Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dokumenty Lesiaka: jak UOP inwigilował opozycję

0
Podziel się:

W pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony
Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w
celu ich skłócenia oraz dezinformowania - wynika jednoznacznie z
odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka, do
których dostęp uzyskała PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

W pierwszej połowie lat 90. Urząd Ochrony Państwa posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania - wynika jednoznacznie z odtajnionych przez ABW akt z szafy płk. UOP Jana Lesiaka, do których dostęp uzyskała PAP w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Główny dokument z szafy Lesiaka to tekst pt. "Ocena działalności niektórych ugrupowań politycznych", sygnowany 11 lutego 1993 r. przez zespół Lesiaka. Stwierdza się w nim, że "działalność polityczno-społeczna niektórych polityków wykracza poza ogólnie przyjęte reguły walki politycznej". Wymieniono tu Jarosława Kaczyńskiego i Adama Glapińskiego z Porozumienia Centrum; Jana Olszewskiego i Romualda Szeremietiewa z Ruchu dla Rzeczypospolitej; Jana Parysa z Ruchu III Rzeczypospolitej i Antoniego Macierewicza z Ruchu Chrześcijańsko Narodowego-Akcja Polska oraz kierownictwo KPN.

"Politycy ci nie potrafią lub nie chcą zachowywać się jak konstruktywna opozycja, a swoimi działaniami celowo dążą do rozbicia konstytucyjnych struktur państwa, aby w powstałym chaosie przejąć władzę, wyeliminować znaczących polityków innych partii i w konsekwencji ustanowić dyktaturę" - głosi dokument. Według niego, "Cechą wspólną opozycyjnych polityków są przerośnięte ambicje, eliminujące samokrytycyzm. Cecha ta w przypadku ich politycznego zwycięstwa musi doprowadzić do waśni wewnętrznych".

Według "Oceny", "największe zagrożenie dla struktur państwa ma działalność osób związanych z J. Kaczyńskim i A. Glapińskim", bo "charakteryzuje się ona dużą skutecznością i bezwzględnością, budową struktur mafijnych, metodycznym i konsekwentnym osiąganiem zakładanych celów".

"Z dotychczasowego niepełnego rozpoznania operacyjnego w ramach sprawy FOZZ wynika, że osoby związane ze spółką +Telegraf+, a wcześniej wchodzące w skład Grupy Politycznej +Wola+ (grupa działaczy solidarnościowego podziemia z lat 80. - m.in. Maciej Zalewski, Andrzej Urbański, Paweł Bujalski - skupiona wokół utworzonego przez nich w stanie wojennym podziemnego tygodnika "Wola", która przystąpiła do powołanego w 1990 r. Porozumienia Centrum - PAP), wykorzystując swoje wpływy (wysokie stanowiska w Kancelarii Prezydenta i w rządzie), uzyskiwały pieniądze od bogatych przedsiębiorstw szantażując ich kierownictwa przeprowadzeniem czystki. W gminie Wola za koncesje, lokale itp. pobierane były opłaty na Porozumienie Centrum" - czytamy w dokumencie zespołu Lesiaka.

W konkluzji stwierdzono, że "podjęte ewentualnie działania operacyjne w stosunku do ww. osób powinny mieć bardzo ograniczony zakres. Zbyt wysoka aktywność niesie ze sobą poważne ryzyko dekonspiracji". Według dokumentu, "ograniczone rozpracowanie operacyjne" powinno polegać m.in. na "ujawnieniu i wykorzystaniu osobowych źródeł informacji b. SB w celu infiltracji radykalnych ugrupowań".

Drugi ważny dokument, to "Notatka dot. zrealizowanych przedsięwzięć operacyjnych w stosunku do niektórych radykalnych ugrupowań politycznych" z 6 sierpnia 1993 r. Mowa w niej, że "zgodnie z poleceniem kierownictwa UOP przeprowadzono czynności operacyjne, mające na celu dezintegrację prawicowych, radykalnych ugrupowań politycznych".

Według notatki, w wyniku "kombinacji operacyjnej" z udziałem agenta UOP oznaczonego jako "E", "uzyskano rozpoznanie, że w RdR występuje wyraźny brak konsolidacji między młodymi działaczami a kierownictwem". Z kolei dzięki agentowi "M", "uzyskano możliwość operacyjnego oddziaływania na R. Szeremietiewa". Na skutek tego "rozbicie wewnętrzne pogłębiło się" - pisał autor notatki o sytuacji w RdR.

Agent UOP o kryptonimie "A" był używany przez zespół Lesiaka do "kontrolowanego przepływu informacji" między politykami opozycyjnymi a UOP. Chodziło o stworzenie sytuacji, w której agent ten nie tylko dostarczał UOP informacji o sytuacji wśród polityków opozycji, ale także przekazywał im samym określone informacje, które przygotowywał wcześniej zespół Lesiaka - sugerując politykom, że są to rzekome "przecieki" z UOP.

I tak np. według notatki tym właśnie "kontrolowanym kanałem" J. Kaczyński otrzymał odpowiedź, że PC jako partia nie jest rozpracowana. "Nie ma wydzielonych funkcjonariuszy UOP-u, którzy zajmują się kierownictwem PC. Dla uwiarygodnienia podano, że funkcjonariusze z b. SB w UOP stali się wzorami praworządności i nie zrobią nic, co byłoby sprzeczne z zakresem działania UOP, zaś nowo przyjęci jeszcze nie potrafiliby przeprowadzić skutecznego rozpracowania" - głosi notatka.

Według niej, "sugerowano, aby on, jako lider, był bardziej umiarkowany. Odniosło to skutek, J. Kaczyński ograniczył występy publiczne i złagodził je". "Czynności dezintegracyjne będą w miarę operacyjnych możliwości kontynuowane" - brzmi konkluzja notatki.

Z tej samej notatki dowiadujemy się, że inne działania operacyjne to "indoktrynowanie" R. Szeremietiewa przez agenta "M", że "koalicja z PC doprowadzi do przegranej całej prawicy, gdyż w powszechnym odbiorze społecznym +PC to złodzieje+". "R. Szeremietiew od początku był zdecydowanym przeciwnikiem koalicji z PC" - dodaje autor tej notatki. Głosi ona ponadto: "Spowodowano, że K. Król (lider KPN - PAP) już wie, iż R. Szeremietiew zamierza opublikować wspomnienia, w których poważnie obciąża L. Moczulskiego. Należy spodziewać się kontrataku KPN na RdR".

Na "Ocenie..." z 11 lutego są parafki szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego (jest to jedno słowo: "Przeczytałem" oraz data i podpis), a także szefa UOP Jerzego Koniecznego. Nie ma żadnych ich dopisków o charakterze akceptującym lub też dezawuującym działania zespołu. Dokumenty zespołu nie mają autora; zwykle jest tam tylko stwierdzenie: "Opracowano w zespole".

Oddzielny dokument poświęcony jest sylwetce J. Kaczyńskiego, który w pozbawionym dacie dokumencie zespołu jest określany jako "twardy fighter", który "umie grać va banque". Za "słaby punkt" uznano "jego chłód w kontaktach osobistych, brak bezpośredniości", a także "skrajny brak troski o image polityczny w mass mediach". Jest też mowa o tym, że J.Kaczyński "bardzo lubi zwierzęta, a przede wszystkim 6,5 letniego kota, zwanego Busiem"; "najlepiej odpoczywa, gdy czyta lub słucha muzyki"; "umie wiele rzeczy sam ugotować; ulubione dania: befsztyki z polędwicy i wątróbka z drobiu".

Z kolei w datowanym 5 maja 1993 r. dokumencie określono wytyczne do działań zespołu Lesiaka wobec J. Kaczyńskiego (określanego tu jako J.K.). Wśród 21 punktów nieznany autor wymienia do zbadania m.in. takie kwestie jak: "przyczyny konfliktu pomiędzy L.W. (Lechem Wałęsą - PAP) i J.K."; "dlaczego nie był internowany"; "życie intymne"; "czy J.K. jest bogaty, czy to widać, gdzie zainwestował pieniądze, czy ma na kontach, jakich, który bank"; "aktualnie najbliżsi współpracownicy i przyjaciele"; "czy są znane fakty z życia J.K., które go kompromitują w sensie politycznym, czy popełnił przestępstwo". Na tym dokumencie nie ma niczyich parafek.

W jeszcze innym dokumencie zespołu z 18 lutego 1993 r. jest mowa o "idei dekomunizacji w rozumieniu PC". Pisząc o rzekomych związkach liderów PC z ludźmi FOZZ (jest tam wymieniony szef FOZZ Grzegorz Żemek oraz Janusz Iwanowski-Pineiro oraz Jerzy Klemba, b. oficer wojskowych służb specjalnych PRL - PAP), autor notatki konkluduje: "Populistyczne hasło dekomunizacji wyznacza jedynie pragmatyczną drogę do objęcia władzy".

Wśród akt z szafy są też doniesienia agentów UOP także nt. sytuacji w partiach lewicy - SdRP, PPS i PUS.

Jak wynika z protokołu przejęcia szafy Lesiaka, było w niej wiele dokumentów, np. teczki pracy agentów UOP, raporty ze spotkań z nimi oraz informacje operacyjne. Jeden z dokumentów jest opisany tak: "Członkowie Komitetu Obywatelskiego - kart 27. Jest to 135 nazwisk z danymi personalnymi oraz z informacją o ewentualnej rejestracji". Protokół podaje tylko tytuły akt, np. "Tekst zaczynający się od słów: +Jest afera +Telegrafu+...", maszynopis dotyczący spółki RDS Bankier, "telegramy PAP", "teczka z napisem +Dynastia + zdjęcia rodzina L. Wałęsy+", "pismo +Procesy w telewizji", "informacja dot. wypowiedzi red. Bochenka", "niepublikowany wywiad z M. Krzaklewskim", "wypowiedzi abpa Gocłowskiego", "zapiski Anastazji P. i rachunki", "informacja dot. szantażowania E. Spychalskiej", a nawet "wykaz znanych Żydów doprowadzających Polskę do ruiny".

W odtajnionych aktach znajduje się odręczne oświadczenie Lesiaka z 2 września 1997 r., w którym ujawnia, że 25 lipca 1997 r. Kapkowski powiedział mu, że dla "dobra UOP" powinien zwolnić się ze służby - na co wyraził on zgodę. Lesiak skarży się, że nie mógł być obecny przy przejmowaniu jego szafy.

Lesiak twierdził w oświadczeniu, że zadaniem zespołu inspekcyjno- operacyjnego gabinetu szefa UOP było "mieć rozpoznanie spraw operacyjnych, w których przechodziły osoby z kręgów politycznych", podejrzewane o przestępstwa lub związki ze światem przestępczym. Pierwszą sprawą, jaką wiosną 1991 r. zajął się zespół, była afera Art-B, w której - według Lesiaka - pojawiały się "osoby zarówno z Kancelarii Prezydenta, jak i SLD". Zespół zajmował się też aferą FOZZ, w której - według Lesiaka -"przechodziły osoby związane z PC, m.in. A. Glapiński i M.Zalewski".

Inne sprawy którymi - według Lesiaka - zajmował się jego zespół, to m.in. "wyjaśnienie sprawy pomówień M. Wachowskiego o współpracę z SB, a nawet KGB"; "funkcjonowania wśród elit politycznych M.D. vel A.P." (chodzi o słynną Marzenę Domaros, która pod nazwiskiem Anastazja Potocka romansowała z posłami - PAP); "sprawdzenia oferentów, którzy proponowali wskazanie miejsc ukrycia dóbr materialnych i kulturalnych przez wycofujące się wojska III Rzeszy" - według Lesiaka, interesował się tym wicepremier Grzegorz Kołodko.

"Prowadząc powyższe czynności operacyjne, wchodziliśmy w posiadanie informacji, które moim zdaniem w tamtym czasie miały znaczenie dla bezpieczeństwa państwa" - pisał Lesiak, dodając, że przekazywano je jako "oddzielne dokumenty" kierownictwu służbowemu. Zdaniem Lesiaka, tak właśnie opracowano notatkę z lutego 1993 r. Twierdzi, że z kolei notatka z sierpnia 1993 r. o "rzekomych działaniach dezintegrujących prawicę" została opracowana jako "sprawozdanie z wykonania czynności do wcześniejszej informacji".

W aktach całej sprawy jest ponadto doniesienie o przestępstwie w sprawie inwigilacji, jakie 17 września 1997 r. - na krótko przed wyborami parlamentarnymi - złożył w warszawskiej prokuraturze ówczesny szef UOP w rządzie SLD gen. Andrzej Kapkowski.

Napisał on, że akta z szafy płk. Lesiaka wskazują na "dokonywanie przez niektórych funkcjonariuszy UOP czynności wykraczających poza zakres ustawowych zadań, w tym m.in. takich, których realizacja mogła oddziaływać na kształt życia politycznego".

Kapkowski dodawał, że w szafie większość stanowiły doniesienia osobowych źródeł informacji (w odtajnionych aktach zostawiono tylko pierwsze litery ich kryptonimów - "M", "D", "A" i "W" - PAP). "Informatorzy ci przekazywali funkcjonariuszom UOP doniesienia sprowadzające się przede wszystkim do relacjonowania sytuacji politycznej w kraju w partiach politycznych, takich jak PC, RdR, SdRP, PPS i PUS oraz informacji dotyczących przywódców i działaczy wyżej wymienionych ugrupowań politycznych - zwłaszcza J. Olszewskiego, Lecha i Jarosława Kaczyńskich, R. Szeremietiewa, E. Spychalskiej, L.Millera i innych".

Według szefa UOP, nie znaleziono akt, które "zawierają wprost polecenia dla osobowych źródeł informacji do pozyskiwania wiadomości na tematy związane ze sferą dot. oddziaływań politycznych". Zarazem dodał, że "jednorodność przekazywanych przez poszczególne źródła informacji wskazuje na realizację zadań o charakterze długofalowym w zakresie infiltracji niektórych ugrupowań politycznych".

Omawiając dokument, w którym jest mowa o "ewentualnym podjęciu w bardzo ograniczonym zakresie - z uwagi na obawę dekonspiracji - działań operacyjnych", Kapkowski pisze, że z dokumentem tym zapoznał się ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski i szef UOP Jerzy Konieczny.

"Zabezpieczone dokumenty uzasadniają podejrzenie, że płk Jan Lesiak oraz pracujący pod jego kierownictwem funkcjonariusze Zespołu Inspekcyjno-Operacyjnego w latach 1991-1995 za zgodą i wiedzą ówczesnego kierownictwa MSW i UOP podejmowali działania w zakresie rozpracowania i dezintegracji wobec istniejących w Polsce niektórych legalnych partii i ugrupowań politycznych" - brzmi konkluzja pisma.

Kapkowski dodaje, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez Milczanowskiego, Koniecznego, Jerzego Gałęzię - szefa Biura Prezydialnego UOP, Lesiaka i innych funkcjonariuszy pracujących pod jego kierownictwem.

Do doniesienia Kapkowski dołączył 21 dokumentów - w tym 18 znalezionych w szafie płk. Lesiaka w pokoju w UOP nr 1646. Z protokołu przejęcia szafy wynika, że różnych dokumentów było tam kilkaset.

61-letni Lesiak - były oficer SB i UOP, któremu grozi do 3 lat więzienia - nie przyznaje się do winy. Jest on jedynym oskarżonym sprawie inwigilacji, którą UOP prowadził w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej. Prokuratura zarzuca mu przekroczenie uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań.

J. Kaczyński mówił wiele razy, że działania UOP były inspirowane przez ludzi Lecha Wałęsy, czemu zaprzeczali współpracownicy Wałęsy. W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa sfałszowane w 1992 lub 1993 r. w UOP dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Lider PiS sugerował, że mógł tego dopuścić się Lesiak, czemu ten zaprzeczał. Trwa śledztwo w sprawie tego fałszerstwa.

W odtajnionych aktach wątek rzekomej "lojalki" J. Kaczyńskiego pojawia się w oświadczeniu Lesiaka, który twierdzi, że zespół "wyjaśniał okoliczności" opublikowania jej przez tygodnik "Nie". Według oświadczenia Lesiaka, znani mu funkcjonariusze SB, "którzy mogli, a nawet powinni znać te sprawę, stwierdzili że nic nie słyszeli o podpisaniu lojalki przez J.Kaczyńskiego". Kopia rzekomej "lojalki" była w szafie Lesiaka.

Wątek ewentualnej odpowiedzialności przełożonych Lesiaka umorzono w 2002 r. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek nie wykluczał wznowienia tego śledztwa, bo w ABW miały się odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa, że z akt sprawy wynika, iż Lesiak miał mocodawców. "Odpowiedzą oni przed sądem, jeżeli terminy przedawniania na to pozwolą" - zapowiadał w czerwcu minister. Od tego czasu nic się nie ruszyło w tej sprawie.

Prezydent L. Kaczyński mówił, że inwigilacja prawicy to największa afera III RP. Wyrażając nadzieję na jej wyjaśnienie, powiedział: "Tylko dzieci mogą wierzyć, że tą aferą w istocie kierował płk Lesiak. To musiało być dużo, dużo wyżej. I tę sprawę trzeba wyjaśnić".(PAP)

sta/ rad/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)