Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gliwice: Proces o 1,1 mln zł za śmierć syna w areszcie

0
Podziel się:

Ponad 1,1 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania domagają się rodzice
29-latka, który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł w areszcie w Tarnowskich Górach. W czwartek
przed Sądem Okręgowym w Gliwicach rozpoczął się proces w tej sprawie.

Ponad 1,1 mln zł zadośćuczynienia i odszkodowania domagają się rodzice 29-latka, który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł w areszcie w Tarnowskich Górach. W czwartek przed Sądem Okręgowym w Gliwicach rozpoczął się proces w tej sprawie.

Według rodziców, do śmierci ich syna przyczyniły się błędy i zaniechania pracowników aresztu. Domagają się miliona zł zadośćuczynienia za ból i krzywdę związaną ze śmiercią syna, 100 tys. zł odszkodowania za pogorszenie sytuacji życiowej oraz ponad 27 tys. zł tytułem zwrotu kosztów pogrzebu.

Reprezentująca przed sądem interesy Skarbu Państwa Prokuratoria Generalna wniosła o oddalenie powództwa. Jej zdaniem, brak jest podstaw do uwzględnienia tych roszczeń.

"Dochodzenie zadośćuczynienia pieniężnego w realiach tej sprawy jest pozbawione podstaw prawnych. Artykuł 446 par. 4 Kodeksu cywilnego, który to przewiduje, wszedł w życie w 2008 r., tymczasem do śmierci mężczyzny osadzonego w areszcie doszło na przełomie 2006 i 2007 roku" - argumentuje radca Prokuratorii Generalnej Igor Mitek.

Prokuratoria uważa też, że strona powodowa nie przedstawiła żadnych środków dowodowych, które wykazywałyby wysokość dochodzonych sum pieniędzy.

29-letni Sebastian z Dąbrowy Górniczej został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze w grudniu 2006 r. Był podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pobicie. Trafił do aresztu w Tarnowskich Górach. Zmarł 10 dni po aresztowaniu. Krótko przed śmiercią, po kolacji, zaczął się uskarżać na bóle brzucha i głowy, miał wymioty i biegunkę. Ok. godz. 23 stracił przytomność. Koledzy z celi alarmowali strażników.

Rodzice zarzucają pracownikom aresztu, że zbyt późno wezwali karetkę, a ich syn dopiero po kilku godzinach trafił do szpitala. Rodzina podkreśla też, że w areszcie nie było stałej opieki lekarskiej, nikt nie nadzorował cel z więźniami, dochodziło tam do przypadków przemocy, a Służbie Więziennej prawie godzinę zajęło zorganizowanie konwoju, który zawiózł ich syna do szpitala.

Prokuratoria jest zdania, że funkcjonariusze działali zgodnie z przepisami. "Zachowali się prawidłowo i adekwatnie do sytuacji" - uważa mec. Mitek. W czwartek na jego wniosek przesłuchano dwóch funkcjonariuszy z tarnogórskiego aresztu. Na następnej rozprawie - 8 lipca - zeznania złożą świadkowie, których przesłuchania domaga się rodzina zmarłego.

Okoliczności śmierci aresztowanego badała prokuratura, która sprawdzała sprawę pod kątem narażenia go na śmierć, nieudzielenia pomocy i niedopełnienia obowiązków przez pracowników aresztu i medyków. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone.

"Ustaliliśmy, że zgon na pewno nie był skutkiem działania osób trzecich. Zarówno po stronie służb medycznych jak i Służby Więziennej nie dopatrzyliśmy się żadnych zaniedbań" - powiedziała w czwartek PAP szefowa Prokuratury Rejonowej w Tychach Agata Słuszniak.

Jak dodała, z opinii biegłych wynika, że przyczyną śmierci osadzonego było nagłe zatrzymanie krążenia, których powodem były m.in. gwałtowne zaburzenia wodno-elektrolityczne. Co było przyczyną owych zaburzeń, nie udało się ustalić. Najbardziej prawdopodobną przyczyną mogło być zatrucie nieznaną substancją. (PAP)

kon/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)