Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debata "Kiedy lekarz może pozwolić choremu umrzeć?"

0
Podziel się:

Każda interwencja medyczna wymaga zgody
pacjenta, ma on prawo zdecydować, kiedy zaprzestać terapii. Co
jednak zrobić ma lekarz, gdy pacjent nie jest w stanie świadomie
decydować? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy
sympozjum "Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej - kiedy lekarz
może pozwolić choremu umrzeć?".

Każda interwencja medyczna wymaga zgody pacjenta, ma on prawo zdecydować, kiedy zaprzestać terapii. Co jednak zrobić ma lekarz, gdy pacjent nie jest w stanie świadomie decydować? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy sympozjum "Dylematy etyczne w praktyce lekarskiej - kiedy lekarz może pozwolić choremu umrzeć?".

Sympozjum odbyło się w czwartek w ramach VIII Krajowej Konferencji Szkoleniowej Towarzystwa Internistów Polskich, organizowanej przez Towarzystwo Internistów Polskich, Naczelną Izbę Lekarską i Medycynę Praktyczną, we współpracy z American College of Physicians.

Jak podkreślił prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł, pacjent ma prawo do decyzji, ale również lekarz ma prawo do autonomii i niepodejmowania działań niezgodnych z własnym sumieniem i kodeksem etyki lekarskiej. Jego zdaniem w żadnym wypadku lekarz nie powinien realizować życzenia eutanazji.

Prof. Włodzimierz Wróbel, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał, że autonomia pacjenta ma pewne ograniczenia, w szczególności nie obejmuje ona prawa do żądania podjęcia działań przyspieszających śmierć czyli eutanazji.

Zwrócił uwagę, że największe problemy budzi przypadek, gdy pacjent wyraził świadomy sprzeciw wobec kontynuowania (lub podejmowania) interwencji medycznych, a następnie stracił zdolność wyrażania swojego stanowiska w tym zakresie. Żądanie zaniechania (niepodejmowania) leczenia powinno być aktualne w chwili wystąpienia zagrożenia dla zdrowia, jest ono też w każdym momencie "odwoływalne".

"Przed lekarzem staje wówczas dylemat, czy pacjent rzeczywiście podtrzymałby swoją wolę odmowy leczenia? Czy w sytuacji, gdy jest pozbawiony możliwości autodeterminacji, jego wcześniejsze oświadczenia są nadal aktualne? Prawo nie udziela na te pytania jednoznacznej odpowiedzi, opowiadając się raczej za hipotezą wyboru obiektywnego dobra pacjenta" - powiedział prof. Wróbel.

Jego zdaniem prawo nie jest w stanie rozstrzygnąć tych dylematów, może jedynie wypracować instrumenty i procedury, które pozwolą podejmować decyzje w takich sytuacjach.

Ks. prof. Marian Machinek, etyk z Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego zaznaczył, że z punktu widzenia Kościoła życie człowieka jest wartością, niezależnie od stanu, w jakim się znajduje. Przypomniał jednak, że Kościół dopuszcza możliwość rezygnacji z uporczywej terapii, która definiowana jest jako "stosowanie środków szczególnie wycieńczających i uciążliwych dla chorego, skazujących go na sztucznie przedłużaną agonię".

Prof. Paul Mueller z American College of Physicians, Mayo Clinic w Rochester powiedział, że w USA pacjenci wraz z lekarzami zawczasu starają się wypracować procedury postępowania w takich sytuacjach. "Pacjent może zdefiniować, na jakie rodzaje terapii się godzi, w zależności od religii czy przekonań. Może też przekazać możliwość podejmowania decyzji swoim reprezentantom, np. członkom rodziny. Lekarz nie może nie wypełnić woli pacjenta. Niestety, zaledwie jedna piąta Amerykanów przygotowała takie deklaracje" - mówił prof. Mueller.

W dyskusji wzięła także udział Anna Dymna, założycielka i Prezes Fundacji "Mimo wszystko". "Mimo że jestem tylko aktorką, ze względu na to, czym się zajmuję, stykam się z prośbami o eutanazję na co dzień. Wiem jedno: to zawsze jest krzyk o życie. Czasem to głos zmęczonej matki, która została sama z obowiązkami, czasem chłopaka, którym nikt się nigdy nie zajął. Każdy człowiek marzy, by ktoś walczył o każdy jego oddech" - powiedziała.

Dodała jednak, że każdy ma też prawo do rezygnacji z uporczywej terapii. Przypomniała, że papież Jan Paweł II także wyraził wolę, by nie przedłużano mu życia i chciał umrzeć we własnym łóżku.

Odnosząc się do przypadku Janusza Świtaja - całkowicie sparaliżowanego mężczyzny, który prosił o eutanazję, a teraz pracuje w jej fundacji - Dymna powiedziała, że chodziło i wciąż chodzi mu - bo nie wycofał wniosku o eutanazję - o prawo do decydowania i lęk przed ubezwłasnowolnieniem. "Każdy z nas może zakończyć swoje życie w dowolnym momencie, np. wjechać na ostatnie piętro wieżowca i skoczyć. On nie ma takiej możliwości" - podkreśliła.

Dodała, że trudno będzie te kwestie uregulować, ponieważ każdy człowiek jest inny i w każdej chwili może zmienić zdanie. "Nikt z nas nie wie, czego będzie pragnąć, gdy stanie twarzą w twarz ze śmiercią" - zaznaczyła Dymna. (PAP)

akw/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)