Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Do godziny 17 zagłosowało 42,1 procent wyborców

0
Podziel się:

To więcej niż w pierwszej turze. Wówczas do tej godziny głosy oddało 41,57 procent Polaków.

Do godziny 17 zagłosowało 42,1 procent wyborców
(PAP/Tomasz Gzell)

Aktualizacja, godz. 18.45

Absolutnym rekordzistą pod względem frekwencji jest miejscowość Rewal w województwie zachodniopomorskim, gdzie pobrano już prawie 80 procent kart do głosowania.

Wśród województw największą frekwencja zanotowały Małopolska i Mazowsze, gdzie zagłosowało już ponad 46 procent uprawnionych. Z kolei najmniej osób udało się do urn w województwie opolskim, gdzie frekwencja nie przekroczyła 36 procent.

Do głosowania uprawnionych jest 30,6 milionów Polaków w kraju i za granicą. Frekwencja na godzinę 17 jest wyższa niż w pierwszej turze wyborów, gdy wyniosła 41,57 procent.

Frekwencja wyborcza na godzinę 13.00 według PKW

42,1%

Na razie nic nie wskazuje na to, by gdziekolwiek wybory miały być przedłużone. Tylko w kilku przypadkach wykluczono z pracy nietrzeźwych członków komisji, ale lokale zaczęły działać punktualnie.

Wybory trwają w ponad 25 tysiącach lokali na terenie całego kraju, a 263 - za granicą i na pokładach polskich statków oraz platform wiertniczych. Dla pacjentów szpitali i pensjonariuszy zakładów pomocy społecznej łącznie przygotowano prawie 1,2 tysiąca obwodów głosowania, w tym: 731 - w szpitalach, 441 - w zakładach pomocy społecznej, 189 - w zakładach karnych, aresztach śledczych oraz oddziałach zewnętrznych tych jednostek.

Rywale już zagłosowali

Przed południem swoje głosy oddali konkurenci w drugiej turze wyborów prezydenckich. Marszałek Bronisław Komorowski razem z żoną przyjechał do szkoły podstawowej w Maćkowej Rudzie, gdzie mieści się obwodowa komisja wyborcza. Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński głosował w komisji wyborczej na warszawskim Żoliborzu. Towarzyszyła mu bratanica Marta wraz z rodziną.

Głos oddał już też Grzegorz Napieralski, który w pierwszej turze zajął trzecie miejsce. Wraz z żoną Małgorzatą głosował w obwodowej komisji wyborczej na stołecznej Ochocie.

Tłumy przy urnach nad morzem

Jak podaje PKW, rekordowa liczba wyborców zgłosiła się do lokali w miejscowości Rewal w województwie zachodniopomorskim. Również w tej miejscowości padł rekord w poprzedniej turze. Wielu wyborców to turyści, którzy przed wyjazdem na wakacje pobrali zaświadczenia uprawniające ich do głosowania w innym miejscu. Dlatego w Rewalu trzeba było uruchomić rezerwę kart do głosowania.

Podobnie wygląda sytuacja w nadmorskiej gminie Mielno. Przyjezdnych jest tak dużo, że tam również trzeba było sięgnąć po rezerwę kart do głosowania

Głosowanie na terenach powodziowych

Nieco utrudnione zadanie mają wyborcy, którzy chcą oddać głosy na terenach zalanych przez ostatnią powódź. Ponad 500 mieszkańców Świniar w województwie mazowieckim może korzystać z zapewnionego im przez urząd gminy transportu do lokali wyborczych w pobliskim Juliszewie.

Szkoła podstawowa w Świniarach, gdzie znajdował się właściwy dla tej miejscowości lokal obwodowej komisji wyborczej nr 1 została zalana po przerwaniu przez Wisłę wału przeciwpowodziowego 23 maja oraz na początku czerwca, podczas drugiej fali. Placówka wymaga obecnie gruntownego remontu.

W szkole w Świniarach uczy się 68 uczniów. Po powodzi, jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego, wszyscy przebywali na tzw. _ zielonej szkole _ w Dębem i Nieporęcie nad Zalewem Zegrzyńskim, którą zorganizował w ramach pomocy samorząd powiatu legionowskiego. Wkrótce wyjadą nad jezioro Bachotek koło Brodnicy - na zaproszenie Caritas z Torunia, a potem do Mikoszewa nad Bałtykiem - na zaproszenie Caritas z Elbląga. **

**

**

Polonia i turyści nie zawiedli

Druga tura wyborów cieszy się zdecydowanie większym zainteresowaniem niż pierwsza wśród Polaków głosujących za granicą. Tłumy ustawiają się pod polskimi konsulatami we Włoszech, Hiszpanii, Niemczech, czy we Francji.

Jak twierdzi Mikołaj Kwiatkowski, konsul RP w Paryżu, przed drugą turą zarejestrowało się w Paryżu ponad 8,7 tysięcy wyborców, czyli o około 1,8 tysiąca więcej niż przed pierwszą turą.

W stolicy Francji najtłoczniej było przed urnami tuż po południu. Wówczas przed budynkiem Instytutu Polskiego widać było kolejkę długą na 50 metrów. Wśród czekających nie brak było całych rodzin z dziećmi, a także osób, które spędzają wakacje we Francji.

Podobnie wygląda sytuacja w Hiszpanii i we Włoszech. W rejonie Madrytu do godziny 14 zagłosowało około 900 osób, na Teneryfie ponad 250 osób. Także w okręgu konsularnym Barcelony zapowiada się większa frekwencja w porównaniu z pierwszą turą.

Wysoka frekwencja towarzyszy wreszcie wyborom w Niemczech. Do godziny 13 w ambasadzie RP w Berlinie głosowało ponad 1,3 tysiąca osób. W całych Niemczech chęć udziału w wyborach prezydenckich zgłosiło 27 tysięcy osób.

Patrzą Brukseli na ręce

Polski konsulat w Brukseli, gdzie w pierwszej turze wyborów prezydenckich doszło do fałszerstw, jest dziś uważnie obserwowany. Przed dwoma tygodniami, po przeliczeniu głosów okazało się, że z urny wyciągnięto 98 kart więcej niż wydano. Komisja wyborcza została odwołana, a nowa zapowiada, że zrobi wszystko, by fałszerstwa się nie powtórzyły.

- _ Zarówno przewodniczący jak i cały skład komisji będzie bardzo szczególnie przyglądał się całemu procesowi wyborczemu i mam nadzieję, że już nic nie wydarzy _ - zapowiadał Piotr Wojtczak, konsul RP w Brukseli.

W drugiej turze w Belgii ma zagłosować jeszcze więcej osób niż przed dwoma tygodniami. Chęć udziału w wyborach zgłosiła rekordowa liczba prawie 10 tysięcy osób.

Polscy żołnierze również głosują

Żołnierze obecni w Afganistanie oddają dzisiaj głosy w komisjach w Kabulu, Bagram i Ghazni oraz w bazach Warrior, Giro, Four Corners i na posterunku Qarabaqh. Żołnierze, którzy pełnią służbę w bazie Vulcan i Band-e Sardeh, aby móc zagłosować, zostali przetransportowani do większych baz.

Każda komisja składa się z pięciu osób, jedynie w bazie w Ghazni nad przebiegiem głosowania czuwa dziewięć osób.Po zamknięciu lokali wyborczych i podliczeniu głosów, karty do głosowania mają zostać przekazane polskiemu konsulatowi w Kabulu.

Polarnicy nie zagłosują

Pecha mają polscy polarnicy na Antarktydzie. Tym razem nie będą głosować. Po raz pierwszy bowiem wybory wypadły w pełni tamtejszej zimy. Po odpłynięciu tak zwanych letników, grupa jest zbyt mała, by utworzyć dla niej odrębny obwód wyborczy. Kierująca wyprawą polskich naukowców na stacji imienia Arctowskiego, Joanna Główczyk-Zubek, powiedziała Polskiemu Radiu, że wszyscy jej koledzy bardzo żałują, iż przypadła im jedynie rola dalekich obserwatorów. Wcześniej na stacji Arctowskiego przeprowadzano wybory. Nie zdarzało się to jednak o tej porze roku.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)