We Francji ukaże się w czwartek nowa książka faworyta wyborów prezydenckich, socjalisty Francois Hollande'a. Autor snuje w niej własną wizję "Republiki na miarę XXI wieku" i atakuje kontrkandydatów, w tym prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Fragmenty nowej książki lewicowego kandydata do Pałacu Elizejskiego pt. "Changer de destin" ("Odmienić przeznaczenie") publikuje w środę tygodnik "Le Nouvel Observateur".
Dwa miesiące przed wyborami Hollande opowiada na 170 stronach o swoich aspiracjach dla Francji, powraca do dotychczasowej drogi życiowej i kreśli charakterystyki swoich wyborczych rywali.
Socjalista podkreśla, że chciałby stworzyć "Republikę na miarę XXI w.", w której wszystkim przywrócone zostanie poczucie godności i sprawiedliwości. Ma to być także Republika "szanująca planetę", gdzie "żaden obywatel nie będzie opuszczony przez państwo".
Kandydat wymienia jako najbliższe sobie wartości "równość", "prawdę" i "solidarność", przeciwstawianą przez niego "egoizmowi" centroprawicy Sarkozy'ego.
Właśnie w imię "prawdy, nawet trudnej do przyjęcia" Hollande prezentuje się jako realista, daleki od składania obietnic bez pokrycia. Przygotowuje Francuzów na wyrzeczenia i pisze, że jeśli zwycięży, "początki będą trudne i naznaczone przez naprawę kraju w duchu sprawiedliwości".
W swojej książce kandydat poświęca także wiele uwagi tematom uważanym często za "monopol" francuskiej prawicy, jak walka z przestępczością, imigracja czy problemy z integracją we Francji przybyszów spoza Europy.
Hollande zarzuca swojemu głównemu rywalowi Sarkozy'emu, że mimo szumnych obietnic o "przełomie" w istocie niewiele zrobił.
"Za dużo słów, za mało czynów" - tak kwituje kończącą się pięcioletnią kadencję szefa państwa. Według socjalisty Sarkozy "pogłębił nierówności w kraju i ugiął się pod presją rynków", a jego polityczne działania cechowała "ciągła zmienność" i brak konsekwencji.
Zdaniem Hollande'a Sarkozy należy do ludzi, którzy "więcej mówią niż słuchają", i jest absolutnie przekonany do własnych racji.
W tym kontekście lewicowy kandydat obiecuje, że - w przeciwieństwie do Sarkozy'ego - jego styl sprawowania prezydentury będzie nastawiony na dialog, szeroką konsultację i że nie będzie tak często jak jego rywal eksponował swojej postaci w mediach.
Socjalista atakuje także obecnego prezydenta za to, że jest "wszędobylski" i ingeruje we wszystko, nawet w najdrobniejsze "detale pracy swoich ministrów". Hollande zapowiada, że przywróci szefowi rządu należną rolę w państwie.
Kandydat lewicy zaznacza, że jego wielkim wzorem politycznym jest były socjalistyczny prezydent Francois Mitterrand. "Jestem z pokolenia Mitterranda" - pisze Hollande. Dodaje przy tym, że mimo różnicy poglądów darzy szacunkiem historyczną postać z przeciwnego, prawicowego obozu - generała Charles'a de Gaulle'a.
Hollande pisze też o swoim życiu prywatnym. Zaznacza, że w trakcie kampanii wyborczej jego towarzyszka życiowa, dziennikarka Valerie Trierweiler "dostarczyła mu wsparcia, rad i przede wszystkim szczęścia życiowego, które jest niezbędne, aby prowadzić taką kampanię".
Autor wspomina także o swojej byłej wieloletniej partnerce i matce jego czworga dzieci Segolene Royal, która była kandydatką socjalistów w wyborach prezydenckich w 2007 roku. Hollande zauważa, że jej ówczesną porażkę odczuł jako "osobisty smutek".
Hollande pozostaje zdecydowanym faworytem wyborów, wyprzedzając we wszystkich sondażach Sarkozy'ego. Francuzi będą wybierać prezydenta 22 kwietnia i 6 maja.
Z Paryża Szymon Łucyk (PAP)
szl/ jhp/ mc/