Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Egipt: Tahrir - symbol oporu przeciwko reżimom

0
Podziel się:

Obok Tiananmen w Pekinie czy Azadi w Teheranie kairski plac Tahrir to jeden z
najsłynniejszych symboli oporu przeciwko niedemokratycznym reżimom. Dziś miejsce, które dwa lata
temu było epicentrum arabskiej wiosny, przypomina pole po wielkiej bitwie.

Obok Tiananmen w Pekinie czy Azadi w Teheranie kairski plac Tahrir to jeden z najsłynniejszych symboli oporu przeciwko niedemokratycznym reżimom. Dziś miejsce, które dwa lata temu było epicentrum arabskiej wiosny, przypomina pole po wielkiej bitwie.

W świecie arabskim jest kilka placów Tahrir. Znajdziemy je w Damaszku, Trypolisie czy Sanie. Jednak to ten kairski chyba najbardziej zasłużył na swoją nazwę - "Midan Tahrir" oznacza bowiem plac Wyzwolenia.

Świat dowiedział się o Tahrirze 25 stycznia 2011 r., kiedy media zaczęły relacjonować przebieg egipskiej rewolucji. 18 dni później protesty się skończyły - 30-letnie dyktatorskie rządy Hosniego Mubaraka dobiegły końca. Zaczęło się święto, a niebo nad centrum Kairu rozświetliły fajerwerki.

Mówiono, że na Tahrirze rodzi się nowy Egipt, tworzy się historia. Dla Egipcjan miejsce to stało się symbolem jedności narodowej i dumy. Ludzie poczuli się naprawdę "wyzwoleni", a nazwa placu zaczęła wydawać się bardziej prawdziwa.

Historia tego miejsca nie zaczęła się jednak wraz z ostatnią rewolucją, tylko znacznie wcześniej. Już w przeszłości Tahrir był świadkiem ważnych wydarzeń w dziejach Egiptu: rewolty przeciwko rządom króla Faruka i brytyjskiej dominacji, manifestacjom przeciwko podwyżkom cen za Anwara As-Sadata czy wojnie w Iraku. Był również miejscem milionowych marszy żałobnych po śmierci słynnej diwy Umm Kulthum i prezydenta Gamala Nasera. Plac wielokrotnie spływał krwią - ostatnio w listopadzie 2012 roku, kiedy służby bezpieczeństwa zastrzeliły 16-letniego aktywistę Gabera Saleha, znanego jako Gika. Dziś podobizny Giki zdobią koszulki sprzedawane w miejscu, w którym zginął.

Kairski Tahrir powstał 140 lat temu. Do czasu umocnienia brzegów Nilu teren, na którym go usytuowano, był bagniskiem regularnie zalewanym przez "życiodajną rzekę". Powstał jako centralny element wielkiego planu urbanistycznego kedywa Ismaila Paszy, XIX-wiecznego modernizatora Egiptu, który marzył o przekształceniu Kairu w Paris-sur-Nil (Paryż nad Nilem). Stąd początkowo plac nosił jego imię. Dopiero po usunięciu znienawidzonej monarchii i brytyjskich żołnierzy Naser przemianował go na Tahrir - choć jak twierdzi historyk Chaled Anani nieoficjalnie nazwa ta funkcjonowała już od roku 1919.

Tahrir nie jest typowym placem znanym z europejskich miast. Jest wielki, rozłożysty, amorficzny, jakby idealnie skrojony do masowych demonstracji i oficjalnych uroczystości, tylko z jednej strony zamknięty szpalerem budynków. Na plac prowadzą 23 ulice i dwa mosty, których nie sposób zablokować - możliwe, że właśnie dlatego upadł reżim Mubaraka.

Na początku XX w. w jego południowej części powstało rondo. Na środku ustawiono cokół, na którym miał stanąć pomnik Ismaila Paszy. Nie stanął. Rewolucja roku 1952 przeszkodziła w realizacji tego projektu. Do lat 80. cokół stał pusty jako memento czasów uległości obcym wpływom, potem go usunięto. Do dziś starsi Kairczycy wspominają to z nostalgią.

Przez lata Tahrir służył jako główny węzeł komunikacyjny miasta. Był prawdziwą zmorą kierowców - stworzony jakby przeciwko nim, ciągle zakorkowany bez względu na porę dnia. Zmieniło się to wraz z nadejściem arabskiej wiosny. Ryk silników zastąpiony został rozdzierającym powietrze krzykiem tysięcy gardeł, a plac otoczono zasiekami.

Jest styczeń 2013 r., dokładnie dwa lata później. Tahrir jakby wyzionął swego rewolucyjnego ducha, choć jeszcze w grudniu opozycja zgromadziła na nim milionowy tłum. Lecz miesiąc temu niektórzy wierzyli jeszcze, że uda się zatrzymać autorytarne zapędy prezydenta Mohammeda Mursiego i postępującą islamizację kraju. Dla tej części społeczeństwa Tahrir to symbol straconych nadziei.

Dziś miejsce to straszy i odpycha swoim wyglądem. Krzywo rozstawione namioty, przyniesione tu przez opozycjonistów, pokrył kurz. Jest ich ponad setka, część zasiedlili bezdomni. Na barierkach suszy się pranie, a na światłach sygnalizacyjnych ktoś zawiesił kukłę z napisem "prezydent Egiptu". W oddali, obok słynnego Muzeum Egipskiego, majaczy okopcony budynek Narodowej Partii Demokratycznej. To symbol dawnego reżimu, który demonstranci spalili w pierwszych dniach rewolucji. Jest brudno. Wiatr przegania z kąta w kąt śmieci, które rzadko kto tu sprząta.

Prym wiodą obwoźni sprzedawcy - można u nich kupić niemal wszystko. Wędzone makrele leżą obok zestawów prysznicowych i zabawkowych piesków na baterie. Są maski przeciwpyłowe, syryjskie flagi, pieczone bataty i pirackie płyty z muzyką. Interes się kręci. Widok ten mimowolnie przywołuje na myśl Jarmark Europa z warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia. Pytanie o pozwolenie na handel wywołuje salwy śmiechu. Każdy wie, że Tahrir żyje teraz według własnych reguł.

To miejsce to Egipt w soczewce. Podupadła arena sporów i przepychanek, bliskowschodni bazar, który marzy o powrocie do czasów dawnej prosperity. Niestety czas upływa nieubłaganie, a Tahrir - i wraz z nim Egipt - pozostaje jarmarkiem - wciąż działającym, lecz niepewnym o swą przyszłość.

Z Kairu Maciej Tumulec (PAP)

tum/ jhp/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)