Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci o współpracy Białorusi z UE, Partnerstwie Wsch., wyborach

0
Podziel się:

Polscy eksperci pozytywnie oceniają zaproszenie Białorusi do Partnerstwa
Wschodniego, w ponad rok od jego inauguracji, choć różnią się w opiniach o jej aktywności w PW.
Jak dodają niektórzy z nich, Polska powinna nasilić aktywność w UE w związku wyborami na Białorusi.

Polscy eksperci pozytywnie oceniają zaproszenie Białorusi do Partnerstwa Wschodniego, w ponad rok od jego inauguracji, choć różnią się w opiniach o jej aktywności w PW. Jak dodają niektórzy z nich, Polska powinna nasilić aktywność w UE w związku wyborami na Białorusi.

PAP: Czy zaproszenie i udział Białorusi w Partnerstwie Wschodnim (PW) przyniosło jakieś skutki?

Andrzej Cieszkowski, pełnomocnik ministra spraw zagranicznych ds. Partnerstwa Wschodniego: PW jest inicjatywą otwartą na współpracę sześciu państw Europy Wschodniej i Kaukazu Południowego z Unią Europejską i Białoruś jest jednym z tych państw. To pierwsza inicjatywa, która dała możliwość Białorusi bezpośredniej współpracy z Unią Europejską. Białoruś nie ma ustanowionej ścieżki dwustronnej współpracy, nie jest parafowane ani ratyfikowane Porozumienie o Partnerstwie i Współpracy (z UE), nie jest negocjowana żadna nowa umowa z Białorusią, więc dla niej uczestnictwo z PW jest jedną z ciekawszych, jak dotychczas, form współpracy z UE. Dla Unii jest zaś dosyć dobrą formą zaprezentowania stanowiska wobec Białorusi w bardzo wielu obszarach współpracy.

PW obejmuje nie tylko kwestie natury politycznej jak prawa człowieka, rządy prawa czy zasady demokracji i wolności mediów, ale także kwestie gospodarcze, integracji ekonomicznej, współpracy energetycznej czy kontaktów międzyludzkich. Jest to nowa ścieżka współpracy i Białoruś z tego korzysta. Mogę bardzo pozytywnie ocenić zaangażowanie strony białoruskiej w dotychczasowe działania PW, udział we wszystkich spotkaniach szczebla ministerialnego, szczebla wyższych urzędników czy ekspertów w odniesieniu do poszczególnych obszarów współpracy. Zaangażowanie ze strony białoruskiej jest bardzo duże. Aktywność jest dosyć równo rozłożona we wszystkich obszarach, choć strona białoruska sygnalizuje, że najważniejszy dla niej jest komponent gospodarczy.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie: Nie można sobie wyobrazić Partnerstwa bez Białorusi, bo jest to inicjatywa skierowana do wschodnich sąsiadów UE, a Białoruś jest jednym z większych i ważniejszych sąsiadów Unii. Bez Białorusi nie byłoby właściwie możliwości stworzenia tej inicjatywy, tak jak ona była pomyślana. Natomiast pełne uczestnictwo Białorusi w tej inicjatywie jest bardzo trudne, bo zainteresowanie ze strony Mińska, jest selektywne. Białoruś interesują: pieniądze i konkretne projekty, najlepiej infrastrukturalne, natomiast nie jest ona zainteresowana uczestnictwem w takich formatach, które włączają społeczeństwo obywatelskie, i ma bardzo poważny problem z zaakceptowaniem proponowanej przez stronę unijną formuły współpracy parlamentarnej.

Grzegorz Gromadzki, niezależny ekspert ds. Europy Wschodniej: Ta propozycja ze strony UE była dobrą decyzją. To było pokazanie, że władze w Mińsku mają jakieś pole manewru. PW ma konkretne możliwości, myślę tu przede wszystkim o umowie stowarzyszeniowej (z UE) i umowie o wolnym handlu, choć w przypadku Białorusi jest to bardzo trudne, a wręcz niemożliwe, ze względu na obecne stosunki gospodarcze z Rosją. Chodzi nie o wielkość wymiany handlowej, ale pewne uwarunkowania prawne, jakie już wiążą Białoruś z Rosją. PW daje jednak możliwości liberalizacji ruchu wizowego i ewentualnie w przyszłości wprowadzenia ruchu bezwizowego.

Okazuje się jednak, że Mińsk nie reaguje na to, że nie jest to na tyle ciekawa propozycja. Albo też, niestety, jeśli chodzi o samego (prezydenta Alaksandra) Łukaszenkę i być może część jego otoczenia, (okazuje się, że) nie mają oni tak szerokich horyzontów politycznych, by zdać sobie sprawę z tego, że mogą na tym skorzystać. Z Białorusią rządzoną przez Łukaszenkę jest wielki problem, bo jakakolwiek rzeczywista współpraca z UE musiałaby się wiązać z demokratyzacją reżimu. A sam Łukaszenka obawia się jakiejkolwiek liberalizacji, bo może to grozić jego władzy. To właściwie błędne koło, z którego on sam nie może wyjść: zdaje sobie sprawę, że jest naciskany coraz bardziej przez Moskwę, ale mimo wszystko nie jest w stanie prowadzić polityki, która rzeczywiście mogłaby go zbliżać do UE.

Wojciech Borodzicz-Smoliński, członek zarządu Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie: Nie da się w sposób "matematyczny" pokazać, gdzie są plusy i minusy Partnerstwa Wschodniego, bo każda jego ocena wymaga dość szerokiego ujęcia. Nie możemy oczekiwać, że dzięki PW będziemy od razu budować demokrację i gospodarkę rynkową, ani że nasi partnerzy wyrażą gotowość i chęć wejścia do UE. Celem tej inicjatywy jest stworzenie dla krajów, które znajdują się pomiędzy UE a Rosją możliwości, by mogły one w różnych dziedzinach współpracować z UE. Niewątpliwym plusem jest to, że sześć krajów objętych inicjatywą mogło poczuć, że są jej właścicielami, tak jak kraje UE - mogą tak samo (jak Unia) proponować różnego rodzaju inicjatywy, które są rozpatrywane i często przyjmowane. Nie zapominajmy, że ta inicjatywa ma dopiero niecałe dwa lata. To w kanonach europejskich zbyt krótko, by móc pokazywać "megasukcesy". Wiele projektów, które mają być prowadzone w ramach tej inicjatywy, jest dopiero rozpoczynanych - np. takie,
które mają za zadanie ułatwianie prowadzenia inwestycji w 6 krajach, branie kredytów na inwestycje. Większe sukcesy będziemy mogli świętować dopiero za parę lat.

PAP: Jak wygląda obecnie udział Białorusi w PW, a także kwestia udziału jej przedstawicieli w zgromadzeniu parlamentarnym PW - Euronest?

Andrzej Cieszkowski: Białoruś wysyła swoich ekspertów do Brukseli, (czy) na różne spotkania organizowane przez państwa członkowskie. Podjęto współpracę w sferze działań antykorupcyjnych - powstał panel antykorupcyjny i eksperci z Białorusi w nim uczestniczą. Zawiązała się współpraca w sferze energetycznej, czy zarządzania granicami. W kwestii budowania zarządzania informacją dotyczącą środowiska ruszyła inicjatywa flagowa PW. Zatem, tych obszarów, w których Białoruś uczestniczy jest dosyć dużo. Jednak to nie jest wymierne w jakiś taki faktyczny sposób, nie mogę powiedzieć, co (konkretnie) zbudowano, bo to jest (proces działający) trochę na innych zasadach: PW ma przede wszystkim zmieniać państwa Europy Wschodniej na wzór zasad, które obowiązują w UE.

Euronest jest inicjatywą Parlamentu Europejskiego i to do PE należy inicjatywa w odniesieniu do tego, kiedy i w jaki sposób prowadzić tę współpracę. Z zasady rządy poszczególnych państw nie mieszają się do tego i polski rząd także. My oczywiście widzielibyśmy współpracę parlamentów ze strony unijnej i "wschodniej" jako jeden z ciekawych i ważnych komponentów PW, ale rozmowy i decyzje muszą należeć do parlamentarzystów. Mam nadzieję, że ta współpraca zacznie funkcjonować, na razie jesteśmy na etapie wstępnym.

Wojciech Borodzicz-Smoliński: PW poszerzyło kontakty (Białorusi z UE) na szczeblu ministerialnym, urzędników: odbywają się różnego rodzaju narady i spotkania z urzędnikami średniego i wyższego szczebla, między różnymi ministerstwami. Ustalane są przyszłe działania, szczegóły dotyczące inicjatyw flagowych itd. Jednak nie do końca są to spotkania z elitami, (jakimi są) członkowie parlamentu czy osoby, które kierują różnego rodzaju instytucjami. Białoruś jest krajem, w którym elity UE mają bardzo ograniczone kontakty z elitami rządzącymi. Jeśli dopuszczamy do myśli takie warianty, że zmiany na Białorusi mogą następować w sposób szybki czy nieoczekiwany, to przypomnijmy sobie Ukrainę. (Tam) w trakcie zmian kluczowym elementem sukcesu było to, że różni politycy europejscy mieli kontakty zarówno z jednym, jak i drugim obozem (władzą i opozycją - PAP). Skutkiem było to, że rozmowy były w ogóle możliwe. Na Białorusi, jak się wydaje, takich kontaktów nie ma, co jest niepokojące.

(W sprawie Euronest) życzyłbym sobie więcej konsekwencji u polskich polityków - jeżeli uznajemy, że przyjmujemy Białoruś do inicjatywy Partnerstwa Wschodniego jako pełnoprawnego członka, to nie możemy w pewnym momencie robić ograniczeń, tak jak postawili sprawę polscy eurodeputowani w PE, (którzy) nie życzą sobie obecności posłów do parlamentu białoruskiego, ponieważ ci posłowie są wybrani w sposób niedemokratyczny. (...) Obawy o to, że wybór posłów był przeprowadzony w sposób niedemokratyczny powinny mieć zastosowanie także (wobec) członków parlamentu azerbejdżańskiego czy armeńskiego. Warto się trzymać systematyczności, a nie tworzyć nowe reguły w trakcie wyścigu.

PAP: Czy sytuacja Białorusi może się zmienić po wyborach prezydenckich (planowanych najpóźniej na luty 2011)? Czy Polska powinna wysyłać w związku z wyborami jakieś sygnały do Białorusi oraz Unii Europejskiej?

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Na pewno można się spodziewać większego uspokojenia samego Łukaszenki, ale kolejnym wyzwaniem, jakie się pojawi, będzie stabilność gospodarcza. Białoruś żyje obecnie na kredyt, konsumuje to, czego nie ma i co trzeba będzie spłacić po wyborach prezydenckich. (Wówczas) główna uwaga zostanie więc skierowana na pozyskanie dodatkowych funduszy. Mogą one (pochodzić) z (Międzynarodowego) Funduszu Walutowego, a mogą - z procesu prywatyzacyjnego. I znów, jeśli Polska pojawi się w tej perspektywie, to ewentualnie jako partner ekonomiczny i w tym wymiarze mający znaczenie, ale - znowu - nie kluczowy.

Grzegorz Gromadzki: Te wybory będą bardzo ciekawe, może nawet najciekawsze po pierwszych, w 1994 roku, kiedy Łukaszenka doszedł do władzy. Jest wyraźnie widoczne, że Moskwa ma dosyć Łukaszenki, że rządzący w Rosji chcieliby się go pozbyć, ale sami nie wiedzą dokładnie, jak to zrobić i kto miałby być ich faworytem. (...) Z drugiej strony, ciągle mamy na Białorusi słabe niestety, ale istniejące, grupy demokratyczne. Nie wiadomo, w jaki sposób i czy w ogóle wyłonią jednego kandydata w wyborach. (...) Nie należy (więc) sugerować, że jest to koniec Łukaszenki, ale na pewno jest to dla niego trudny czas.

(Jeśli chodzi o rolę Polski), to nie powinniśmy działać samodzielnie, ale w jak największym stopniu wykorzystywać UE i jej nowo powstające instytucje. Europejska Służba Działań Zewnętrznych (służba dyplomatyczna UE - PAP) nie zadziała do wyborów, bo dopiero się tworzy, ale Polska powinna trzymać rękę na pulsie. Co dokładnie powinna zrobić? Tu dochodzimy do dylematu, który trudno rozwiązać: z jednej strony, jesteśmy za demokratyzacją Białorusi, z drugiej - i to jest paradoks sytuacji w 2010 roku, po 16 latach rządów Łukaszenki, że on może się okazać najlepszym gwarantem przynajmniej częściowej samodzielności Białorusi. To niesłychanie trudna sprawa, z której zdaje sobie sprawę przynajmniej część opozycji białoruskiej. Ze strony polskiej trzeba (więc) przede wszystkim naświetlać tę sprawę w UE, pokazywać, że jest skomplikowana i że nie jest to prosty, biało-czarny obraz.

Wojciech Borodzicz-Smoliński: Nie sądzę, by w jakiś sposób te wybory mogły zaskoczyć - nie dlatego, że wygra w nich Aleksandr Łukaszenka, ale z powodu sytuacji wewnątrz opozycji. Jest on słaba, może nawet najsłabsza od 10 lat i bardzo mocno rozbita. To, co może nas zaskoczyć, to problem z osiągnięciem przytłaczającej większości głosów przez Aleksandra Łukaszenkę. Sytuacja gospodarcza i społeczna na Białorusi nie jest najlepsza i społeczeństwo zaczyna to odczuwać. Im bardziej zbliżać się będziemy do miesięcy zimowych, tym bardziej będziemy widzieli różnego rodzaju napięcia między Białorusią a Rosją. Może się zdarzyć, że Rosja znowu użyje swojego gazu w celu zastraszenia czy pokazania Aleksandrowi Łukaszence, kto tak naprawdę rządzi. To z kolei może się odbić negatywnie na chęci ludzi do głosowania i na tym, żeby ludzie w ogóle poszli na wybory.

Polska powinna robić to (samo, co) w przypadku każdego kraju objętego inicjatywą Partnerstwa Wschodniego. Takie działania powinny mieć na celu np. to, by UE była gotowa zapewnić odpowiednią liczbę obserwatorów, czy we współpracy z OBWE - wesprzeć finansowo różnego rodzaju obserwatorów i monitorowanie wyborów. Ważne jest, by Polska dała wyraźny sygnał całej Unii, a UE go poparła, o tym, że oczekujemy od władz białoruskich, by wybory były przeprowadzone zgodnie z europejskimi standardami. Byłoby dobrze, choć wątpię, czy uda się to przeprowadzić, by w takiej uchwale o oczekiwaniach były zawarte różnego rodzaju sankcje (grożące w sytuacji), gdy wybory nie będą przeprowadzone zgodnie ze standardami. (By mówiła ona), jakie kroki wtedy będą wprowadzane, (tak) by była pełna jasność sytuacji i byśmy wiedzieli, czego się spodziewać w następnych miesiącach - a także, by (wiedziały o tym) władze białoruskie.

Rozmawiała Anna Wróbel(PAP)

awl/ ro/ mag/

wybory
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)