Dwaj znani śląscy adwokaci - Roman M. i Marek L. - pozostaną w areszcie. Sąd Okręgowy w Katowicach odrzucił w środę zażalenie obrony, która domagała się ich zwolnienia.
O decyzji sądu poinformowała PAP jego rzeczniczka Teresa Truchlińska-Babiracka. Jak dodała, za tydzień sąd ma przedstawić uzasadnienie swojej decyzji.
Mec. Marek L. został aresztowany na początku sierpnia po tym, jak katowicka prokuratura zarzuciła mu m.in. powoływanie się na wpływy w organach ścigania. Według doniesień prasowych, zarzuty wobec adwokata dotyczą powoływania się przez niego na wpływy w prokuraturze i Centralnym Biurze Śledczym oraz utrudniania prowadzonych na Śląsku śledztw w sprawie mafii paliwowej. Według prasy, mecenas domagał się 400 tys. zł łapówki za pozytywne załatwienie spraw dwu mężczyznom zamieszanym w śledztwa paliwowe.
Marek L. bronił m.in. Mirosława Sz., nauczyciela geografii i opiekuna wycieczki tyskich licealistów, których 28 stycznia 2003 roku porwała lawina pod Rysami, zabijając osiem osób. Reprezentował też deportowanego z Hiszpanii Sebastiana S., pseud. Rakieta - jednego z podejrzanych o zabójstwo konwojentów z Sosnowca.
Drugi adwokat, w sprawie którego decydował w środę sąd okręgowy, to Roman M. Został on zatrzymany w maju przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zdaniem prowadzących śledztwo, powołując się na wpływy w katowickiej prokuraturze okręgowej adwokat usiłował wyłudzić od aresztowanego wcześniej śląskiego "barona" paliwowego Henryka M. dwa mln zł za pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań.
W tym roku do aresztu trafiło w sumie trzech śląskich adwokatów. Jeden z nich, Marcin E., został już zwolniony. Jest także podejrzany o powoływanie się na wpływy w prokuraturze. (PAP)
kon/ bno/ jra/