Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Do 30 marca przedłużone śledztwo w sprawie LFO

0
Podziel się:

Do 30 marca rzeszowska prokuratura apelacyjna
przedłużyła na wniosek tarnobrzeskiej prokuratury jedno z dwóch
śledztw w sprawie nieukończonej budowy Laboratorium Frakcjonowania
Osocza (LFO) w Mielcu (Podkarpackie).

Do 30 marca rzeszowska prokuratura apelacyjna przedłużyła na wniosek tarnobrzeskiej prokuratury jedno z dwóch śledztw w sprawie nieukończonej budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu (Podkarpackie).

Poinformował o tym we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Jan Łyszczek.

Chodzi o śledztwo dotyczące kilku spotkań, na których miały być naciski ze strony osób z otoczenia byłego prezydenta, aby Ministerstwo Zdrowia kontynuowało współpracę z LFO wbrew merytorycznym przesłankom.

O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 roku b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Według niego w spotkaniach tych miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Marek Wagner - były szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - były szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent.

Prokuratura przesłuchała w lipcu i grudniu ubiegłego roku w charakterze świadka byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przeprowadzono także konfrontacje między b. prezydentem a Łapińskim, a także miedzy Łapińskim a pozostałymi osobami, które według niego brały udział w spotkaniach.

Po lipcowym przesłuchaniu Kwaśniewski powiedział dziennikarzom, że "wiedzę o sprawie LFO czerpał w zasadzie z gazet". Przyznał też wówczas, że jeden z podejrzanych w tej sprawie Włodzimierz W. jest znajomym jego i jego rodziny, ale "jako człowiek dorosły działał na własny rachunek".

W tarnobrzeskiej prokuraturze we wtorek od rana kontynuowane jest przesłuchanie Włodzimierza W. W styczniu 2005 roku postawiono mu już m.in. zarzut pomocy w przywłaszczeniu mienia spółki LFO głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N., na łączną kwotę blisko 8 mln zł.

W sprawie dotyczącej LFO, którą od pięciu lat zajmuje się tarnobrzeska prokuratura okręgowa, trwa jeszcze jedno śledztwo - dotyczące Zygmunta N. przebywającego obecnie w Wielkiej Brytanii. To śledztwo zostało przedłużone do 22 maja.

Prokuratura chce postawić N. zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 milionów dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jednak N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach.

W styczniu 2005 roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - Europejski Nakaz Aresztowania Zygmunta N. Pod koniec listopada ubiegłego roku sąd magistracki w Londynie rozpatrujący wniosek o przekazanie Polsce Zygmunta N., uznał, iż jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że może on odpowiedzieć na postawione mu zarzuty przed sądem w Polsce. Obrona zapowiedziała odwołanie się do sądu wyższej instancji.

Kolejną podejrzaną jest była podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, a obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej, Halina W.-T. Prokuratura postawiła jej zarzut niedopełnienia obowiązków, w wyniku czego Skarb Państwa stracił blisko 61 mln zł.

W sprawie LFO oskarżonym jest Wiesław Kaczmarek. 2 października ubiegłego roku przed warszawskim sądem zaczął się jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju 2005 roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5 lat więzienia.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł. (PAP)

api/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)