Francuska sekretarz stanu do spraw rodziny Nadine Morano wywołała falę krytyki ze strony opozycji swoją wypowiedzią, że młodzi francuscy muzułmanie powinni czuć się Francuzami, nie mówić slangiem i nie nosić czapek daszkiem do tyłu - podają we wtorek francuskie media.
Politycy Partii Socjalistycznej i związanego z nią stowarzyszenia SOS Racisme uważają, że wypowiedź Morano, bliskiej współpracownicy prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, jest rasistowska i utrwala stereotypy.
"Nie stawiamy młodych muzułmanów przed sądem. Szanuję ich sytuację. Chcę tylko, by czuli się Francuzami skoro są Francuzami" - oświadczyła Morano w poniedziałek, gdy w czasie dyskusji o tożsamości narodowej w miejscowości Charmes we wschodniej Francji odpowiadała na pytanie o możliwości pogodzenia islamu i świeckich wartości republiki. Dodała następnie: "Chcę, by kochali Francję, gdy mieszkają w tym kraju, by znaleźli pracę, nie mówili slangiem. I żeby nie nosili czapek przodem do tyłu".
Na reakcje opozycji nie trzeba było długo czekać, tym bardziej że od końca października trwa we Francji zainicjowana przez rząd debata o tożsamości narodowej, która - zdaniem krytyków - przyczyni się jedynie do umocnienia ekstremizmu i uprzedzeń. Dyskusja ożywiła się pod koniec listopada po przegłosowaniu w referendum w Szwajcarii zakazu budowy nowych minaretów.
"To bardzo poważne, ponieważ potwierdza, że wielu członków rządu ma karykaturalne podejście do młodych ludzi" - uważa rzecznik Partii Socjalistycznej Benoit Hamon. Inny socjalista Arnaud Montebourg ocenił, że takie wypowiedzi stanowią "polityczną operację mającą na celu skłócenie ludzi i wykreowanie wojny kultur i tożsamości".
Stowarzyszenie SOS Racisme zaapelowało z kolei do premiera Francois Fillona, by interweniował i przywołał swoich ministrów do porządku.
Sama Nadine Morano tłumaczyła, że jej wypowiedź wyrwano z kontekstu i celowo posłużyła się takim wyolbrzymieniem, by przedstawić problem młodych muzułmanów z przedmieść.
We Francji mieszka 5-6 milionów muzułmanów. (PAP)
ksaj/ mc/
5321715 5321660