Minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner oświadczył we wtorek, że nie opowiada się już za wejściem Turcji do UE i jest "zszokowany" naciskami Ankary na szczycie NATO przeciw wyborowi duńskiego premiera Andersa Fogh Rasmussena na szefa sojuszu.
"Byłem zwolennikiem wejścia Turcji do Unii Europejskiej" - przypomniał w radiu RTL Kouchner, członek wielu francuskich rządów socjalistycznych. Spytany, dlaczego mówi w czasie przeszłym, odparł: "Ponieważ byłem zszokowany formą nacisku, jaki był na nas wywierany" na szczycie NATO.
Zdecydowanie wejściu Turcji do UE sprzeciwia się prezydent Francji Nicolas Sarkozy z rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP).
Ankara blokowała na szczycie NATO wybór Rasmussena na sekretarza generalnego. Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan potwierdził, że ostateczna zgoda na kandydaturę duńskiego premiera zapadła dzięki "gwarancjom" od prezydenta USA Baracka Obamy. Chodziło m.in. o zapewnienie, by jeden z zastępców Rasmussena był Turkiem, a tureccy generałowie zasiadali w dowództwie Sojuszu.
"Nie do Amerykanów należy decyzja, kto staje się członkiem UE, a kto nie. Jesteśmy gospodarzami u siebie!" - powiedział minister Kouchner.
O przyjęcie Turcji do Unii amerykański prezydent zaapelował na niedzielnym szczycie UE-USA w Pradze. Podkreślił, że byłby to "ważny sygnał" dla świata muzułmańskiego, który dałby szansę na "zakotwiczenie" Turcji w Europie.
Poparcie dla europejskich aspiracji Ankary Obama wyraził również w trakcie poniedziałkowej wizyty w Turcji.
Ankara rozpoczęła rozmowy z UE w roku 2005, ale wdrażanie niezbędnych reform opóźnia się. Nieprzychylne wejściu Turcji do UE pozostają oficjalnie Berlin i Paryż, proponując jej uprzywilejowane partnerstwo. (PAP)
cyk/ kar/
1909