Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debata: autoryzacja kwestią etyki dziennikarskiej czy przepisów prawa

0
Podziel się:

Czy autoryzacja wypowiedzi powinna być
jedynie kwestią etyki dziennikarskiej, czy - jak to jest obecnie -
przepisów prawa - zastanawiali się uczestnicy wtorkowej debaty w
Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Czy autoryzacja wypowiedzi powinna być jedynie kwestią etyki dziennikarskiej, czy - jak to jest obecnie - przepisów prawa - zastanawiali się uczestnicy wtorkowej debaty w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

O ile wśród prawników i dziennikarzy zdania na ten temat były podzielone, co do jednego zgodni byli wszyscy - na pewno brak autoryzacji nie powinien być zagrożony sankcją karną.

Art. 14 Prawa Prasowego mówi, że dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana.

Ustawa nie nakłada na dziennikarza obowiązku zabiegania o autoryzację.

Debatę w HFPCz zorganizowano w kontekście wrześniowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznając przepisy prawa prasowego dot. autoryzacji za zgodne z konstytucją orzekł, że autoryzacja gwarantuje precyzję i pewność debaty publicznej oraz służy podnoszeniu jej wiarygodności. Zdanie odrębne złożył wówczas sędzia Andrzej Rzepliński, który uznał, że przepisy dotyczące autoryzacji są niezgodne z konstytucją.

O tym, że wyrok Trybunału był błędny, przekonywał we wtorek m.in. dr Michał Zaremba z Instytutu Dziennikarstwa UW. Jak podkreślał, autoryzacja to iście "polski wynalazek", bo na wschód od Bugu i na zachód od Odry takie przepisy nie istnieją. "Jądrem wolności mediów jest prawo cytowania wypowiedzi polityka, która padła podczas rozmowy z dziennikarzem" - powiedział Zaremba, wskazując, że autoryzacja w obecnej formie bardziej chroni polityków niż dziennikarzy.

Zaremba podkreślał też, że polski przepis o autoryzacji jest głęboko niemoralny, ponieważ pozwala karać dziennikarzy nawet w sytuacji, gdy wypowiedź była zacytowana wiernie, a wina dziennikarza polega jedynie na zaniechaniu autoryzacji.

O niesłuszności wyroku przekonany jest też dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN. "Trybunał uznał, że nie ma czegoś takiego jak szczególna ranga, szczególna ochrona, szczególne znaczenie dziennikarskiej wypowiedzi. Zatem polski Trybunał popełnił olbrzymi błąd, gdy porównujemy jego orzeczenie ze Strasburskim standardem" - powiedział Kamiński.

Zwrócił też uwagę, że polskie przepisy nie zawierają żadnych terminów, w których autoryzacja powinna być dokonana, a zatem "można powiedzieć, że mamy do czynienia ze środkiem o charakterze prewencyjnym, powstrzymującym publikację". Są "olbrzymie szanse" na to, że Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - gdzie zaskarżono polskie przepisy - stwierdzi, że Polska złamała przepisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Instytucji autoryzacji broniła natomiast dziennikarka i pisarka Teresa Torańska, podkreślając, że jest to element warsztatu. "Zasadą dla mnie jest, żeby rozmowę autoryzować" - powiedziała. Zaznaczyła jednak przy tym, że należy rozróżnić sprawę krótkich wypowiedzi prasowych, których autoryzacja "prawdopodobnie zablokowałaby druk wszystkich prawie gazet w Polsce" i wywiadów.

Torańska podkreśliła, że każdy ma prawo do rzetelnego przedstawienia swoich poglądów. "Dlaczego ja autoryzuję? Ponieważ chcę, żeby poglądy mojego rozmówcy były najprawdziwsze" - powiedziała.

Według niej należy wykazać "bardzo dużo pokory". "Ja jestem jednak za ochroną nawet tych wielkich ludzi, tzn. wielkich w polityce, za ochroną ich prywatności. Również jestem za tym, bo sama jak udzielam wywiadu, coś po prostu chlapnę" - powiedziała Torańska, dodając, że dlatego daje też politykom możliwość wycofania się z pewnych drastycznych sformułowań.

Prof. Bogudar Kordasiewicz z Instytutu Nauk Prawnych PAN pytał natomiast, dlaczego autor wypowiedzi nie ma mieć prawa do autoryzacji, skoro sam dziennikarz często usuwa z przeprowadzonego już wywiadu niektóre swoje pytania, które na tle całości wydają mu się po prostu głupie. Podkreślił jednak, że nie zgadza się z istnieniem sankcji karnej za brak autoryzacji.

"Tam, gdzie Trybunał Konstytucyjny mówi, że sankcja karna jest w porządku, wydaje mi się to orzeczenie głęboko chybione, natomiast wydaje mi się, że nie ma nic zdrożnego w samym obowiązku autoryzacji tyle tylko, że nie można jej rozumieć jako autoryzacji wszystkiego, co człowiek powiedział" - podkreślił Kordasiewicz. Zaprzeczył też twierdzeniom, by autoryzacja była wyłącznie polskim wynalazkiem.

Za utrzymaniem autoryzacji, jednak bez sankcji karnych, opowiedziała się też Izba Wydawców Prasy.

Debatę na temat autoryzacji HFPCz zorganizowała w ramach programu Obserwatorium Wolności Mediów, którego celem jest "podniesienie poziomu ochrony wolności słowa w Polsce". Oprócz organizacji debat działalność programu obejmuje m.in. monitoring sytuacji mediów na terenie poszczególnych województw (m.in. procesy karne lub cywilne przeciwko dziennikarzom czy problemy z dostępem do informacji publicznej). (PAP)

js/ maz/ itm/ mag/

prawo
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)