Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Damaszek oskarża opozycję o naruszanie rozejmu, opozycja oskarża rząd

0
Podziel się:

Narodowa Rada Syryjska, główne syryjskie ugrupowanie na emigracji,
zażądała pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z masakrą w mieście Hama, w której
zginęło w środę około 70 osób.

Narodowa Rada Syryjska, główne syryjskie ugrupowanie na emigracji, zażądała pilnego zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z masakrą w mieście Hama, w której zginęło w środę około 70 osób.

Według źródeł opozycyjnych, w Hamie, głównym ośrodku opozycji antyrządowej, wskutek ostrzału rakietowego zawalił się dom w dzielnicy Maszaa at-Tajar, a pod gruzami zginęło ok. 70 osób, w tym szesnaścioro kobiet i dzieci.

W relacji rządowej agencji SANA eksplozja nastąpiła w mieszkaniu, w którym terroryści wytwarzali ładunki wybuchowe, a śmierć poniosło 16 osób.

Syryjski minister informacji Adnan Mahmud oskarżył w czwartek "uzbrojone grupy terrorystyczne" o "ponad 1 300 naruszeń" rozejmu.

Tymczasem Ahmed Ramadan, który stoi na czele Narodowej Rady Syryjskiej, oświadczył dziennikarzom w Kairze, że gremium to domaga się od Rady Bezpieczeństwa, aby pilnie zbadała sytuację, jaka panuje w Syrii w dwa tygodnie po ogłoszeniu rozejmu.

Masakrę w Hamie poprzedziło rozstrzelanie przez wojsko kilku opozycjonistów po ich spotkaniu z nieuzbrojonymi obserwatorami wojskowymi przebywającymi w Syrii z ramienia ONZ - oświadczył Ramadan.

Siły rządowe - według niego - ostrzelały w środę Hamę z broni rakietowej średniego zasięgu i zniszczyły wiele domów.

"Reżim stosuje obecnie nową broń, jakiej używa się w działaniach wojennych" - twierdzi przywódca Rady.

Pilnego wprowadzenia embarga na dostawy broni do Syrii zażądało w czwartek od ONZ Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.

Zgromadzenie, w którego skład wchodzą przedstawiciele 47 krajów, przyjęło apel niemal jednomyślnie. Przeciwko głosowali jedynie czterej rosyjscy parlamentarzyści.

Według rosyjskiego MSZ naruszania rozejmu dopuszczają się obie strony konfliktu syryjskiego.

"Robią to zarówno oddziały rządowe, jak i grupy opozycyjne" - oświadczył w czwartek rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz.

Tego samego dnia w sprawie sytuacji w Syrii wypowiedział się w zdecydowanym tonie turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu.

"Turcja nie pozostanie bezczynna wobec dramatu ludzkiego w Syrii, za który odpowiedzialność ponosi reżim w Damaszku" - oświadczył Davutoglu.

Turcja - zapowiedział - "stanie na czele fali przemian na Bliskim Wschodzie". Oskarżył prezydenta Syrii Baszara el-Asada o "przekształcenie miast syryjskich w więzienia na wolnym powietrzu".

W przemówieniu transmitowanym bezpośrednio przez telewizję publiczną TRT szef tureckiego MSZ mówił o konieczności zastosowania "wszelkich środków dyplomatycznych".

Jak przypomina w czwartek prasa turecka, premier kraju Recep Tayyip Erdogan w wywiadzie, którego udzielił w ubiegłym tygodniu stacji telewizyjnej Al-Dżazira, ostrzegł, że "Turcja zastosuje odpowiednie metody", jeśli armia syryjska ponownie naruszy jej granice w pościgu za syryjskimi uchodźcami, którzy chronią się na terenie Turcji.

Erdogan przypomniał, że Turcja jest członkiem NATO, i powołał się na artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który każe traktować takie ataki "jako agresję skierowaną przeciwko wszystkim".

Wyraził jednak nadzieję, że sprawy nie zajdą aż tak daleko. (PAP)

ik/ mc/

11289126 11289057 11288961

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)