Dziś w Warszawie przedostatni mecz Euro 2012 i zarazem ostatni w Polsce. Na Stadionie Narodowym zagrają Włosi z Niemcami. Stawką jest awans do niedzielnego finału w Kijowie. Historia przemawia za Włochami, ale Niemcy wierzą w podtrzymanie serii 15 zwycięstw w meczach o stawkę.
Włoska klątwa ciąży nad Niemcami od lat. Nigdy na wielkiej imprezie nie cieszyli się ze zwycięstwa nad "Squadra Azzurra", choć przed taką szansą stanęli już siedmiokrotnie. Przegrali m.in. w finale mistrzostw świata w 1982 roku oraz półfinale mundialu w 2006 roku, którego byli organizatorami. Ostatni raz wygrali z Włochami w spotkaniu towarzyskim w 1995 roku.
Tym razem faworytami są jednak Niemcy - wicemistrzowie kontynentu z 2008 roku i trzeci zespół ostatniego mundialu. Podopieczni trenera Joachima Loewa jak burza przeszli eliminacje oraz ćwierćfinał i jako jedyni mają w dorobku komplet zwycięstw.
Włosi również jeszcze nie przegrali, ale wygrali tylko z najsłabszymi w grupie C Irlandczykami. Ćwierćfinał z Anglikami rozstrzygnęli w rzutach karnych, chociaż przez regulaminowe 90 minut i dogrywkę dominowali.
Niemcy zajmują 3. miejsce w rankingu FIFA, Włochy - 11.
Nad bezpieczeństwem warszawiaków, kibiców i turystów czuwać będzie ponad 6 tysięcy policjantów. Pomagać im będzie też m.in. 28 spottersów z Niemiec i 10 z Włoch.
Władze Warszawy spodziewają się przyjazdu ok. 50 tys. kibiców. Transport będzie zorganizowany jak w dotychczasowe dni meczowe. Na około cztery godziny przed meczem z ruchu wyłączone zostaną częściowo mosty Poniatowskiego i Świętokrzyski. Jeździć będą tramwaje, autobusy i pociągi dowożące kibiców. Po spotkaniu most Poniatowskiego będzie zamknięty, by kibice mogli wrócić do centrum. Uruchomione zostaną specjalne linie tramwajowe i autobusowe.
pp/ jra/