Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Egipt: Kilkaset tysięcy ludzi świętowało rocznicę wybuchu protestów

0
Podziel się:

Kilkaset tysięcy ludzi zgromadziło się w środę na placu
Tahrir w Kairze w rocznicę wybuchu społecznych protestów, które przed rokiem doprowadziły do
obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka. Rządzący krajem wojskowi potwierdzili, że za 5 miesięcy
przekażą władzę.

Kilkaset tysięcy ludzi zgromadziło się w środę na placu Tahrir w Kairze w rocznicę wybuchu społecznych protestów, które przed rokiem doprowadziły do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka. Rządzący krajem wojskowi potwierdzili, że za 5 miesięcy przekażą władzę.

Według przedstawiciela ministerstwa zdrowia Adela Adawiego ranne zostały 122 osoby. Większość została poturbowana przez tłum - informuje dziennik "Al-Ahram" na swojej stronie internetowej.

Na placu panowała świąteczna atmosfera. Śpiewano pieśni państwowe i religijne. W tym wolnym od pracy dniu Tahrir wypełniły rodziny z dziećmi, liberałowie, działacze świeccy, a także islamiści.

Wielu zgromadzonych na placu Egipcjan domagało się, aby Najwyższa Rada Wojskowa natychmiast przekazała władzę cywilom. Unia Młodzieży Rewolucyjnej, czyli organizacja prodemokratyczna, zapowiedziała, że będzie demonstrować dopóki ten postulat nie zostanie spełniony.

Działacze z ugrupowania Rewolucyjnych Socjalistów rozdają ulotki, na których apelują m.in. o wstrzymanie procesów wojskowych i podwyższenie płacy minimalnej - relacjonuje "Al-Ahram".

Tymczasem Rada w komunikacie potwierdziła, że transfer władzy nastąpi 30 czerwca br. W tym dniu wojskowi wrócą do koszar i będą zajmować się tylko "ochroną egipskiej ziemi, nieba i morza" - napisano w oświadczeniu.

Agencja EFE pisze, że niektórzy zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego mówili, że przyszli na plac, by chronić prawa ofiar rewolucji. Jedną z nich jest Osama Moghazios, który podczas jednego z zeszłorocznych protestów w Aleksandrii stracił prawą rękę, gdy policja otworzyła ogień do demonstrantów. Mężczyzna twierdzi, że nie opuści Tahrir dopóki nie dostanie od władz odszkodowania.

Reuters zwraca uwagę, że przed rokiem wielu protestujących ze strachu przed aresztowaniem nie chciało podawać dziennikarzom swoich nazwisk. Agencja zauważa, że w środę wielu z nich już nie wahało się tego zrobić, nierzadko pokazując swoje dowody tożsamości.

"W zeszłym roku chodziłem tymi samymi ulicami i wierzyłem, że wieczorem będę nieżywy" - powiedział 38-letni Ahmed Mowad.

"Nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi i generałowie muszą to zrozumieć. Rok temu byliśmy stadem owiec, a oni wierzyli, że mogą nas sobie przekazywać z ojca na syna. Dzisiaj jesteśmy wolni" - dodał Mowad, nawiązując do planów 83-letniego Mubaraka, który zamierzał przekazać władzę swojemu synowi Gamalowi.

Setki ludzi wyszły też na ulice innych egipskich miast. W Aleksandrii w marszach wzięło udział ok. pół miliona ludzi. "Rewolucja wciąż trwa" - wykrzykiwali z kolei uczestnicy protestu w Ismailii. Na jednym z głównych placów modlono się za ofiary zeszłorocznych demonstracji.

25 stycznia 2011 r. Egipcjanie wyszli na ulice, domagając się ustąpienia szefa państwa. Plac Tahrir w centrum Kairu przez 18 dni wypełniały tłumy. Dochodziło do krwawych walk między uczestnikami protestów a siłami bezpieczeństwa. W protestach, zainspirowanych obaleniem prezydenta Tunezji Zina el-Abidina Ben Alego, według oficjalnych danych zginęło 846 osób.(PAP)

jhp/ mc/

10655229 10656723 10655001

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)