Wznowiono w poniedziałek z samego rana poszukiwanie 9-latka, który w niedzielę wpadł w okolicach tamy do rzeki w Kłodzku (woj. dolnośląskie).
W niedzielę straż pożarna wyłowiła z wody najpierw 5-latka, którego - mimo reanimacji - nie udało się uratować, później ciało 16-letniej dziewczyny.
Informację o wznowieniu poszukiwań potwierdziła PAP w poniedziałek Wioletta Martuszewska z policji w Kłodzku. "Wznowiliśmy poszukiwania. Chłopca będzie szukać ok. 100 strażaków, żołnierzy i pograniczników. Od dzisiaj to już jest akcja poszukiwawcza" - powiedział PAP Krzysztof Gielsa, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Poszukiwania w niedzielę trwały od ok. 15.00 do 22.00. Dzieci, które z nieznanych przyczyn wpadły do wody poszukiwało 120 strażaków, pograniczników i policjantów. W sumie do wody wpadło sześcioro dzieci. Troje zdołało się wydostać na brzeg. Troje innych porwał nurt. Wciąż nie odnaleziono jednego dziecka.
Według ustaleń policji, sześcioro dzieci chciało przejść w okolicach tamy na Nysie Kłodzkiej przez rzekę i najprawdopodobniej wszystkie wpadły do wody. "To były małe dzieci, 5-6-letnie i jedna 16-latka" - opowiadała PAP Martuszewska. Dodała, że nurt wody porwał dwóch chłopców w wieku 5 i 9 lat oraz 16-letnią dziewczynę. Dzieci były poszukiwane na odcinku od Kłodzka do Podtynia.
Strażakom szybko udało się odnaleźć 5-latka. Chłopiec jeszcze żył, gdy był przewożony do szpitala. Jednak mimo reanimacji - zmarł. Kilka godzin później odnaleziono ciało 16-latki zaplątane w gałęzie kilometr od miejsca, gdzie wpadły dzieci.
Wciąż nie udało się odnaleźć 9-latka; brata 16-letniej dziewczyny.
Rodzice dzieci są pod opieką psychologa.(PAP)
umw/ abe/