Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Eksport rewolucji" z Bułgarii przyspieszył zmiany w Rumunii w 1989 r.

0
Podziel się:

Bułgaria, kraj o słabych ruchach dysydenckich, w którym zmiany polityczne w
końcu lat 80. ubiegłego wieku postępowały powoli, okazała się jednak przykładem dla sąsiedniej
Rumunii. 20 lat po upadku muru berlińskiego i rozpadzie bloku komunistycznego komentatorzy
przypominają o roli "eksportera rewolucji", jaką odegrała w listopadzie i grudniu 1989 r. telewizja
bułgarska.

Bułgaria, kraj o słabych ruchach dysydenckich, w którym zmiany polityczne w końcu lat 80. ubiegłego wieku postępowały powoli, okazała się jednak przykładem dla sąsiedniej Rumunii. 20 lat po upadku muru berlińskiego i rozpadzie bloku komunistycznego komentatorzy przypominają o roli "eksportera rewolucji", jaką odegrała w listopadzie i grudniu 1989 r. telewizja bułgarska.

Proces ten kiełkował kilka lat wcześniej i rozwijał się stopniowo. W drugiej połowie lat 80., kiedy ówczesny rumuński dyktator Nicolae Ceausescu przystąpił do szybkiego spłacania zagranicznego zadłużenia kraju, wprowadzono drastyczne oszczędności. Państwowa (jedyna) telewizja rumuńska nadawała tylko przez dwie godziny na dobę. Tymczasem południowa Rumunia, ponad jedna trzecia kraju, swobodnie odbierała telewizję bułgarską, w której w epoce Gorbaczowa doszło do pewnej liberalizacji, w Rumunii brzmiącej prawie rewolucyjnie.

"W Bukareszcie, we wszystkich miastach i wsiach na południu kraju na dachach były duże anteny. Na kursy bułgarskiego zapisywały się setki ludzi. W drugiej połowie lat 80. telewizja bułgarska była jedynym niezakazanym źródłem informacji dla Rumunów, a przepustka jej korespondenta otwierała wszystkie drzwi" - wspomina bułgarski dziennikarz Walentin Stojanow.

Wieża telewizyjna w naddunajskim Ruse, skąd wysyłano sygnał na północ, była dla rumuńskich władz tak samo drażliwym problemem, jak dla bułgarskich przywódców zakłady chemiczne w Giurgiu, trujące bułgarskie miasta nadrzeczne.

Właśnie Stojanow, później rzecznik pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Bułgarii Żelju Żelewa, stał się dla Rumunów twarzą zmian. Od niego dowiadywali się o fermencie we własnym kraju. Znając rumuński, często mówił raczej dla widzów w Rumunii niż dla bułgarskich odbiorców.

"Gdy wjeżdżaliśmy do Bukaresztu w końcu listopada, samochodowi telewizji klaskano. My się uśmiechaliśmy, a oni byli źli - u nas dyktatora już obalono, a u nich był jeszcze jeszcze u władzy" - wspomina.

"Rumuni patrzyli na wielotysięczne wiece w Sofii. U nich również wrzało, lecz nie było osoby, która stanęłaby na czele buntu. Przywódcy pojawili się dopiero później" - dodaje. Rolę organizatora w niemałym stopniu odegrała telewizja bułgarska. W pierwszych dniach rozruchów ekipa w Bukareszcie filmowała wiece przeciwników Ceausescu, wysłała materiały do studia w Sofii, które je nadawało. Później relacje z wieców przekazywano bezpośrednio. Telewizja rumuńska wznowiła całodniowe emisje dopiero po kilkunastu dniach.

Dla telewizji bułgarskiej wydarzenia rumuńskie były "gwiezdnym czasem". We własnym kraju nie odegrała ona tak znaczącej roli w zmianach politycznych. 10 listopada 1989 r. informację o obaleniu Todora Żiwkowa, podjętą na plenum partii komunistycznej, nadano zgodnie z tradycjami kontrolowanych mediów. O obaleniu muru berlińskiego i zapowiadających się zmianach na czele partii komunistycznej i państwa informowało BBC.

Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)