Wydarzenia polityczne w południowo-wschodnich krajach "nowej" UE stają się sygnałem ostrzegawczym, świadczą bowiem o ostrej reakcji na transformację postkomunistyczną ostatnich 20 lat; UE powinna lepiej rozumieć te wydarzenia - pisze środowy "Financial Times".
Zdaniem "FT" ostatnie protesty społeczne w Bułgarii, które doprowadziły do ustąpienia rządu premiera Bojko Borysowa, są czymś więcej niż reakcją na problemy gospodarcze i oszczędności wymuszone przez kryzys, obserwowaną i w innych krajach Unii.
Są to protesty "przeciwko całej elicie politycznej" - wskazuje autor artykułu. I chociaż przyznaje on, że podobne rozczarowanie politycznym status quo widać np. we Włoszech, to w krajach postkomunistycznych występuje element dodatkowy: to "odrzucenie +transformacji+, burzliwych 20 lat wstrząsów, jakie przeszły one, by dołączyć do UE".
W Bułgarii - zauważa "FT", powołując się na opinię znanego politologa bułgarskiego Iwana Krastewa - ludzie zarzucają elitom politycznym skumanie się z potentatami, którzy zrobili majątek na transformacji; uważają, że upadek komunizmu przyniósł tym grupom - ale nie społeczeństwu - możność wzbogacenia się.
"Po pięciu latach stagnacji gospodarczej, uczucia takie szerzą się w byłych państwach socjalistycznych, które pozostają najbiedniejszymi krajami UE" - dodaje "FT".
Dziennik stawia w jednym rzędzie z wydarzeniami w Bułgarii upadek rządu w Rumunii, również na skutek demonstracji, w styczniu 2012 roku. Z kolei na Węgrzech, zdaniem "FT", również doszło do "ostrej reakcji na transformację", ale tu niezadowolenie społeczne wykorzystała prawicowa partia Fidesz.
"Winiąc za bolączki Węgier złe rządy socjalistów i mówiąc o dokończeniu transformacji postkomunistycznej, która ugrzęzła w miejscu pod rządami socjalistów od 2002 roku, Fidesz w 2010 roku zdobył 2/3 miejsc w parlamencie" - wskazuje dziennik.
Gazeta zauważa, że "reakcją ze strony UE na powrót do złych praktyk w dziedzinie demokracji w krajach członkowskich było poszukiwanie ostrzejszych kar".
"Cztery kraje pod wodzą Niemiec zaapelowały w zeszłym tygodniu o udzielenie UE nowych kompetencji w celu poradzenia sobie z krajami łamiącymi +prawa podstawowe'+" - wskazuje dziennik.
Jednak - dodaje, przywołując opinię Krastewa - kraje członkowskie Unii "powinny bardziej się postarać, by zrozumieć to, co dzieje się w krajach postkomunistycznych w południowo-wschodniej Europie".
"Powinny się bardziej zaangażować w długoterminowe budowanie instytucji (demokratycznych) w tych krajach" - podsumowuje "FT". (PAP)
awl/ ro/
int.