Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dzieła osierocone zostaną udostępnione publiczności

0
Podziel się:

Dzieła osierocone, czyli te, z których nie można korzystać z powodu
zaginięcia ich autorów, zostaną udostępnione publiczności na mocy unijnej dyrektywy. O tym, w jaki
sposób będzie można korzystać z nich w Polsce, dyskutowano w środę na Forum Prawa Autorskiego.

Dzieła osierocone, czyli te, z których nie można korzystać z powodu zaginięcia ich autorów, zostaną udostępnione publiczności na mocy unijnej dyrektywy. O tym, w jaki sposób będzie można korzystać z nich w Polsce, dyskutowano w środę na Forum Prawa Autorskiego.

Dzieła osierocone to utwory, których twórcy są nieznani albo nie można do nich dotrzeć. Chronione prawem autorskim, pozostają niewykorzystywane, bo do ich udostępnienia potrzebna jest zgoda twórcy.

Na publikowanie osieroconych fotografii, filmów, dzieł literackich w internecie ma pozwolić unijna dyrektywa, nad której implementacją pracuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Polska ma czas na wprowadzenie nowego prawa do 29 października 2014 r.

Polskie dzieła osierocone zgromadzone w instytucjach publicznych mogą liczyć setki tysięcy. Biblioteka Narodowa posiada 300 tys. takich utworów. Osierocone są m.in.: wydawane w drugim obiegu w latach 1981-82 czasopismo "duPeeReL", "Biuletyn Informacyjny NZS Lublin. Wydanie wojenne", książka "Bój Warszawy: 1 sierpnia - 2 października 1944" oraz zapis nutowy Czterech polonezów Apolinarego Szeluto.

Z kolei w zbiorach Filmoteki Narodowej znajduje się 300 osieroconych filmów sprzed II wojny światowej. Wśród nich znajdują się m.in.: "Cud nad Wisłą" w reż. Ryszarda Bolesławskiego (1921), "Barbara Radziwiłłówna" w reż. Józefa Lejtesa (1936) oraz "Józef Piłsudski" w reż. Ryszarda Ordyńskiego (1937). Osierocone zostały także filmy żydowskie w języku jidysz, takie jak "Dybuk" w reż. Michała Waszyńskiego (1937) oraz "Mateczka" (1938) i "List do matki" (1938) w reż. Josepha Greena, który reżyserował gwiazdy amerykańskiego kina jidysz Molly Picon i Hymie Jacobson.

"Dyrektywa mówi, że instytucje posiadające dzieła osierocone, które, mimo solidnego poszukiwania, sprawdzenia wszystkich dostępnych baz danych, nie dotarły do autora i nie uzyskały jego zgody, będą mogły z nich korzystać, ale tylko w sposób określony w dyrektywie" - powiedział PAP zastępca dyrektora Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów w resorcie kultury Maciej Dydo. Zgodnie z dyrektywą dzieło będzie można kopiować, aby uchronić je przed zniszczeniem, oraz udostępnić w zdigitalizowanej formie w internecie.

Jak tłumaczył Dydo, dyrektywa stanowi minimum; polski prawodawca może rozszerzyć jej zapisy, np. o wykorzystanie dzieł osieroconych do celów komercyjnych. Oznaczałoby to, że po zakupie licencji na utwór mogliby z niego korzystać prywatni wydawcy. "Chcielibyśmy stworzyć taki model, który nie blokowałby innym podmiotom korzystania z dzieł osieroconych, bo uważamy, że jest wiele fantastycznych komercyjnych przedsięwzięć, które mogą służyć kulturze i edukacji" - mówił Dydo.

"Chcemy zapytać instytucje publiczne, jak one wyobrażają sobie wprowadzenie dyrektywy do polskiego porządku prawnego" - zaznaczył. Resort kultury zbiera opinie, a potem przygotuje założenia do projektu ustawy. Mają być one gotowe jesienią.

Prawnik Krzysztof Siewicz reprezentujący Poznańską Fundację Bibliotek Naukowych uważa, że dyrektywa jest półśrodkiem i nie rozwiązuje najważniejszych problemów związanych z udostępnianiem dzieł osieroconych. "Oczywiście, dyrektywę należy wdrożyć, aby umożliwić jak najszersze korzystanie z utworów osieroconych i to powinno być też przyczynkiem do szerszej reformy prawa autorskiego" - zaznaczył.

Zdaniem Siewicza należy skrócić w prawie autorskim okres obowiązywania ochrony dzieł, który obecnie wynosi 70 lat od śmierci twórcy, oraz znieść zasadę braku formalności zapisaną w konwencji berneńskiej. Mówi ona o tym, że autor nie musi zgłaszać swojego utworu w żadnej instytucji, aby otrzymać prawa autorskie. Jak podkreślił Siewicz, "nie byłoby problemu z dziełami osieroconymi, gdyby okres ochrony utworu był krótszy, a jego autor, aby uzyskać prawa autorskie, musiałby zarejestrować dzieło". "Bez tych zmian tylko łatamy ten system" - powiedział Siewicz.

Forum Prawa Autorskiego, które odbyło się w środę w Warszawie, powołał w styczniu minister kultury Bogdan Zdrojewski. Ma być stałym polem dyskusji o sprawach związanych z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych. (PAP)

mce/ ls/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)