Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci o roli mediów wobec ewentualnych skrajności w kampanii do PE

0
Podziel się:

Gdyby w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego pojawiały się
skrajne wypowiedzi, np. tzw. mowa nienawiści, prasa mogłaby je przytaczać, ale nie aprobująco i
przestrzegając opinię publiczną, że mogą one naruszać prawo - uważają eksperci.

Gdyby w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego pojawiały się skrajne wypowiedzi, np. tzw. mowa nienawiści, prasa mogłaby je przytaczać, ale nie aprobująco i przestrzegając opinię publiczną, że mogą one naruszać prawo - uważają eksperci.

W związku z rozpoczętą już kampanią w wyborach do PE, które mają się odbyć 25 maja, PAP spytała prawników i prasoznawcę, jak powinny zachowywać się media wobec ewentualnych przekroczeń dopuszczalnego dyskursu publicznego podczas kampanii wyborczej.

"Polskie sądy, jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, przyznają prasie daleko idącą swobodę relacjonowania kampanii wyborczej" - podkreśla specjalista od prawa prasowego dr Michał Zaremba z wydziału dziennikarstwa UW. Prasa, według niego, może zatem przytaczać wszystkie wypowiedzi kandydatów startujących w wyborach, ale nie może aprobować wypowiedzi naruszających prawo i musi dać prawo "drugiej stronie" do zajęcia stanowiska w przypadku naruszenia czyichś dóbr osobistych.

"Media nie mogą utożsamiać się z takimi wypowiedziami; to mają być cytaty, bo przy aprobacie przejmują na siebie odpowiedzialność" - dodał Zaremba. Jego zdaniem, gdyby dochodziło do wypowiedzi np. nawołujących do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych czy wyznaniowych, to prasa powinna by wskazywać, że jest to przestępstwo. Dodał, że należało by w takim przypadku zastrzec, że "cytujemy to po to, by ostrzec".

"Z punktu widzenia etyki dziennikarskiej niektórych wypowiedzi nie warto cytować, ale jest też problem, by ostrzegać opinię publiczną przed takimi ugrupowaniami. To trzeba rozpatrywać w indywidualnych przypadkach; nie wiem czy można tu jakąś ogólną zasadę sformułować" - powiedział Zaremba. W takim przypadku decyzję podejmowałby dziennikarz, mający wpływ na publikację.

Dr Adam Bodnar, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, mówi że media mogą relacjonować wyrażane w kampanii wyborczej skrajne poglądy - które jego zdaniem nie będą eksponowane wprost - ale muszą też za każdym razem rzetelnie informować o tym, co takie poglądy w istocie oznaczają.

Dodał, że nie uważa, by obecna kampania do PE odbiegała od innych pod tym względem. "Np. przedstawiciele Ruchu Narodowego dobrze się nauczyli, jak mówić o pewnych rzeczach tak, aby nie narażać się na odpowiedzialność przed prokuraturą i sądem" - oświadczył. Możliwe jest zatem odwoływanie się w tej kampanii do ogólnych tendencji sprzeciwu wobec integracji europejskiej, kwestii imigrantów, osób homoseksualnych czy małżeństw jednopłciowych, ale będzie to czynione tak, by nie przekroczyć dopuszczalnych granic debaty publicznej. "Będą wiedzieć, że są na cenzurowanym" - dodał Bodnar, podkreślając iż prokuratura coraz częściej reaguje na "mowę nienawiści".

Prawnik zwrócił uwagę, że jeśli w kampanii będą np. używane znaki "Zakaz pedałowania", to w Polsce wciąż nie ma normy karnej, która pozwalałaby za to ścigać karnie.

"Media w czasie kampanii wyborczej - głównie media publiczne - mają wprawdzie szczególne obowiązki informacyjne na temat programów i wystąpień kandydatów w wyborach, ale prawo to nie ma charakteru absolutnego" - podkreśla Jerzy Łabuda, prokurator Prokuratury Generalnej. Dodał, że redaktor naczelny zawsze ma prawo odmówić publikacji materiału, który w jego ocenie zawiera treści przestępcze. "To może być podstawą do tego, aby nie zamieszczać wypowiedzi lub haseł o treści naruszającej prawo" - oświadczył prokurator.(PAP)

sta/ wkt/ pz/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)