Sąd dla nieletnich zajmie się sprawą dwóch braci, którzy dla żartu próbowali wyłudzić okup, strasząc jednego z mieszkańców Gniezna wysadzeniem w powietrze jego domu. Rodzice nastolatków prawdopodobnie będą musieli pokryć koszty akcji ratowniczej podjętej po telefonie chłopców.
Jak poinformowała w piątek PAP Anna Osińska z biura prasowego gnieźnieńskiej policji, mieszkaniec Gniezna odebrał telefon z informacją, że w ciągu pół godziny ma dostarczyć 30 tys. zł. Jeśli tego nie zrobi, to jego dom zostanie wysadzony w powietrze.
"Zdenerwowany mężczyzna o telefonie powiadomił policjantów, którzy natychmiast rozpoczęli akcję ratowniczą. Dyżurny skierował do działań między innymi grupę pirotechniczną i straż pożarną. Po dokładnym sprawdzeniu domu i terenu posesji okazało się, że ładunku wybuchowego nie ma. Pokrzywdzony nie przekazał również żądanej kwoty pieniędzy" - poinformowała Osińska.
Śledczy szybko odnaleźli autora telefonu. Okazał się nim 13-letni mieszkaniec podgnieźnieńskiej miejscowości, który pomysł opracował wraz ze swoim o rok starszym bratem.
Jak wyjaśniali podczas przesłuchania, numer telefonu do ofiary znaleźli w jednej z lokalnych gazet. Nastolatkowie twierdzą że, telefon z informacją o bombie miał być żartem. (PAP)
rpo/ wkr/ mow/