Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

E. Klich: dobra współpraca z Rosjanami

0
Podziel się:

Akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku
Edmund Klich dobrze ocenił w czwartek współpracę z rosyjskimi specjalistami. Klich spotkał się tego
dnia z podkomisją lotnictwa i gospodarki morskiej sejmowej komisji infrastruktury

Akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę w Smoleńsku Edmund Klich dobrze ocenił w czwartek współpracę z rosyjskimi specjalistami. Klich spotkał się tego dnia z podkomisją lotnictwa i gospodarki morskiej sejmowej komisji infrastruktury

Podczas spotkania powiedział, że specjaliści z polskiej komisji zajmujący się odczytem zapisów technicznych i głosowych cały czas są obecni przy pracach komisji rosyjskiej i nie formułowali zastrzeżeń dotyczących współpracy. "Moi eksperci nie zgłaszali żadnych podejrzeń" - powiedział.

"Uważam, że jest wola pełnego wyjaśnienia. Mam dostęp do wszystkich informacji, ale jesteśmy na etapie odczytywania, bo w tle są potężne szumy" - powiedział Klich o badaniu zapisu rozmów załogi.

Powołując się na ustalenia komisji rosyjskiej przypomniał, że nie ma dotychczas podejrzeń, by zawiodła technika - silniki pracowały, układ sterowania był sprawny.

Klich relacjonował swoją pracę przy wyjaśnianiu przyczyn smoleńskiej katastrofy. Odpowiadając na pytanie Beaty Kempy (PiS), która kwestionowała właściwość zastosowania konwencji chicagowskiej (o międzynarodowym lotnictwie cywilnym z 1944 r., na podstawie której przyczyny katastrofy badają i Rosja, i Polska) do badania katastrofy samolotu państwowego, Klich odparł, że niektóre państwa stosują ją także do badania katastrof rządowych statków powietrznych i że on sam miał podobne wątpliwości, jednak - zaznaczył - ich rozwiązanie nie było jego zadaniem. "Czekałem na decyzję, wiedząc, że zajmą się tym prawnicy" - powiedział.

Wiceminister obrony Marcin Idzik wyjaśnił, że rząd wybrał jako podstawę współpracy konwencję chicagowską, by zagwarantować nie tylko sprawność, ale i jawność postępowania, zapisaną w konwencji. Dodał, że standardem jest, że wypadek bada się na miejscu zdarzenia i że o zastosowaniu konwencji zdecydowano już w dniu katastrofy.

Idzik powiedział, że wprawdzie Polska i Rosja mają ogólne porozumienie o współpracy przy wyjaśnianiu wypadków lotniczych, ale nie można go stosować, dopóki nie zostanie uzupełnione szczegółowymi przepisami dotyczącymi procedur, natomiast przyjęcie konwencji chicagowskiej umożliwiło natychmiastowe podjęcie działań po katastrofie.

Klich, który przewodniczy państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministerstwie Infrastruktury, ocenił, ze zastosowanie takiego porozumienia byłoby pożądane, zastrzegł jednocześnie, że nie jest to sugestia, by zmieniać zasady już trwającej kooperacji.

Opowiadając na pytanie o małe kawałki samolotu, które pozostały na miejscu katastrofy, Klich powiedział, że mogą mieć psychologiczne znaczenie dla rodzin ofiar, ale nie mają wpływu na badanie przyczyn katastrofy, ponieważ zebrano decydujące fragmenty maszyny, chociaż badania urządzenia ostrzegającego przed zbytnią bliskością ziemi mogą potrwać jeszcze tygodniami z powodu znacznych uszkodzeń. Zdementował pogłoski, by w dniu wizyty delegacji rządowej 7 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku działały urządzenia wspomagające lądowanie, które miano by zdemontować przed wizytą delegacji prezydenckiej. "To są plotki, siódmego i dziesiątego były takie same środki techniczne" - powiedział.

Przyznał, że w pierwszych dniach po katastrofie miał "kilka uwag" do organizacji pracy: był problem z tłumaczami, także stronie rosyjskiej brakowało tłumaczy języka polskiego. Powiedział, że czuł dyskomfort, gdy prokuratorzy wojskowi żądali od niego współpracy z prokuraturą, powołując się na decyzje MON, on sam natomiast powoływał się na konwencję chicagowską, która współpracę z prokuraturą dopuszcza, ale jej nie nakazuje.

Zaprzeczył, by użył sformułowania, iż Polska występuje wobec Rosji w roli petenta. Te słowa - jak powiedział - przypisała mu jedna ze stacji telewizyjnych, omawiając jego wypowiedź.

Samolot Tu-154 wiozący delegację na uroczystości katyńskie rozbił się 10 kwietnia. W katastrofie zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojskowi i rodziny pomordowanych w Katyniu. Przyczyny katastrofy badają komisje polska i rosyjska oraz prokuratury obu państw.(PAP) brw/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)