Dr Mirosław G. mówił w śledztwie, że w czasie swej 20-letniej praktyki nigdy nie warunkował przeprowadzania operacji od przyjęcia łapówek. W związku z tym, że oskarżony odmówił w sobotę składania wyjaśnień, stołeczny sąd odczytuje mu to, co mówił w śledztwie.
"Rozumiem intencję aktu oskarżenia, ale wiele razy wskazywałem podczas przesłuchań w prokuraturze, CBA i ABW na zupełnie błędną interpretację zebranych dowodów i niektórych zeznań" - powiedział przed sądem dr G., który dotychczas milczał. Dodał, że w związku z tym nie zgadza się z zarzutami i się do nich nie przyznał.
Jednocześnie oskarżony zadeklarował, że odpowie na wszelkie pytania stron i sądu - ale w późniejszym terminie. Sąd odczytał mu z akt śledztwa - jak mówił na pierwszym przesłuchaniu - że w całej 20-letniej karierze zawodowej nigdy nie warunkował przeprowadzenia operacji od przyjęcia łapówki. Dodał, że dostawał "kwiaty, flaszki, obraz", a przyjmowania pieniędzy odmawiał. Przyznawał, że zdarzało się, iż pacjenci niekiedy zostawiali koperty z pieniędzmi, ale "były to przypadki niezwykle sporadyczne". (PAP)
wkt/ sta/ tot/
