Jak co roku w trzeci poniedziałek lutego, Amerykanie obchodzą Presidents' Day, czyli Święto Prezydentów - głównie jednak korzystając z przedłużonego z tej okazji weekendu.
Święto ustanowiono z okazji rocznicy urodzin pierwszego prezydenta USA, Jerzego WaszyngtonaWaszyngtona. Do lat 70. ub. stulecia obchodzono je jako "Washington's Birthday", rocznicę urodzin Waszyngtona, przypadającą dokładnie 22 lutego. Obchodzono także osobno urodziny prezydenta Abrahama Lincolna (12 lutego).
Dopiero decyzją prezydenta Richarda Nixona (1969-1974) zastąpiono oba poprzednie święta "Dniem Prezydentów", aby uczcić w ten sposób wszystkich, którzy sprawowali ten urząd od powstania Stanów Zjednoczonych w 1776 r.
W święto prezydentów w niektórych miastach składa się wieńce pod ich pomnikami i urządza imprezy patriotyczne. Telewizja CNN przeprowadzała "wywiady" z nieżyjącymi sławnymi prezydentami, jak Jerzy Waszyngton i Thomas Jefferson, w których wcielili się aktorzy przebrani w historyczne stroje.
Przeważająca większość Amerykanów korzysta jednak z długiego weekendu oddając się głównie zakupom, albo wyjeżdżając na krótki wypoczynek.
Zdaniem komentatora telewizji Fox News, Nicka Ragone, zastąpienie Dnia Waszyngtona Świętem Prezydentów nie było fortunną decyzją, gdyż bynajmniej nie wszyscy cieszą się w społeczeństwie jednakowym prestiżem.
Wszyscy uznają wielkość Waszyngtona, Jeffersona (głównego autora Deklaracji Niepodległości) i Abrahama Lincolna, który zniósł niewolnictwo i nie dopuścił do rozpadu kraju w wyniku secesji stanów Południa.
Już jednak w XX wieku dokonania prezydentów uważanych za najwybitniejszych, jak Franklin D. Roosevelt, Harry Truman i Ronald Reagan, są wciąż tematem sporów i sprzecznych ocen, w zależności od ideologicznych upodobań oceniających.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ ro/
