Dziesiątki tysięcy ludzi demonstrowało dziś w jemeńskich miastach, domagając się przejęcia władzy przez wiceprezydenta po wyjeździe prezydenta Alego Abd Allaha Salaha na leczenie do USA.
[Na zdjęciu Ali Abd Allah Salah]
Salah przed odlotem 22 stycznia przekazał władzę wiceprezydentowi Abdowi ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu.
Poparcie Hadiego przez demonstrantów oznacza zmianę ich podejścia do planu Rady Współpracy Zatoki Perskiej, mającego poparcie ONZ, który zakładał oddanie władzy przez prezydenta Salaha, w zamian za co uzyskał on immunitet. Partia Salaha, Powszechny Kongres Ludowy (GPC), zgodziła się podzielić władzą z opozycją po wcześniejszym tłumieniu przemocą wielomiesięcznych antyrządowych protestów. W starciach zginęło łącznie ponad 250 osób.
Podczas piątkowej demonstracji wiele osób krzyczało: _ Hadi, Hadi uratuj kraj _. Na wielkim billboardzie w centrum stolicy Jemenu Sany zaprezentowano plakaty z uśmiechniętym wiceprezydentem i podpisem: _ Start nowej ery w życiu Jemenu _.
W ramach planu przekazania władzy w grudniu ubiegłego roku powstał w Jemenie rząd jedności narodowej, który miał doprowadzić kraj do lutowych wyborów prezydenckich. Ma w nich wystartować jako jedyny kandydat przejściowy przywódca kraju wiceprezydent Hadi. Jego tymczasowa kadencja ma potrwać dwa lata, a potem mają się odbyć wybory parlamentarne i prezydenckie.
W wyniku protestów i represji Jemen znalazł się na skraju wojny domowej i kryzysu humanitarnego. Salah przez wiele lat był popierany przez Arabię Saudyjską i USA jako sojusznik w walce z Al-Kaidą. Zdaniem ekspertów w ostatnich miesiącach zeszłego roku Al-Kaida praktycznie przejęła kontrolę nad południowym Jemenem.
Czytaj o zamieszkach w Jemenie w Money.pl | |
---|---|
Dyktatura runie? "Chcą osądzenia kata" Kilkadziesiąt tysięcy osób protestuje na ulicach Sany po tym, jak siły wierne byłemu prezydentowi otworzyły ogień do tłumu. | |
Dyktator chce wrócić do kraju. Boją się wojny Obecnie Ali Abd Allah Salah przechodzi rekonwalescencję w Arabii Saudyjskiej. | |
Krwawa noc w Jemenie, nawet 60 ofiar Trwają walki pomiędzy siłami prezydenta i zwolennikami szejka al-Ahmara. |