Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Człowiek, dom, praca - hasło SLD w wyborach samorządowych

0
Podziel się:

#
W czwartym od końca depeszy akapicie poprawione zostało imię przewodniczącej partii kobiet i jej
wypowiedź
#

# W czwartym od końca depeszy akapicie poprawione zostało imię przewodniczącej partii kobiet i jej wypowiedź #

09.10. Warszawa (PAP) - Człowiek, dom, praca - pod takim hasłem Sojusz Lewicy Demokratycznej wystartuje w listopadowych wyborach samorządowych. Hasło zaprezentowano w sobotę na samorządowej konwencji Sojuszu.

"To - wydawałoby się - trzy wyrazy, ale trzy bardzo ważne wyrazy" - podkreślał szef sztabu wyborczego w wyborach samorządowych Tomasz Kamiński.

"Wierzę, że wam w tych wyborach się uda. Nie patrzcie na sondaże, walczcie do końca, idźcie do ludzi i rozmawiajcie, pokażcie im, że będziecie lepsi, bardziej profesjonalni" - mówił szef Sojuszu Grzegorz Napieralski.

Jak przypomniał, działacze SLD ruszyli w Polskę z ankietami, by pytać ludzi, co jest dla nich najważniejsze. Jak mówił, Polacy zwracali głównie uwagę na poczucie bezpieczeństwa, dobrą szkołę i dobre drogi.

Napieralski podkreślał, że jako jedyny z szefów partii swoją karierę polityczną rozpoczynał w samorządzie. "Razem pokażemy, że zmienimy Polskę na lepsze" - zapewniał.

Lider Sojuszu krytykował polityków PO i PiS za to, że wbrew temu, co zapowiadali po katastrofie smoleńskiej nie zakończyli sporów i kłótni. "Politycy prawicy na nowo powrócili do naszego, polskiego piekła, na nowo rozpętali wojnę polsko-polską, na nowo zaangażowali się w konflikt, rozpoczęli wojnę totalną, wojnę na wyniszczenie" - mówił Napieralski.

Jak ocenił, "wszystkie piękne słowa i obietnice to była wielka lipa". "Przecież jeden z polityków nie był sobą i brał leki, a ci, którzy wymyślili jego kampanię, bardziej nadają się do telewizji niż do polityki. Drugi zaś z polityków zaszył się pod żyrandolem i nie reagował na żenujący spektakl, który przez wiele miesięcy toczył się pod Pałacem Prezydenckim" - podkreślił szef SLD.

Przekonywał, że Sojusz "nie chce licytować się z politykami prawicy na teorie spiskowe i puste obietnice". "Chcemy licytować się na programy, chcemy pokazać konkretną ofertę i dzisiaj ją przedstawimy" - zapowiedział. Zapewnił, że SLD konfliktowi przeciwstawi współpracę i porozumienie.

Napieralski wzywał też do przestrzegania zasad świeckości państwa. "Nie ma już w Polsce zgody na to, żeby kapłani wpływali na posłów i posłanki, pisali ustawy. Nie może być tak, że minister ds. równouprawnienia z hierarchami Kościoła ustala zmiany w polskim prawie. Nie może być tak, że ktoś dyktuje kobietom i blokuje szczęście, a ludzie, którzy nic nie wiedzą o macierzyństwie, zabraniają kobietom mieć dzieci" - mówił.

"Chcemy państwa świeckiego, neutralnego światopoglądowo. Wiemy jedno: nie chcemy, żeby Polska była zaściankiem w Europie, chcemy Polski nowoczesnej i otwartej. Chcielibyśmy dzisiaj, aby to właśnie ta Europa, w której jesteśmy dzisiaj, przyszła do Polski" - podkreślił.

Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska, która będzie jedną z liderek na wyborach do sejmiku mazowieckiego, przekonywała z kolei, że najważniejszy jest człowiek. Jak deklarowała, Sojusz chce w samorządzie zadbać m.in. o dobre szkoły, ale też o sprawy seniorów.

W swoim programie SLD będzie także zwracać uwagę na osoby niepełnosprawne, by - jak mówiła Piekarska - niepełnosprawność nie oznaczała dla nich wykluczenia społecznego. "Podjazdy dla wózków, dostosowane środki komunikacji miejskiej, tłumacze języka migowego w urzędach czy formularze braillem to standard, który chcemy wprowadzić nawet w najmniejszych miastach" - powiedziała Piekarska.

Wiceszef klubu SLD, kandydat na prezydenta Radomia Marek Wikiński jest natomiast zdania, że w 2011 roku PO szykuje Polakom "ekonomiczną eutanazję". W jego ocenie, można się spodziewać podwyżek cen i obniżki wynagrodzeń.

2011 rok będzie - zdaniem Wikińskiego - "rokiem specjalnej troski". "W roku, na który rządzący Polską szykują Polakom eutanazję ekonomiczną" - ocenił wiceszef Sojuszu. "Jak inaczej nazwać, jak nie eutanazją ekonomiczną, obniżkę realnych wynagrodzeń, podwyżki paliw, węgla kamiennego, cen gazu, chleba, masła, mleka" - pytał.

Wikiński przekonywał, lewica musi przypomnieć hasło "3x8" - "osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku i osiem godzin dla rodziny i przyjaciół". "Kto o to zadba, jeśli nie my. Jeśli nie teraz, to kiedy" - dodał.

Kandydat na prezydenta Łodzi Dariusz Joński deklarował natomiast, że chce wygrać wybory w tym mieście, by "nie było w nim apatii i nienawiści, by ludzie po prostu się uśmiechali". "Chcemy przedstawić program budowy mieszkań socjalnych, czego nie udało się przez ostatnie siedem lat w Łodzi" - dodał.

Joński przypomniał, że przez ostatnie siedem lat Łodzią rządził Jerzy Kropiwnicki, który obecnie jest doradcą prezesa NBP. "I taka jest prawica. Zdobywa władzę dla samej władzy" - ocenił. Joński był inicjatorem referendum, w którym Kropiwnicki został odwołany z funkcji prezydenta Łodzi.

Również obecna prezydent Chełma i kandydatka w najbliższych wyborach Agata Fisz powiedziała, że "sprawa mieszkań jest najbardziej palącym problemem w mieście, którym kieruję". "Poprzednie władze nie wybudowały żadnego bloku, dlatego kolejka oczekujących na mieszkania bardzo się wydłużyła. Obecnie powstają w Chełmie bloki komunalne oraz domy dla osób wymagających specjalnej pomocy. Fundusze na budowę pozyskujemy z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej" - powiedziała.

SLD startuje w tegorocznych wyborach samorządowych wspólnie m.in. z Unią Pracy, Partią Kobiet, Zielonymi 2004 i związkami zawodowymi.

Przewodnicząca Partii Kobiet Iwona Piątek mówiła, że "była sceptyczna, gdy przewodniczący zaproponował przystąpienie do porozumienia w wyborach samorządowych, ponieważ kobiety z partii nie piastują wysokich stanowisk". Jednak - jak zauważyła - na listach w wyborach samorządowych "mężczyźni zrobili miejsce kobietom". Współprzewodniczący partii Zielonych: Dariusz Szwed i Małgorzata Tkacz-Janik przyznali z kolei, że zdecydowali się wystartować w wyborach wspólnie z SLD, ponieważ ta partia wydała im się "najmniej niezielona".

Delegaci konwencji głosowali też wotum zaufania dla władz Sojuszu, m.in. przewodniczącego, jego zastępców, sekretarza generalnego, Zarządu Krajowego. Jak powiedział PAP rzecznik SLD Tomasz Kalita, najlepszy wynik spośród wszystkich członków władz uzyskał Napieralski - poparcia odmówiło mu jedynie 15 na około 420 delegatów. Wotum, jako jedyny, nie otrzymał poseł Sojuszu Ryszard Kalisz. Oznacza to, że stracił miejsce w zarządzie SLD.

Zmieniony został też statut partii. Jedna ze zmian polega na tym, że kongres partii określa liczbę wiceszefów Sojuszu, a wyboru personalnego dokonuje Rada Krajowa (poprzednio to kongres wybierał władze krajowe partii, czyli szefa, wiceprzewodniczących i sekretarza generalnego). Inna, wprowadzona do statutu zmiana mówi, że wotum zaufania dla władz partii głosowane jest raz, w połowie kadencji, a nie - jak było dotychczas - podczas każdej konwencji.

Podczas konwencji wspominano także Jerzego Szmajdzińskiego, Jolantę Szymanek-Deresz i Izabelę Jarugę-Nowacką, którzy zginęli w samolocie prezydenckim 10 kwietnia. Ich pamięć uczczono minutą ciszy. Sobotnia konwencja zgromadziła około pięciuset kandydatów Sojuszu w nadchodzących wyborach samorządowych. Wystąpieniom polityków Sojuszu i zaproszonych gości towarzyszył utwór irlandzkiego zespołu, U2 "Beautiful Day". (PAP)

ajg/ mkr/ mce/ abe/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)