornas. Podkreśla, że armia nie przygotowuje żołnierzy na sytuację, w której odejdą z wojska. Po wielu latach spędzonych w koszarach są zupełnie nieprzydatni na rynku pracy - dodaje Sornas.
Ministerstwo obrony na razie nie komentuje całej sprawy.
Przyczyną powołania stowarzyszenia Miekotovej są plany oszczędnościowe rządu czeskiego, które przewidują 10-procentową redukcję wynagrodzeń pracowników sektora państwowego, w tym policjantów i żołnierzy. W obu formacjach ma być również zniesiona ulga podatkowa od nagród za wysługę lat.
Pod koniec września przeciw planom budżetowym rządu demonstrowało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W proteście związkowców po raz pierwszy w historii uczestniczyli żołnierze. Choć nie mogli wziąć udziału jako organizacja zawodowa, przybyli na demonstrację jako osoby prywatne, po cywilnemu. Na wyjazd umawiali się za pośrednictwem internetu, m.in. z pomocą portalu społecznościowego Facebook.
Z Pragi Michał Zabłocki (PAP)
zab/ ap/