Politolog z Uniwersytetu Łódzkiego dr Hubert Horbaczewski uważa, że zwycięstwo kandydatki PO w wyborach na prezydenta Łodzi Hanny Zdanowskiej było do przewidzenia. Jej wielkim sukcesem, ocenił, jest też skala tego zwycięstwa.
W drugiej turze wyborów Zdanowska wygrała z kandydatem SLD Dariuszem Jońskim. Na kandydatkę PO głosowały 79 273 osoby (60,65 proc. głosów), a na Jońskiego - 51 426 osób (39,35 proc.). Frekwencja wyborcza wyniosła 22,36 proc.
Horbaczewski uważa, że do zwycięstwa Zdanowskiej przyczyniły się - poza przynależnością partyjną - również poparcie, jakiego udzieliły jej Łódzkie Porozumienie Obywatelskie, które w I turze wyborów wspierało swojego kandydata Włodzimierza Tomaszewskiego oraz lokalne struktury PiS. Kandydat PiS Witold Waszczykowski w I turze uzyskał czwarty wynik.
"Głównym jednak rozgrywającym w tej kampanii wyborczej były warunki pogodowe z ostatniego tygodnia, czyli śnieg, który został zrzucony na karb Jońskiego jako wcześniej odpowiedzialnego za stan dróg w Łodzi" - powiedział w poniedziałek PAP dr Horbaczewski.
Od czasu odwołania w styczniowym referendum prezydenta Jerzego Kropiwnickiego Dariusz Joński pełnił funkcję wiceprezydenta miasta m.in. odpowiedzialnego za drogi w Łodzi. Po listopadowych wyborach, kiedy wiadomo było, że dostał się do sejmiku województwa łódzkiego złożył rezygnację z pełnienia tej funkcji. Złożył ją, co często podkreślał w ostatnich dniach kampanii, jeszcze przed intensywnymi opadami śniegu, które sparaliżowały ruch w mieście.
Horbaczewski zwrócił uwagę, że sztab Zdanowskiej i ona sama umiejętnie wykorzystali tę złą pogodę. Ograniczali się do przypominania mieszkańcom Łodzi, kto był za drogi odpowiedzialny. "I konfrontacja stojących w korkach samochodów z wiszącymi na ulicznych latarniach banerami Jońskiego jako kandydata na prezydenta, bez wątpienia stworzyły dysonans w umysłach wyborców" - mówił.
Według politologa zwycięstwo Zdanowskiej oraz to, że w łódzkiej radzie miejskiej PO zdobyła 23 mandaty na 42 miejsca, sprawiło, że Platforma wzięła w Łodzi wszystko. "Oprócz fotela prezydenta Zdanowska ma jeszcze +platformerską+ większość w radzie miejskiej i tak naprawdę PO nie musi wchodzić w żadną koalicję" - zaznaczył Horbaczewski.
Według niego często za tak szeroką władzą idzie również odpowiedzialność. "Ryzyko, przed którym stoi Zdanowska, to poczucie się zbyt pewnie w tym układzie politycznym" - dodał.
Dlatego - jego zdaniem - bardzo dobrym posunięciem będzie stworzenie w miejskim samorządzie koalicji PO i PiS, która - jak przypuszcza - budowana jest już od co najmniej kilku dni.
Istotnym też - dla sprawnego kierowania miastem - będzie też rozstrzygnięcie, kogo wybierze na swoich zastępców. Horbaczewski zwraca uwagę, że z wypowiedzi Zdanowskiej wynika, że jednym z nich nie będzie na pewno Joński.
Pytany o przyszłość kandydata SLD łódzki politolog powiedział, że są dwa elementy, które służą na korzyść Jońskiego: jego młody wiek, który sprawia, że ma on jeszcze dużo czasu, by się rozwinąć politycznie i osiągnąć sukcesy oraz poparcie przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego.
"Wiemy jednak, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ i dlatego to, co może zaszkodzić Jońskiemu, to koalicja PO i PiS w radzie miejskiej oraz PO i PSL w sejmiku województwa łódzkiego. Obie te koalicje sprawiły, że Sojusz, który przez ostatnie miesiące miały wpływy w mieście, traci je mimo dobrego wyniku wyborczego. SLD zostaje odsunięte w cień i to jest zagrożenie dla Jońskiego" - powiedział Horbaczewski. (PAP)
jaw/ par/ bk/