Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Do SOR-ów trafia coraz więcej pacjentów bez nagłego zagrożenia zdrowia

0
Podziel się:

Do szpitalnych oddziałów ratunkowych, oprócz przypadków nagłego zagrożenia
zdrowia, zgłasza się coraz więcej pacjentów np. z podejrzeniem grypy; trafiają tam też osoby, które
chcą ominąć kolejki do specjalistów. Wydłuża to czas oczekiwania na przyjęcie - podkreślają
lekarze.

Do szpitalnych oddziałów ratunkowych, oprócz przypadków nagłego zagrożenia zdrowia, zgłasza się coraz więcej pacjentów np. z podejrzeniem grypy; trafiają tam też osoby, które chcą ominąć kolejki do specjalistów. Wydłuża to czas oczekiwania na przyjęcie - podkreślają lekarze.

Jak podkreślił w poniedziałek w rozmowie z PAP prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz, "narasta problem zgłaszania się do SOR-ów pacjentów, którym pomocy powinien udzielić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej lub specjalista". Ocenił, że ma to związek z obecnym wzrostem zachorowań na grypę.

"Ponadto niektórzy pacjenci chcą ominąć kolejki do specjalistów i zgłaszają się na SOR, symulując dodatkowe objawy, aby wykonano im bezpłatnie w krótkim czasie szereg specjalistycznych badań, na które w ramach podstawowej lub ambulatoryjnej opieki czekaliby kilka miesięcy" - dodał Hamankiewicz. W jego opinii jest to efekt coraz większej niewydolności całego systemu ochrony zdrowia, kolejek do specjalistów i badań.

Według Hamankiewicza lekarz SOR w sytuacji, gdy stwierdzi, że pacjent nie wymaga pilnej interwencji medycznej, powinien odesłać go do lekarza podstawowej opieki medycznej, specjalisty lub pomocy lekarskiej nocnej (po godz. 18 do godz. 8 rano następnego dnia) i świątecznej (w dni wolne od pracy). Jednak - zaznaczył szef NRL - aby stwierdzić, czy zdrowiu pacjenta nic nie zagraża, lekarz musi dokonać wstępnego, a często specjalistycznego badania.

Zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Wojewódzkiego w Opolu lek. med. Julian Pakosz powiedział PAP, że na 80-100 pacjentów przyjmowanych dziennie przez tamtejszy SOR nawet 40-60 proc. to pacjenci, którzy nie powinni się tam zgłaszać, bo udzielanie im pomocy nie należy do zadań SOR. Zastrzegł jednak, że w związku z luką w systemie ochrony zdrowia np. osoby z drobnymi urazami nie mają się gdzie zgłosić, więc zjawiają się właśnie w SOR-ach.

"Nocna i świąteczna opieka medyczna nie załatwia problemu tych pacjentów" - powiedział PAP Pakosz. "A jednocześnie brakuje ogniwa, które przez lata istniało często przy pogotowiu - ambulatoriów chirurgiczno-internistycznych, które pomagały przy drobnych urazach, mogły wykonywać podstawowe badania diagnostyczne czy wypisywać recepty" - wyjaśnił.

Zdaniem Pakosza jest też grupa pacjentów, choć niewielka, która świadomie wykorzystuje SOR-y jako miejsca, do których można przyjść i zostać przebadanym bez oczekiwania w kolejkach.

Pakosz wyjaśnił, że opolski szpital stosuje metodę wstępnej kwalifikacji schorzeń pacjentów, wykonywanej przez ratownika. Pacjentom przyznaje się status: czerwony, żółty lub zielony; pacjent ze statusem czerwonym wymaga natychmiastowej pomocy, a z zielonym jest najmniej pilnym przypadkiem.

Według dyrektora Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie (Podkarpackie) Janusza Solarza ponad połowa pacjentów, którzy zgłaszają się na SOR w tym szpitalu, to przypadki kwalifikujące się do lekarzy podstawowej opieki medycznej (POZ). "Im potrzebna jest pomoc ambulatoryjna. Są to często przeziębienia, podwyższona temperatura" - dodał.

Solarz podkreślił, że nikomu, kto zgłasza się do szpitala, nie odmawia się pomocy; lekarze w SOR udzielają pomocy doraźnej, wykonują też niezbędne badania, a później pacjenci kierowani są do lekarzy specjalistów na dalsze leczenie lub kierowani od razu na szpitalny oddział.

Nieco inna sytuacja jest w Szpitalu Specjalistycznym w Brzozowie (Podkarpackie), w którym przy SOR działa też POZ. Dyrektor szpitala Antoni Kolbuch wyjaśnił, że pacjenci zgłaszający się popołudniami lub w dni wolne z dolegliwościami wymagającymi pomocy ambulatoryjnej, takimi jak np. gorączka, od razu otrzymują pomoc lekarza POZ, a nagłe przypadki trafiają do lekarzy specjalistów.

Większych niż zwykle kolejek na oddziałach medycyny ratunkowej nie zaobserwowano natomiast we wrocławskich szpitalach (Dolnośląskie). Marzena Kasperska, rzeczniczka prasowa 4. Szpitala Wojskowego z Polikliniką we Wrocławiu powiedziała PAP w poniedziałek, że są pacjenci, którzy nie chcą lub nie mogą czekać na wizytę u specjalisty, więc udają się na oddział medycyny ratunkowej. "Tak było zawsze" - dodała.

Także w Gdańsku, jak poinformowano w poniedziałek PAP, w szpitalnych oddziałach ratunkowych na przyjęcie czasami trzeba czekać do kilku godzin i taka sytuacja utrzymuje się co najmniej od kilku lat.

Dyrektor szpitala specjalistycznego św. Wojciecha w Gdańsku (Pomorskie) Krystyna Grzenia powiedziała PAP, że liczba zgłaszających się do SOR zwiększa się w okresach większej zachorowalności oraz w weekendy.

W listopadzie ub. roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z kontroli SOR-ów, który pokazał, że "kolejki w przychodniach sprawiają, iż pacjenci traktują oddziały ratunkowe jako sposób na dotarcie do lekarza lub wykonanie badań, a w skrajnych przypadkach nawet 80 proc. zgłaszających się nie wymaga pilnej pomocy".

"Obawa przed odmową udzielenia pomocy ludziom, którzy mają trudności z dostaniem się do lekarza, powoduje, że SOR-y przyjmują wszystkich, którzy się tam zgłaszają, wyręczając lekarzy rodzinnych, specjalistów i ambulatoria" - wskazała NIK. Według Izby konieczność opieki nad pacjentami, którzy tego nie wymagają, opóźnia pracę SOR-ów i zagraża tym, którzy faktycznie potrzebują natychmiastowej pomocy.

Według rozporządzenia ministra zdrowia szpitalny oddział ratunkowy (SOR) "udziela świadczeń opieki zdrowotnej polegających na wstępnej diagnostyce oraz podjęciu leczenia w zakresie niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych osób, które znajdują się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego". W części przypadków pacjent po uzyskaniu pomocy w SOR może wrócić do domu; pozostali chorzy po wstępnej diagnostyce i leczeniu są kierowani do oddziałów szpitalnych lub przekazywani do innych placówek specjalistycznych.(PAP)

bpi/ kat/ umw/ api/ bls/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)