Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Francja: Prasa o "wojnie na liczby" w ocenie skali demonstracji

0
Podziel się:

Dlaczego policja i związkowcy podają całkowicie rozbieżne liczby
manifestantów? - pyta w piątek dziennik "Le Parisien", nawiązując do masowych demonstracji we
Francji przeciw reformie emerytur. Gazeta sugeruje, że za tą "wojną na liczby" kryje się polityka.

Dlaczego policja i związkowcy podają całkowicie rozbieżne liczby manifestantów? - pyta w piątek dziennik "Le Parisien", nawiązując do masowych demonstracji we Francji przeciw reformie emerytur. Gazeta sugeruje, że za tą "wojną na liczby" kryje się polityka.

W czwartek w miastach całej Francji odbyły się kolejne w tym miesiącu ogromne manifestacje przeciwników reformy emerytalnej. Media zwracają uwagę, że jak zwykle w takich wypadkach nie było zgody co do liczby protestujących.

Według wielkiego francuskiego związku zawodowego CGT w całym kraju manifestowało łącznie 3 mln ludzi. Trzykrotnie mniejszą liczbę odnotowało natomiast francuskie MSW. Skąd aż tak duża różnica? - dziwi się "Le Parisien".

Z pewnością samo zjawisko nie jest nowe i można je wytłumaczyć niedoskonałością istniejących metod liczenia "ruchomych" tłumów. Kiedy jednak, jak w przypadku czwartkowej manifestacji, liczba demonstrujących podana przez policję w Marsylii jest dziesięciokrotnie niższa od danych związkowych, można zasadnie pytać, czy nie kryją się za tym inne przyczyny - ocenia gazeta.

"Le Parisien" wyjaśnia, że policja i związkowcy korzystają na ogół z podobnej techniki liczenia manifestantów. Obie strony używają ręcznych "liczników", które dany obserwator manifestacji naciska za każdym razem, gdy przechodzi obok niego określona liczba demonstrantów, np. 10 czy 20. Po zakończeniu pochodu liczbę kliknięć mnoży się przez wspomniany współczynnik i w ten sposób otrzymuje się liczbę manifestantów.

Gazeta wyjaśnia, że różnica polega na tym, że policjanci zwykle obserwują manifestację z pewnej wysokości, np. piętra budynku, podczas gdy obserwatorzy związkowców liczą demonstrantów stojąc na trotuarze na trasie przemarszu. Podczas wielkich pochodów policja używa też do liczenia helikopterów.

Według "Le Parisien", rozbieżność danych jest przejawem swoistej politycznej "wojny na liczby", prowadzonej przez związkowców z rządzącymi. "W gruncie rzeczy wyjaśnieniem tej rosnącej przepaści jest polityka: zanim projekt reformy emerytalnej trafi do Senatu, jedna i druga strona próbuje udowodnić wzrost lub osłabienie mobilizacji na ulicy" - twierdzi gazeta.

Reformę podnoszącą z 60 do 62 lat wiek emerytalny przyjęło już 15 września w pierwszym czytaniu Zgromadzenie Narodowe, izba niższa francuskiego parlamentu. Na początku października tekst trafi do Senatu, który - na co liczą protestujący - może pod wpływem tłumnych manifestacji dokonać w nim poprawek.

Związki zawodowe zapowiedziały już, że kolejne strajki i protesty odbędą się w kraju 2 i 12 października.

Szymon Łucyk(PAP)

szl/ jo/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)