Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci: reakcja Izraela na ataki z Gazy nieproporcjonalna, taktyczna

0
Podziel się:

Hamas zaczął ostrzeliwać Izrael, by przypomnieć światu o Palestynie, jednak
reakcja Izraela jest nieproporcjonalna - ocenia prof. Marek Dziekan. Patrycja Sasnal z PISM uznaje
eskalację napięć między Strefą Gazy a Izraelem za "przemyślaną taktykę" Tel Awiwu.

Hamas zaczął ostrzeliwać Izrael, by przypomnieć światu o Palestynie, jednak reakcja Izraela jest nieproporcjonalna - ocenia prof. Marek Dziekan. Patrycja Sasnal z PISM uznaje eskalację napięć między Strefą Gazy a Izraelem za "przemyślaną taktykę" Tel Awiwu.

"Hamas chce przypomnieć: jesteśmy, a problem izraelsko-palestyński jest dalej nierozwiązany" - ocenił w rozmowie z PAP kierownik Katedry Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki na Uniwersytecie Łódzkim prof. Marek Dziekan. Jednak "doszło do całkowicie nieproporcjonalnej reakcji Izraela" - dodał.

"Świat zapomina, że problem palestyński istnieje(). Teraz oczywiście na pierwszym planie jest Syria" - powiedział.

Według niego terminu i siły odpowiedzi Izraela na ostrzał ze Strefy Gazy nie należy wiązać ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Izraelu, skoro pierwsze ataki były ze strony Hamasu. "Wynikałoby z tego, że Hamas niejako chce wpłynąć na wybory w Izraelu, co wydaje mi się dosyć wątpliwe. Tego rodzaju interpretacja wydaje mi się daleko idąca i chyba jednak bezpodstawna" - skomentował.

Jednak Sasnal, kierownik projektu: "Bliski Wschód i Afryka Północna" w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, uważa, że do konfrontacji między Izraelem a kontrolującym Strefę Gazy Hamasem nie doszło na skutek wzrostu napięć i zmiany dynamiki politycznej na Bliskim Wschodzie po arabskiej wiośnie, a Tel Awiw wręcz "w przemyślany sposób kontroluje te napięcia" i testuje je, "tak, aby wpłynęło to na wynik wyborów (w Izraelu - PAP)".

Sasnal nie podziela opinii, według których Izrael ma uzasadnione powody, by obawiać się obecnie Hamasu bardziej niż dawniej, mimo iż uważa się powszechnie, że organizację tę finansuje i dozbraja Iran. "Nie sądzę, by Hamas był teraz groźniejszy, bo stracił w dużym stopniu wsparcie Iranu (...), a sojusz z egipskim Bractwem Muzułmańskim nie jest automatyczny".

Według ekspertki PISM niepokój Izraela jest nieuzasadniony, ponieważ "rakiety, którymi Hamas ostrzeliwuje Izrael, są w połowie przechwytywane przez Żelazną Kopułę (izraelski system antyrakietowy - PAP). Nie sądzę, aby nowy Hamas był groźniejszy niż dawniej" - mówi ekspertka odnosząc się do podawanej przez Izrael informacji, że od początku roku na Izrael spadło 800 rakiet wystrzelonych ze Strefy Gazy.

Zdaniem ekspertki, ryzyko destabilizacji regionu jest niewielkie, nawet przy pewnym poparciu Bractwa Muzułmańskiego dla Hamasu, "ponieważ w Egipcie rządzi też wciąż armia, której nie zależy na konflikcie".

Jednak prof. Marka Dziekana uważa, że eskalacja obecnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego, "może doprowadzić do kryzysu w stosunkach izraelsko-egipskich". "Początkiem tego kryzysu była już rewolucja egipska (), która przynajmniej w jakimś stopniu skierowana była przeciwko (byłemu prezydentowi Egiptu) Hosniemu Mubarakowi za jego stosunek do kwestii palestyńskiej i za to, że +kłaniał się Izraelowi+" - tłumaczył arabista.

Według niego, "może dojść do zerwania stosunków dyplomatycznych" Egiptu z Izraelem, ale prezydent Mursi raczej "nie zdecyduje się na jakieś inne ruchy, gdyż jest politykiem wyważonym i wywodzi się z ugrupowania, które ma bardzo duże doświadczenie polityczne, bez względu na to, co by się na temat Braci Muzułmanów mówiło na zewnątrz". Jak twierdzi rozmówca PAP, "poparcie dla sprawy palestyńskiej jest niemalże konieczną cechą przywódcy każdego państwa arabskiego". (PAP)

cyk/ fit/ kot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)