Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Drugi oddalony pozew lekarski za nierówność płacową

0
Podziel się:

Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił w piątek powództwo lekarki ze Szpitala
Psychiatrycznego w Choroszczy k. Białegostoku, która pozwała szpital za nierówność płacową. Chodzi
o płace lekarzy rezydentów, którzy zarabiają więcej niż lekarze specjaliści.

Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił w piątek powództwo lekarki ze Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy k. Białegostoku, która pozwała szpital za nierówność płacową. Chodzi o płace lekarzy rezydentów, którzy zarabiają więcej niż lekarze specjaliści.

Orzeczenie nie jest prawomocne, pełnomocnik lekarki zapowiedział apelację.

To drugie takie rozstrzygnięcie sądu. W minionym tygodniu sąd w Białymstoku również oddalił powództwo w takiej samej sprawie z powództwa innej lekarki z tego samego szpitala.

W białostockim sądzie są jeszcze dwie takie sprawy wniesione przez lekarzy ze szpitala uniwersyteckiego w Białymstoku. Inicjatorem wszystkich pozwów, które środowisko lekarskie traktuje jako ogólnopolski pilotaż, jest Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.

Lekarka, której pozew sąd w piątek oddalił, domagała się 30 tys. zł odszkodowania za nierówność płacową. Nie było jej na ogłoszeniu orzeczenia.

Jak argumentował w piątek sąd oddalając pozew, "szpital nie ma wpływu na wysokość wynagrodzenia rezydenta", bo to nie szpital, a Ministerstwo Zdrowia w specjalnym rozporządzeniu z kwietnia 2009 roku ustaliło stawki dla rezydentów. Dlatego - jak mówiła sędzia - "nie można mówić o nierównym traktowaniu pracownika", bo to, że specjalista zarabia mniej niż rezydent "nie jest skutkiem działania pracodawcy, a pośrednio ustawodawcy, który tak tę kwestię uregulował".

Sąd przyznał jednocześnie, że "można się zgodzić, że sytuacja może rodzić niezadowolenie, ale nie może to prowadzić do jakichkolwiek roszczeń przeciwko pracodawcy, bo szpital nie ma żadnego wpływu na wysokość wynagrodzenia rezydenta".

"Ale szpital ma wpływ na wysokość wynagrodzenia specjalisty. Nam nie chodzi o to, by zmniejszyć wynagrodzenie rezydentom, tylko by podwyższyć specjalistom" - skomentował orzeczenie sądu po wyjściu z sali sądowej pełnomocnik lekarki, przewodniczący podlaskich struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Ryszard Kijak.

Związek podnosi, że sytuacja w której rezydenci, będący dopiero na początku kariery zawodowej, uczący się od specjalistów z wyższymi kwalifikacjami, zarabiają więcej od swych nauczycieli jest nienormalna i niezdrowa. Dlatego specjaliści dochodzą odszkodowań w sądzie.

Kijak powiedział, że w obu sprawach, w których są już nieprawomocne orzeczenia sądu, będą wnoszone apelacje. Dodał, że nie spodziewa się, by w kolejnych dwóch sprawach dotyczących innego szpitala sąd wydał inne rozstrzygnięcia, ale lekarze chcą, by sprawą zajęły się sądy wyższych instancji.

Choć oba dotychczasowe wyroki są takie same, to w pierwszym tego typu procesie sąd wyjaśniał, że nie można mówić o nierówności płacowej, ponieważ sąd nie ma kompetencji do ustalania o ile cięższa i wobec tego lepiej płatna powinna być praca jednej osoby w porównaniu do innej. Przedstawiał też wyliczenia, z których miałoby wynikać, że lekarka, która złożyła powództwo - nawet bez dyżurów - zarabia lepiej niż lekarz rezydent w tym samym szpitalu.

Kijak powiedział w piątek, że w jego ocenie te wyliczenia sądu były błędne, dlatego będzie apelacja. Sam podkreślił, że sąd (w obu sprawach orzekali różni sędziowie) skupił się na ogólnych kwestiach ustawodawczych.

Według Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, sprawa nierówności płacowej może dotyczyć w Polsce ok. 15 tys. lekarzy specjalistów zatrudnionych na umowach o pracę. (PAP)

kow/ rof/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)