Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ekspert: nie wystarczą kosmetyczne zmiany Traktatu Konstytucyjnego

0
Podziel się:

Po zakończonym w piątek szczycie UE wiadomo
już, że unijna konstytucja nie będzie "przepychana za wszelką
cenę", ale trzeba będzie zdecydować czy wyjąć z niej
najistotniejsze dla funkcjonowania Unii elementy i ratyfikować w
parlamentach narodowych, czy też negocjować nowy traktat - uważa
ekspert Centrum Europejskiego w Natolinie Rafał Trzaskowski.

Po zakończonym w piątek szczycie UE wiadomo już, że unijna konstytucja nie będzie "przepychana za wszelką cenę", ale trzeba będzie zdecydować czy wyjąć z niej najistotniejsze dla funkcjonowania Unii elementy i ratyfikować w parlamentach narodowych, czy też negocjować nowy traktat - uważa ekspert Centrum Europejskiego w Natolinie Rafał Trzaskowski.

We wnioskach końcowych ze szczytu zapisano, że niemieckie przewodnictwo w UE, w pierwszej połowie 2007 roku, przygotuje raport na temat "możliwych przyszłych rozwiązań" w sprawie unijnej konstytucji, a "konieczne kroki", by dokonać reform instytucjonalnych "będą podjęte najpóźniej w drugiej połowie 2008 roku" (za przewodnictwa Francji).

"Teraz mamy jaśniejszą sytuację, bo jeszcze niedawno mogło się wydawać, że ten Traktat, taki jaki jest, będzie na siłę przepchnięty" - powiedział PAP Trzaskowski. Dodał jednak, że na kraje, które jeszcze traktatu nie ratyfikowały, będzie jednak wywierany nacisk na kontynuowanie tego procesu.

Zdaniem eksperta CEN, obecnie pojawia się zasadnicze pytanie: czy traktat będzie negocjowany od początku, czy też "na ten sam produkt nałożymy nowe opakowanie i spróbujemy go szybko przepchnąć przez parlamenty narodowe".

Według eksperta, można bowiem "wyjąć z tego Traktatu to, co najbardziej potrzebne, istotne i spróbować to przepchnąć przez parlamenty narodowe", albo "zacząć negocjować od początku, przyjmując Traktat Konstytucyjny jako punkt wyjścia".

W końcowych wnioskach z unijnego szczytu przywódcy zachęcili jednocześnie osiem krajów, które wstrzymały ratyfikację po podwójnym francusko-holenderskim "nie" dla konstytucji, do zakończenia tego procesu.

"Nawet będąc największym zwolennikiem tego Traktatu, jeśli pcha się dalej ratyfikację, która ma do niczego nie doprowadzić, to właściwie strzela się samemu sobie w nogę" - ocenił Trzaskowski.

Jak dodał, namawianie Polaków, Czechów czy Brytyjczyków do ratyfikacji Traktatu Konstytucyjnego tylko po to, żeby im potem powiedzieć, że ten dokument i tak nie wejdzie w życie "nie jest do końca poważne".

Jego zdaniem, nie ma racjonalnego powodu do dalszej ratyfikacji Traktatu, bo nie jest prawdą, jakoby w przypadku ratyfikacji przez 20 państw, dokument ten mógł wejść w życie. Przypomniał, że protokół do tego traktatu mówi jedynie, że jeśli 20 państw go ratyfikuje, to szczyt UE zajmie się dalszym losem unijnej konstytucji. "Nic to prawnie nie znaczy" - uważa ekspert.

Trzaskowski podkreślił też, że "gdyby przyszło do renegocjacji, to Polska musi wiedzieć na pewno, na użytek wewnętrzny, co chcemy zmieniać".

Dodał, że jeśli np. nie godzimy się na sposób ważenia głosów przy podejmowaniu decyzji w Radzie UE, to powinniśmy przygotować swoją propozycję kompromisowego rozwiązania. "Tylko z jej przedstawieniem trzeba zaczekać na fazę, w której zaczną się rozmowy o konkretach" - zastrzegł dodając, że na razie jest na to za wcześnie.

Trzaskowski zwrócił też uwagę, że odłożenie decyzji w sprawie unijnej konstytucji na rok 2008 niesie za sobą poważne komplikacje.

W porozumieniu międzyinstytucjonalnym w sprawie budżetu UE na lata 2007-13 znalazł się bowiem zapis, że właśnie wtedy mają się zacząć "piekielne trudne" dyskusje w sprawie dalszego funkcjonowania polityk wspólnotowych, zwłaszcza wspólnej polityki rolnej i polityki strukturalnej. "Jedno na drugie nam się nałoży i wtedy dopiero się zacznie zabawa" - zauważył.(PAP)

bba/ par/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)