Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Economist": Francuzi coraz bardziej eurosceptyczni

0
Podziel się:

Chwieje się wiara Francuzów w integrację europejską. Postrzegają Europę coraz
bardziej jako problem i są wobec niej ambiwalentni. Oznacza to, że jako partner będą w coraz
szerszym zakresie nieprzewidywalni - sądzi "The Economist".

Chwieje się wiara Francuzów w integrację europejską. Postrzegają Europę coraz bardziej jako problem i są wobec niej ambiwalentni. Oznacza to, że jako partner będą w coraz szerszym zakresie nieprzewidywalni - sądzi "The Economist".

Cztery lata kryzysu w eurostrefie rozczarowały Francuzów. "UE stała się dla nich za duża, zbyt odległa, nadmiernie skoncentrowana na zaciskaniu pasa i handlu; jest hamulcem, a nie instrumentem zbawienia" - tłumaczy tygodnik.

"To nowość w kraju, którego polityka zagraniczna przez pół wieku obracała się wokół budowy Europy i okiełznania Niemiec" - zauważa "Economist" i dodaje, że przecież jeszcze niedawno, w myśl francuskiego credo politycznego, Europa była dla Francuzów rozwinięciem wpływów ich państwa.

"Economist" przytacza dane europejskiego sondażu (Pew Research), z których wynika, że tylko 41 proc. Francuzów jest życzliwie nastawionych do UE, wobec 60 proc. Niemców i 43 proc. Brytyjczyków. 77 proc. Francuzów uważa, że europejska integracja osłabiła ich gospodarczo. Odsetek tych, którzy tak sądzą, jest we Francji większy niż w Hiszpanii i we Włoszech - krajach, których sytuacja finansowa jest gorsza.

Wyraz rozczarowaniu dają nie tylko populiści z lewa i prawa, ale także proeuropejska elita. Francois Heisbourg z Fundacji Badań Strategicznych w książce "Koniec europejskiego marzenia" argumentuje, że wspólna waluta nie przetrwa bez zacieśnienia integracji, która jednak jest nierealistyczna politycznie. Proponuje "uporządkowany demontaż eurolandu" i "budowę UE na solidnych podstawach".

Tygodnik przypomina, że także wcześniej Francuzi odnosili się z dystansem do europejskich inicjatyw. Nieznaczną większością zaaprobowali traktat z Maastricht, który wprowadził euro, a w 2005 r. odrzucili Traktat Konstytucyjny i od dawna utyskują na Komisję Europejską.

Novum polega jednak na tym, że "o ile wcześniejsze przepychanki nie podkopały generalnie niewzruszonej wiary francuskich elit w dalszą integrację, ani jej zaufania w to, że ukształtują ją według swoich życzeń, to obecnie antypatia wobec euro zawęża europejską wizję Francji".

"Francja stała się krajem o niewielkich europejskich ambicjach - sądzi cytowany bez nazwiska europejski dyplomata. - Nie oznacza to, że brak jej pomysłów - popiera unię bankową, chce wspólnego budżetu dla eurostrefy i transferów podyktowanych względami polityki społecznej, ale na ogół jej polityka europejska jest defensywna".

Wyraża się to m.in. w uwrażliwieniu na krytykę gospodarczej słabości Francji przez Brukselę, niechęci do nowych traktatów i nerwowym stosunku do preferencji Berlina, akcentującego zwiększanie konkurencyjności. Nie podoba się to w Paryżu, ponieważ oznacza, że Bruksela miałaby więcej do powiedzenia w zakresie polityki gospodarczej.

"Economist" sądzi, że prezydent Francois Hollande jest między młotem a kowadłem. Przeszkodą w jego zabiegach o zjednanie sobie poparcia mniejszych krajów dla jego koncepcji Europy - bardziej solidarnej, w której polityka gospodarcza państw nie jest ściśle nadzorowana odgórnie, jest to, że we własnym kraju jest rekordowo niepopularny.

Holland w polityce europejskiej usiłuje zrobić minimum tego, co trzeba, ale tak, by nie rozdrażnić francuskich nacjonalistów - ocenia "Economist". Skutkiem, w opinii cytowanego dyplomaty, jest "zero publicznej debaty na temat Europy". (PAP)

asw/ az/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)