Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Francja: Druga tura wyborów samorządowych - do rad departamentów

0
Podziel się:

We Francji rozpoczęła się w niedzielę druga tura wyborów samorządowych, w
których wyłania się radnych na poziomie departamentów. W pierwszej turze zwyciężyli socjaliści
przed rządzącą centroprawicą. Duże poparcie zanotował skrajnie prawicowy Front Narodowy.

We Francji rozpoczęła się w niedzielę druga tura wyborów samorządowych, w których wyłania się radnych na poziomie departamentów. W pierwszej turze zwyciężyli socjaliści przed rządzącą centroprawicą. Duże poparcie zanotował skrajnie prawicowy Front Narodowy.

Niedzielne wybory obejmują tylko szczebel departamentów, czyli francuskie jednostki administracyjne średniej wielkości - większe od gmin, ale mniejsze od regionów. Głosowanie wyłaniające ponad 2 tysiące radnych departamentalnych odbywa się w okręgach wyborczych zwanych "kantonami" - z tego powodu wybory te nazywane są "kantonalnymi".

Druga tura odbywa się w tych okręgach, w których w pierwszej turze żaden z kandydatów nie uzyskał bezwzględnej większości głosów. Mimo lokalnego charakteru wybory kantonalne traktowane są jako ostatnia próba głównych sił politycznych przed wyborami prezydenckimi w przyszłym roku.

W pierwszej turze 20 marca zwyciężyła opozycyjna Partia Socjalistyczna (PS) z wynikiem 25 proc. głosów przed rządzącą centroprawicową Unią na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) - 17 proc.

Trzecie miejsca zajął skrajnie prawicowy Front Narodowy pod wodzą Marine Le Pen - 15 proc. W sumie kandydaci różnych ugrupowań lewicy zdobyli blisko połowę oddanych głosów, podczas gdy partie prawicowe (bez FN) - około 30 proc. Największe emocje we Francji wzbudził jednak sukces nacjonalistycznego Frontu Narodowego, który w skali kraju tylko nieznacznie uległ partii prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Główne francuski dzienniki nie kryją niepokoju rosnącym poparciem dla ugrupowania kierowanego przez córkę Jean-Marie Le Pena. Media używały gry słów, pisząc o nadchodzącej "vague Marine", co można przetłumaczyć jednocześnie jako "falę morską" bądź "falę Marine" Le Pen.

Dziennik "Le Monde" napisał po pierwszej turze, że rezultat populistycznego FN jest "sygnałem ostrzegawczym" dla ugrupowań umiarkowanych - zarówno dla UMP, jak i dla socjalistów. Partia Sarkozy'ego nie wezwała wyborców, jak oczekiwali niektórzy obserwatorzy, do stworzenia w drugiej turze "Frontu Republikańskiego" - czyli głosowania na socjalistów w okręgach, gdzie dojdzie do ich pojedynku z Frontem Narodowym.

UMP ogłosiła po pierwszej turze, że w takiej sytuacji jej elektorat powinien kierować się tylko własnymi przekonaniami. Drugą niewiadomą obecnej tury będzie to, jak wielu Francuzów pójdzie do urn. W ubiegłą niedzielę zanotowano bardzo niską jak na Francję frekwencję wyborczą - głosowało niecałe 44,5 proc. wyborców.

W tych wyborach głosują tylko mieszkańcy połowy wszystkich kantonów, gdyż - zgodnie z francuską ordynacją - co 3 lata zmienia się 50 proc. składu osobowego rad departamentów. Do głównych kompetencji rad departamentów należą kwestie socjalne (w tym opieka nad ludźmi starszymi, niepełnosprawnymi i w trudnej sytuacji życiowej), budowa i utrzymanie gimnazjów oraz dróg.

Obecnie lewica rządzi w 58 na 100 wszystkich departamentów Francji (łącznie z zamorskimi). Prawica ma większość w radach pozostałych 42 departamentów.

Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)

szl/ cyk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)