*Słynny amerykański wokalista jazzowy Al Jarreau, który ponad tydzień temu zasłabł w czasie koncertu w południowej Francji, wyszedł w niedzielę ze szpitala - poinformowały francuskie media. Za kilka dni muzyk ma wznowić swoją trasę koncertową. *
70-letni jazzman trafił 23 lipca w stanie krytycznym do szpitala, po tym jak nagle zasłabł na scenie, podczas występu na festiwalu jazzowym w Barcelonnette, w południowo-wschodniej Francji. Lekarze orzekli, że powodem niedomagania było zaburzenie rytmu serca, związane z intensywnym trybem życia i przemęczeniem.
Po ponad tygodniowej hospitalizacji jazzman opuścił w niedzielę szpital w Marsylii. Lekarze twierdzą, że kuracja przebiegła pomyślnie, zalecili jednak muzykowi, by unikał w miarę możliwości długotrwałego wysiłku. "Trochę mi żal, że on już wychodzi ze szpitala" - zażartował w rozmowie z agencją AP szef oddziału kardiologicznego szpitala w Marsylii, Jean-Louis Bonnet, dodając, że rzadko zdarza się tak "niezwykły pacjent", któremu "uśmiech nie schodzi z twarzy".
Z powodu problemów zdrowotnych Al Jarreau musiał odwołać swoje trzy koncerty z 22 zaplanowanych tego lata. Już w najbliższy wtorek jazzman ma wznowić swoje tournee w niemieckim Hanau. Potem planuje kontynuować swoją trasę w innych europejskich krajach oraz w USA i Japonii.
Uważany za jednego z największych współczesnych wokalistów Al Jarreau (właściwie Alwyn Lopez Jarreau) otrzymał do tej pory siedem prestiżowych nagród muzycznych Grammy w różnych kategoriach (oprócz jazzu - także pop i R&B). W ubiegłych latach występował także przed polską publicznością, m. in. podczas festiwalu Jazz Jamboree.
szl/ fit/